Ferie po feriach, czyli organizacja roku szkolnego do poprawki

- Zimowy wypoczynek po zaledwie kilku dniach nauki nie jest ani potrzebny, ani mile widziany, zwłaszcza w liceach. Czyżby koncepcja kroczących ferii zimowych straciła sens?
- Dla pięciu województw, które właśnie rozpoczęły przerwę zimową w nauce, to poważna wyrwa w procesie nauczania.
- MEN nie rozważa wprowadzenia rewolucyjnych zmian w organizacji roku szkolnego na wzór krajów zachodnich. Póki co trzyma się koncepcji kroczących ferii zimowych i długich wakacji.
W ten sposób zaczęła się seria dwutygodniowych ferii zimowych dla uczniów z poszczególnych województw, które potrwają do 23 lutego. Według danych MEN w sumie w tym roku szkolnym skorzysta z nich prawie 4,6 mln uczniów z 21 215 szkół.
W tym miejscu można by napisać banalne zdanie: wśród dzieci i młodzieży zapanowała radość, cieszą się rodzice i nauczyciele, bo po miesiącach intensywnej pracy wreszcie udają się na zasłużony wypoczynek, gdyby nie fakt, że ten wypoczynek jest im zupełnie niepotrzebny. Bo zaledwie cztery dni temu zakończyła się dwutygodniowa przerwa świąteczna.
Niekorzystny układ kalendarza
Oczywiście, tak wyszło z kalendarza i zdecydowana większość szkół pracowała 2 i 3 stycznia, ale przy znikomej frekwencji uczniów w klasach nie realizowała programu. Wprawdzie MEN poinformowało nas, że przerwa świąteczna kończy się zawsze 1 stycznia, a ferie rozpoczynają się 13 stycznia, więc uczniowie z województw, dla których ustalono ferie w I turze mieli prawo do dwóch tygodni nauki w szkole, ale w praktyce nie wyglądało to tak różowo.
– 2 i 3 stycznia oraz przez ostatnie dni przed feriami mieliśmy normalne zajęcia lekcyjne, ale frekwencja uczniów była tak mała, że trudno było prowadzić jakiekolwiek działania edukacyjne. Rodzice wykorzystują czas między świętami na wyjazdy i uczniów po prostu nie ma. My natomiast mamy problem, bo nie możemy realizować podstawy programowej, do czego jesteśmy zobowiązani. To, że tak szybko są te ferie, bardzo burzy nasz porządek pracy. Moim zdaniem ferie nie powinny się zacząć wcześniej niż z początkiem lutego – podsumowuje Dorota Suchacz, dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego im. dr. W. Pniewskiego w Gdańsku.
Stracony czas
- Ten termin ferii jest najgorszy z możliwych. Dzięki temu przerwa w nauce będzie trwała praktycznie od 21 grudnia do 26 stycznia. To stanowczo za długo. Nie robiliśmy wolnego 2 i 3 stycznia, ale w te dni wiele szkół podstawowych z takiej możliwości skorzystało. Dla uczniów to również problem. Na przykład maturzyści mieli 2, 3 i 7 stycznia próbną maturę, ale jedna trzecia uczniów nie przyszła, bo wyjechała. Z drugiej strony to naturalne, że jeśli jest tyle wolnego, to rodzice planują wyjazdy, tym bardziej, że jest na to przyzwolenie. A my nie możemy dzieci ściągnąć na siłę do szkoły – stwierdza Tomasz Szabłowski, dyrektor XXX Liceum Ogólnokształcącego im. Ks. Jana Twardowskiego w Lublinie.
Jego zdaniem, taka przerwa w nauce niczemu nie służy. Obecny czas, kiedy dzień jest krótki a pogoda brzydka można by wykorzystać na naukę. Dlatego te ferie powinny zaczynać się dopiero w lutym, a dwie tury terminów byłyby wystarczające.
- Przedłużmy święta o tydzień i nie róbmy tych ferii w ogóle lub tylko zróbmy tydzień, a ten drugi dodajmy na przerwę wiosenną – postuluje ostatecznie dyrektor Szabłowski.
