• Do konsultacji trafił projekt rozporządzenia Ministra Środowiska w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów komunalnych.
• Projekt przewiduje od 1 stycznia 2017 obowiązek selektywnego zbierania odpadów w podziale na sześć frakcji.
• Resort przyznaje, że koszty zmian spadną na JST i mieszkańców, ale określa je jako niewielkie. Samorządowcy i fachowcy mają inne zdanie.
Projektowane rozwiązania nie mają wpływu na budżet państwa – napisano w projekcie, przyznając jednocześnie, że jednostki samorządu terytorialnego poniosą koszty w związku z koniecznością zakupu pojemników i przyjętych do worków do selektywnego zbierania odpadów komunalnych (w przypadku gmin, które przejęły obowiązek wyposażenia właścicieli nieruchomości w pojemniki) co wynika z ustalonego minimalnego podziału frakcji zbieranych odpadów komunalnych oraz ujednoliconej kolorystyki pojemników.
- To dobre rozwiązania, szkoda, że dopiero teraz je wprowadzamy – mówi przewodniczący Rady RIPOK, Piotr Szewczyk.
Zdaniem Piotra Szewczyka koszty planowanych zmian nie powinny być dla samorządów mocno odczuwalne:
Resort dodaje jednak: koszty te mogą zostać przeniesione przez gminę na właścicieli nieruchomości, czyli obywateli poprzez wzrost stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi.
- No, bardzo się cieszymy, że ministerstwo pozwala nam obciążyć kosztami mieszkańców – ironizuje Krzysztof Choromański specjalista od gospodarki odpadami w Związku Miast Polskich.
Jeden z ekspertów, który chce pozostać anonimowy dodaje: - Takie rozporządzenie, to bym w piętnaście minut napisał na kolanie, tu nie ma nic nowego, poza tym uzasadnienie jest banalne, a właściwie go nie ma. Bo dlaczego nie cztery frakcje?
MŚ w projekcie zaznacza jednak, że koszty nie będą dotkliwe, bo obowiązek ujednolicenia kolorystyki został rozłożony w czasie na pięć lat.
W uzasadnieniu do projektu podkreślono, że co najmniej 639 gmin (ok. 25 proc. wszystkich gmin) będzie musiało zainwestować w pojemniki lub worki do zapewnienia wymagań określonych w projekcie rozporządzenia.
Resort zlecił zresztą wyliczenie kosztów specjalistycznej firmie. Jaki są wyniki?
- Dzieląc wyliczony wydatek na pięć lat, czyli lata, na które rozłożono możliwość wymiany pojemników, wychodzi roczna kwota 22,58 mln zł . Jednak że ze względu na dopuszczalność stosowania do selektywnego zbierania również worków i pojemników ogólnodostępnych należy założyć, że kwota ta ulegnie zmniejszeniu o połowę.
Zdaniem MŚ koszty będą się więc wahać pomiędzy 11,29 a 22,58 mln zł rocznie w ciągu pierwszych pięciu lat .
Według resortu środowiska, w przeliczeniu na gminę koszt ten wynosiłby około 17,6 – 35,3 tys. zł .
- Nie wiem jak i kto to liczył, ale to jest na poziomie gimnazjalnym – mówi ostro Choromański. – Jeśli ktoś zakłada, że koszty takich zmian to jest tylko wymiana pojemników to znaczy, że albo nie wie, albo udaje, że nie wie o czym mówi.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
glaertes, 2016-07-26 10:58:51
Niemcy mają rację i Europa, że Polacy to nacja, która powinna być wchłonięta przez to superpaństwo, zasymilowana i skreślona z nazw ludów ją zamieszkujących! Nie umiemy, od przedwojnia rządzić, dzielić i dbać o własnych obywateli, którzy od 1945 roku byli dojeni jak boże krówki, a Żydzi, którzy rząd... rozwiń
Bruno, 2016-07-22 16:18:05
co do małej ilości frakcji bio na wsi - prawda, ale coraz więcej mieszczuchów tam się lokuje, wiec nie będzie lekko to wyłączyć prawda? nie czepiajmy się szczegółów... jak nie mamy badań morfologii to skąd wiemy co jest w odpadach wiejskich? no chyba że mamy takie wyniki... a trasy można tak dobrać,... rozwiń
Bruno, 2016-07-22 16:15:06
w czy problem!? jest blisko pół roku by wprowadzić zmiany w regulaminach i dogadać się z odbiorcą odpadów! Zlecamy zamówienie z wolnej ręki (jak Kielce na RFID) i po temacie! Co tu dużo uzasadniać, tyle frakcji trzeba wydzielać by były dobre surowce. Do tego ew. rotosteril BIOELEKTRY do części zmies... rozwiń