Akademickość to dla wielu miast główny czynnik rozwoju. Mimo to nie mogą wspierać uczelni bez obaw, że przy najbliższej kontroli NIK czy RIO zostaną posądzeni o naruszenie dyscypliny finansowej. Rozwiązaniem byłoby przyjęcie przepisów otwierających drogę do finansowania tych dziedzin, jakie zawarte są w strategii rozwoju miasta.
W swoim niedawnym liście dotyczącym wsparcia z budżetu centralnego dla Uniwersytetu Warszawskiego, prezydent Lublina Krzysztof Żuk domagał się równego traktowania wszystkich uczelni publicznych.
– Rząd tworzy preferencyjne warunki dla jednego uniwersytetu, który uzyskuje dzięki temu przewagi konkurencyjne, osłabiając inne uniwersytety położone np. w Białymstoku, w Lublinie, w Rzeszowie czy w Łodzi. Upomniałem się o inne uniwersytety, nie tylko o lubelskie, bo uważam, że wszystkie powinny mieć możliwość równego aplikowania o pieniądze centralne na tych samych zasadach – twierdzi Żuk w rozmowie z serwisem Portalsamorzadowy.pl
Kto się domaga, a kto nie zabiera głosu?
Nie on jeden uważa, że pieniędzy jest za mało i są niesprawiedliwe rozdzielane.
– W Katowicach dużo wcześniej interweniowaliśmy u minister Barbary Kudryckiej. Pytaliśmy m.in., dlaczego uczelnie z Katowic nie są w większym stopniu uwzględniane w inwestycjach z pieniędzy budżetowych na rozbudowę infrastruktury uczelnianej i jakie są zasady ich przyznawania – przypomina Marcin Krupa, prezydent Katowic.
Niektóre duże miasta i duże ośrodki akademickie wolą jednak sprawy nie komentować. „Gdańsk nie komentuje decyzji dotyczących rozdzielania pieniędzy centralnych” – taką odpowiedź na pytania o problemy w finansowaniu uczelni wyższych otrzymaliśmy z gdańskiego magistratu.
Kraków ponoć nie ma informacji „o tego typu praktykach” (faworyzowaniu przez rząd jednych uczelni kosztem innych – przyp. red.), choć niewątpliwie zwiększenie nakładów na naukę przekłada się na rozwój w wielu obszarach, nie tylko akademickim, ale także gospodarczym czy społecznym – twierdzi Rafał Kulczycki, dyrektor Wydziału Rozwoju Miasta UM Kraków.
Widać problem mocniej dotyka mniejsze ośrodki akademickie, które na taki PR jak Gdańsk czy Kraków liczyć nie mogą.
– Warto rozważyć ustalenie współczynników sztywno określających proporcje podziału dostępnych środków, które nie wykluczałyby mniejszych ośrodków, szczególnie w świetle finansowania nauki. Takie ośrodki jak Opole, Lublin i im pokrewne powinny szukać ścieżek pozyskania dodatkowych funduszy opartych o autorskie nisze badawcze, osadzone np. w gospodarce regionu i jego specyfikacji, co mogłoby stanowić ich przewagę konkurencyjną – twierdzi Michał Kramarz, kierownik Wydział Gospodarki i Innowacji UM w Opolu.
Finansowanie uczelni nie jest zadaniem gminy. Czas to zmienić?
Są samorządy, które chętnie same dołożyłyby do uniwersytetów, bo dla nich rozwój akademickości oznacza rozwój miasta.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.