Efektu mrożącego nie będzie, a kłopoty? Dyrektorzy o nowej roli kuratorów

- Dyrektorzy nie boją się efektu mrożącego czy utraty samodzielności, ale niechęci do wszelkich działań. Podkreślają jednak, że wiele będzie zależało od roli kuratora oświaty.
- Zdaniem Wiesława Jagodzińskiego, mocniejszy nadzór kuratora oświaty nad szkołami może być cennym wsparciem. Ale przeraża go ogrom papierologii, która spadnie na dyrektorów.
- - W kwestii dodatkowych zajęć będziemy się zachowywać bardziej asekuracyjnie – mówi Marek Mengel.
- - Autonomia szkoły? A co to takiego? - pyta dyrektor Waldemar Koligot. - Przecież już obecnie jestem do wielu działań zmuszany.
Stratą czasu byłoby rozpisywanie się, dlaczego znaczna część środowisk szkolnych i oświatowych tak ostro zareagowała na pomysł znaczącego zwiększenia kompetencji kuratora oświaty w systemie szkolnictwa polskiego.
Dość powiedzieć, że - zdaniem krytyków - jeśli projekt dotyczący nowej roli kuratorów wejdzie w życie, to doprowadzi nie tylko do nadmiernej centralizacji procesu kształcenia, a więc utraty autonomii przez szkoły, ale przede wszystkim wywoła efekt mrożący wśród dyrektorów szkół, którzy będą się teraz bali cokolwiek zrobić.
Czytaj też: Nowa rola kuratora - projekt przyjęty, wątpliwości pozostały
Ma to związek z projektowanym przepisem, na podstawie którego dyrektor szkoły, który nie wykona zaleceń kuratora oświaty, może zostać odwołany w ciągu roku szkolnego. Co to znaczy? Na wniosek kuratora władze samorządowe, czyli organ prowadzący szkoły, będą musiały zwolnić dyrektora z pracy .
Dziś trudno powiedzieć, czy to samo spotka dyrektora placówki oświatowej za uchybienie nowemu obowiązkowi, jakim ma być konieczność uzyskania pozytywnej opinii (czyli po prostu zgody) na wejście do szkoły organizacji pozarządowych w celu przeprowadzenia zajęć dodatkowych, ale można się tego spodziewać...
Projekt ma być dopiero procedowany. Dlatego zapytaliśmy dyrektorów, czyli osoby bezpośrednio zainteresowane, jak te zmiany mogą wpłynąć na pracę dyrektorów szkoły.
Wszystko w rękach kuratora
– Byłem pracownikiem kuratorium, dlatego mogę śmiało powiedzieć, że wzmocnienie roli kuratorów może być dyrektorom przydatne, bo zyskają oni większe wsparcie wizytatorów. Moich obaw nie budzi również kwestia konieczności respektowania zaleceń kuratora, bo dyrektorzy w zdecydowanej większości się do nich stosują. Poza tym wnioski pokontrolne to są często tylko podpowiedzi, co należy zrobić, by szkoła lepiej funkcjonowała – mówi Wiesław Jagodziński, dyrektor SP nr 2 w Oławie.
Przyznaje jednak, że niepokój może budzić przewidziana w projekcie możliwość odwołania dyrektora w trakcie roku szkolnego. Ale i na to jest rada.
- Zawsze od zaleceń można się odwołać, jak również wystąpić o wydłużenie czasu potrzebnego na ich realizację – podkreśla.
Według Marka Mendela, dyrektora SP w Kościeliskach wszystko będzie zależało od kuratora i tego, jak podejdzie do swoich obowiązków i kompetencji.
- Jeśli kuratorzy będą tacy, jak kurator opolski – merytoryczni, rzeczowi, ludzcy - to wszystko będzie w porządku. W przeciwnym razie będziemy mieli pod górę – podkreśla.
Efektu mrożącego na skutek działań kuratora nie obawia się również Waldemar Koligot, dyrektor LO w Koninie, chociaż nie wie, jak te relacje będą wyglądały po zmianie przepisów. Obecne relacje z wielkopolskim kuratorem oświaty ocenia bardzo dobrze.
- Dotychczas kurator niczego na nas nie wymuszał. Dlatego bardziej obawiałbym się relacji z organem prowadzącym, bo z nim znacznie gorzej mi się współpracuje – mówi.
Mniej zajęć, mniej kłopotów
Dla dyrektorów sporą niewiadomą jest nadzór kuratora nad dodatkowymi zajęciami, który wymaga od nich wielu istotnych działań, polegających na każdorazowym uzyskaniu zgód rodziców na te zajęcia, szczegółowego sprawdzenia programu, dokumentów i metod ich prowadzenia oraz pozytywnej opinii kuratora na ich przeprowadzenie. To jednak nie wszystko: dyrektor ma też odpowiadać za przebieg tych zajęć.
Zdaniem Wiesława Jagodzińskiego wprowadzenie tego przepisu spowoduje, że dyrektor będzie musiał być nadzorcą, czuwającym nad przebiegiem zajęć prowadzonych przez zewnętrznych edukatorów.