Rodzice nie są zadowoleni
- W tym roku bardzo niefortunnie się to ułożyło. Gdybym mógł przełożyć te ferie i pojechać z dzieckiem za miesiąc, to bym to zrobił. A tak, to tuż po przerwie świątecznej muszę się spakować i jechać z dzieckiem na narty. Dobrze, że w górach jest śnieg. Myślę, że ferie – jeśli już mają być – to powinny być w lutym – mówi rodzic, mieszkaniec Rudy Śląskiej.
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 im. Heleny Marusarzówny w Szczyrku również nie jest zadowolony z takiego terminu ferii. Cieszy się jednak, że w górach jest biało i szkoła będzie mogła doskonalić naukę jazdy na nartach z uczniami, w czym się specjalizuje.
- Znając plany ferii dla naszego województwa, ustaliliśmy z radą pedagogiczną, że 2 i 3 stycznia pracujemy. Klasyfikacje zrobiliśmy w grudniu i ostatnie dni przed świętami poświęciliśmy na wywiadówki i ich pokłosie. Teraz zamykamy pierwszy semestr – stwierdza dyrektor Janusz Makuch.
Jednocześnie podkreślił, że nauczyciele przedmiotowcy narzekają na zbyt krótki czas nauki, szczególnie w klasach najwyższych, kończących się egzaminami.
- Kiedyś mówiliśmy, że nie powinien on trwać mniej niż 170-175 dni. Ale teraz trwa on 160, 158 dni, a liczba tych przerw wynikających z kalendarza roku szkolnego jest ogromna. Rodzice są zadowoleni, że nie przemęczamy dzieci i jednocześnie źli, że nie mają co z dziećmi zrobić, więc to jest jakiś problem – mówi dyrektor Makuch.
Rozwiązanie nieadekwatne do potrzeb
Ferie zimowe w formie kroczącej zostały wprowadzone w roku szkolnym 2003/2004. Nie były one podyktowane względami edukacyjnymi, a funkcjonalnymi. Miały zapobiegać problemom komunikacyjnym, zwiększyć bezpieczeństwo dzieci w trakcie przejazdów na zimowiska i zmian turnusów, oraz zapewnić dostęp do bazy turystycznej wszystkim dzieciom w całym okresie ferii zimowych. Nikt nie ukrywał, że będzie to także korzystne rozwiązanie dla właścicieli pensjonatów i ośrodków wczasowych, ponieważ zdecydowanie wydłużyło czas trwania sezonu zimowego.
Od tego czasu wiele się jednak zmieniło – zwiększyła się jakość i przepustowość polskich dróg, a więc i bezpieczeństwo przejazdów, zmalało znaczenie zorganizowanych wyjazdów dla dzieci i młodzieży, ale przede wszystkim to, że w Polsce prawdziwych zim już nie ma. Zimowy wypoczynek w ośnieżonych ośrodkach górskich to bardziej wytwór naszej wyobraźni niż rzeczywistość, z czego większość z nas doskonale zdaje sobie sprawę. To zaś powoduje, że ani dzieci, ani rodzice nie garną się aż tak bardzo do zimowych wyjazdów na narty. A jeśli już ktoś bardzo tego chciał, to już go sobie zorganizował.
Obecna organizacja roku szkolnego w Polsce – zwłaszcza dla pięciu województw pierwszej tury wygląda tak, że po ponad trzech miesiącach intensywnej pracy praktycznie od 20 grudnia rozpoczyna się kilkutygodniowy ciąg wolnych dni, najpierw związanych ze świętami, potem z Nowym Rokiem i wreszcie świętem Trzech Króli, po którym niemal od razu dzieci wchodzą w dwutygodniowe ferie zimowe. A po nich zaś - w drugim semestrze – uczniowie będą mieli zaledwie kilka dni wolnego, związanych ze Świętami Wielkanocnymi, Świętem Pracy i Bożym Ciałem, i naukę prawie do końca czerwca, często w warunkach potężnych wiosennych upałów, które - wobec braku wyposażenia szkół w klimatyzację lub chociażby żaluzji w oknach, - nie sprzyjają nauce.
W sposób szczególny dotyczy to dzieci i młodzież z województw, które ferie właśnie rozpoczynają, ale w przypadku kolejnych województw, ta relacja też jest mocna zachwiana. Poza tym w przyszłym roku szkolnym część z nich rozpocznie stawkę.
