Dziś nauczycielskie rozmowy ostatniej szansy. Będzie gorąco

W tym tygodniu ważą się losy nauczycielskiego protestu. W poniedziałek (7 stycznia) odbyły się negocjacje płacowe. Propozycje, jakie na nich padły przedstawiciele związków zawodowych nazywają "primaaprilisowym żartem".
- Dzisiejsze spotkanie uznaliśmy jako primaaprilisowy żart. Myślę o projekcie wynagrodzenia, który zwiększa wynagrodzenie zasadnicze od 121 do 166 zł. Zderzyłem to, co nam dziś przedstawiono, z tym, o czym pani minister Anna Zalewska pisała do nauczycieli w liście 14 grudnia ubiegłego roku, że wreszcie będziemy godnie zarabiać. Jeśli pod słowem godnie mieści się to, co dziś pani minister przedstawiła, to jest to nie do przyjęcia - komentował po spotkaniu wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński.
Z kolei Sławomir Broniarz, szef ZNP stwierdził, że protest nauczycieli jest pewny na 99 proc. - Dzisiaj potencjał protestacyjny, skala emocji, która narosła w środowisku nauczycielskim i pracowników oświaty, musi w pewnym momencie znaleźć ujście w postaci dramatycznej decyzji o przeprowadzeniu akcji strajkowej - ocenił Broniarz.
- Jest to tym bardziej uzasadnione, że najnowszy komunikat Głównego Urzędu Statystycznego mówi o tym, że przeciętne wynagrodzenie w kraju wynosi prawie 5 tys. zł. Oznacza to, że dysproporcja między zarobkami nauczycieli a przeciętnym wynagrodzeniem cały czas rośnie - w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl mówił szef ZNP.
Z kolei KSOiW NSZZ "Solidarność" wnioskuje o podwyższenie wynagrodzeń nauczycieli jednorazowo o 15 proc. a nie jak to zrobiło MEN, w rozbiciu na trzy lata.
Czytaj także: Płace i protest nauczycieli: dane MEN kontra paski z wypłatami
Ostateczną decyzję w sprawie protestu ZNP ma podjąć w czwartek (10 stycznia). Tego dnia odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
6,5 mld zł do kieszeni nauczycieli
- Poważnie traktujemy postulaty związkowców. Ich propozycje są analizowane przez MEN - mówił w przede dniu posiedzenia ZNP wiceminister edukacji Maciej Kopeć.
W czwartek (10.01) minister Anna Zalewska w porannych wywiadach radiowych podkreślała już wykonane ruchy przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.
- Nauczyciele mają prawo być rozżaleni, bo od 2012 roku nie dostali ani złotówki. Płace pierwszy raz drgnęły w 2017 roku - mówiła w Radiowej Jedynce minister, zaznaczając, że resort odnosi się do tego, czego żądają związkowcy. - Rząd przygotował na podwyżki 6,5 mld zł. Nigdy w historii nie zdarzyło się, żeby w ciągu roku i 9 miesięcy do kieszeni nauczycieli trafiło 6,5 mld zł - dodała Anna Zalewska.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
Oli
2019-01-10 13:37:00
Emeryt wojskowy dostaje wyższą podwyżkę niż czynnie pracujący nauczyciel. Halo coś nie tak?
-
w84u
2019-01-10 10:30:53
XXXX- nie wiem jakiego przedmiotu uczysz, ale w prostym zdaniu nawaliłeś pięć błędów.
-
Anna
2019-01-10 09:48:06
Od 1 stycznia 2019 MON podwyższył stawki żołnierzom o 400 zł (dla żołnierzy szeregowych). Dlaczego nauczyciele są tak szykanowani?