- Szkoła jest zobowiązana do realizacji różnych programów profilaktycznych, ale z konspektu zajęć nie wszystko wynika, bo przed uczniami staje żywy człowiek, którego tak naprawdę będziemy mogli poznać, kiedy on zacznie przekazywać wiedzę. To oznacza, że dyrektor powinien być na każdym takim spotkaniu - i zajmować się wyłącznie tym, by się w szkole nie wydarzyło się nic takiego, co może się nie spodobać rodzicom, kuratorium czy jakiejś zewnętrznej organizacji – mówi dyrektor oławskiej podstawówki.
Dlatego cieszy się, że to tylko projekt i jednocześnie liczy, że przepisy wykonawcze coś w tej materii wyjaśnią.
Dyrektorzy przyznają, że nadmierna kontrola kuratora nad realizowanymi dodatkowymi zajęciami dydaktyczno-wychowawczymi spowoduje, że ich liczba będzie ograniczana. Bo po co cokolwiek robić, skoro potem można być za to ukaranym... Przecież zawsze komuś może się coś nie spodobać – mówi Wiesław Jagodziński.
Wyjaśnia, że dyrektor nie ma obowiązku organizowania dodatkowych zajęć, tym bardziej że - oprócz spraw dydaktyczno-wychowawczych - ma naprawdę dużo innych obowiązków związanych z pracą placówki oświatowej.
Według Marka Mendela to zniechęcenie będzie widoczne u dyrektorów z dużym doświadczeniem. Bo młodzi dyrektorzy mają zapał, dążą do realizacji swej wizji szkoły i mniej razy się sparzyli na dodatkowej działalności. W związku z czym będą zawsze podejmowali nowe wyzwania.
- Dyrektorzy z większym stażem, a mówię tu również o sobie, podchodzą do innowacji z rezerwą. Przestaje im się chcieć, podejmują bardziej wyrafinowane, stonowane działania, które dają efekt „wow”, ale nie silą się na to, by pojawiał się on co chwilę... Jeszcze nie tak dawno moja aktywność wiązała się z licznymi działaniami, bo zależało mi na tym, żeby szkoła była widoczna, mimo że była jedynym gimnazjum w mieście – mówi dyrektor Mendel.
Obecnie na te dwie dość skrajne postawy nakładają się pandemia i sytuacja na granicy z Białorusią, które całe społeczeństwo mocno przytłaczają i zniechęcają, więc ten efekt zniechęcenia może być większy niż w normalnych warunkach. Nie oznacza to, że szkoły i placówki oświatowe przestaną cokolwiek robić, na pewno jednak nie będą podejmować działań ryzykownych,
- Po prostu będziemy się zachowywali bardziej asekuracyjnie – mówi Marek Mendel.
Waldemar Koligot podkreśla, że zniechęcające pojawia się zawsze, gdy trzeba składać dodatkowe informacje, występować o opinie... Tym bardziej będzie tak teraz, kiedy czynności związane z wejściem organizacji pozarządowych na teren szkoły trzeba będzie wykonać z co najmniej dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Bo w szkole zazwyczaj działa się na dwa, trzy dni przed wydarzeniem, a w przypadku większych imprez - do tygodnia.
Wolność z ograniczeniami
Nie obawia się jednak, że szkoła utraci autonomię działania, bo z programami autorskimi nie ma problemu, a samodzielności działania nigdy natomiast nie miała.
- Nie wiem, czy inni dyrektorzy mają jakąś autonomię, bo ja za każdym razem jestem przez starostwo zobligowany do pewnych działań. Czy to dlatego, że wchodzimy w jakiś projekt z innymi szkołami i nie możemy się wyłamać, czy też dlatego, że robimy diagnozy na potrzeby rządu, więc to nie tak, że mogę powiedzieć "nie". Tym bardziej nie mogę odmówić kuratorium, bo oni mają jeszcze większe możliwości nacisku na dyrektora. Rodzice też coraz częściej interweniują w sprawach szkoły, bo ciągle coś się dzieje albo brakuje nauczyciela, a za wszystko odpowiada dyrektor – wyjaśnia Waldemar Koligot.
Z tego względu opisany niepokój jest coraz większy i to w kwestii autonomii, ale zwykłej swobody działania. Tak było np. z klasami mundurowymi w konińskim LO.
- Kiedy je wprowadzaliśmy, wszystko działało i klasy się bardzo dobrze rozwijały, ale gdy weszło MON ze swoimi obostrzeniami, pojawiło się rozliczanie, popierologia, raportowanie - i w końcu klasy zostały rozwiązane... A zatem wszystko można robić, ale w ramach rozsądku – podsumowuje.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
Mao
2021-11-23 15:06:01
nowa rola kuratora ..durnota..głupota .. to juz było w 1968 roku .. i jak tu nie mówić o neokomunie Pisu" W oświadczeniu Małopolskiego Kuratorium Oświaty przeczytać można, że "spektakl zawiera treści, które nie wpisują się w cele systemu oświaty". Od siebie Nowak dodała ostrzejsze s... rozwiń
-
Witold Potęga
2021-11-23 08:27:34
Do rozważenie jest wyrzucenie jeden dzień w tygodniu uczniów ze szkół, aby poznawali realne życie. Warto badać doświadczenia norweskie w tej sprawie. Centralizm już był i do biedy doprowadził.