Może więc nastał już czas, żeby naruszyć ten porządek rzeczy i zastanowić się, czy nie wprowadzić sytemu podobnego do tych funkcjonujących w Wielkiej Brytanii, we Francji czy Belgii, gdzie nauka trwa praktycznie do końca lipca, ale dzieci i młodzież po kilkutygodniowym okresie nauki mają dłuższe przerwy. Pozwala im to nie tylko na odpoczynek, ale i rodzicom na zorganizowanie ciekawych wypadów. Nie powinno być przecież tak, że w ponure dni dzieci wypoczywają, a w kolejnych miesiącach, kiedy jest słonecznie i ciepło siedzą w szkołach, bez szans na dłuższą przerwę.
Rok szkolny też mógłby być wydłużony, ponieważ dzieci nie muszą pomagać rodzicom w pracach polowych i dwa miesiące przerwy wakacyjnej nie są już nikomu potrzebne. Poza tym tak długie przerwy w nauce powodują, że zapominają one materiał, który przerabiały w poprzedniej klasie.
Nauka w lipcu? Dyrektorzy są za
- Nie wiem, dlaczego nie robimy tego tak, jak na Zachodzie. Ja bym w ogóle wydłużył przerwę świąteczną do 7 stycznia, ale zrezygnował z ferii zimowych. Tych przerw powinno być w ciągu roku więcej, ale krótszych. Tak jest na przykład w Belgii, gdzie co kilka tygodni nauki jest przerwa tygodniowa. Wakacje też są za długie. Jako nauczyciel i osoba, która ma już dorosłe dzieci, nie mam z tym problemu, ale dla wielu rodziców to jest problem. Nie wszyscy przecież mogą zawieźć dzieci do dziadków. Nie każdego stać, żeby wysłać dziecko na kilka kolonii czy obozów, bo te rzadko kiedy trwają dwa tygodnie. Co z tymi dziećmi robić? Moim zdaniem wydłużenie roku szkolnego i organizowanie kilku przerw w ciągu roku byłaby bardzo zasadne – mówi Tomasz Szabłowski.
- To byłby jakiś pomysł. System, np. niemiecki, w którym co jakiś czas pojawia się dwutygodniowa przerwa na podładowanie akumulatorów, jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Korzystnym zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów, ponieważ mając przed sobą perspektywę odpoczynku po kilku tygodniach dużo łatwiej jest zmobilizować organizm do ciężkiej pracy – potwierdza Dorota Suchacz. I dodaje: - Wizja sześciu miesięcy pracy, w czasie której obok normalnej dydaktyki trzeba przeprowadzić egzamin maturalny, a potem rekrutację, może budzić niepokój.
Korzyści wynikające z rozwiązania stosowanego w krajach zachodnich, gdzie tych przerw jest więcej, ale są one krótsze niż w Polsce, dostrzega także rodzic z Rudy. I – jak podkreśla – gdyby wydłużono rok szkolny na wzór brytyjski, zapewne by się na to zgodził. Bo to z pewnością pozwoliłoby na odciążenie uczniów i rodziców od konieczności nadrabiania zaległości w domu. Dzieci miałyby też zapewniona opiekę w szkole.
- Nie widzę potrzeby, żeby dzieci miały trzy miesiące wakacji, bo jeśli tylko policzymy przerwę świąteczną, ferie zimowe i wakacje, to tyle ich jest. Ponieważ potem dzieci mają po trzy sprawdziany dziennie i musimy uczyć się z nimi w domach, żeby nadgonić materiał i zaległości – stwierdził.
Zmiany nie są przewidywane
Póki co ministerstwo edukacji nie planuje gruntownych zmian w zakresie kalendarza roku szkolnego. W informacji, jaką otrzymaliśmy, podkreślono, że od 2010 r. żaden z wojewodów ani kuratorów oświaty nie zgłaszał propozycji zmiany układu ferii w poszczególnych grupach województw. Wskazano także, iż terminy rozpoczęcia i zakończenia ferii zimowych w szkołach minister właściwy ds. edukacji ogłasza nie później niż do końca czerwca roku poprzedzającego o dwa lata rok, w którym będą trwały ferie zimowe.
- Obecnie na stronie internetowej MEN ogłoszone są już terminy ferii w roku 2021. Jakakolwiek zmiana w tym zakresie byłaby więc możliwa dopiero od roku szkolnego 2021/22 – stwierdziła Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN.
Zatem jest nadzieja, że i w tym zakresie można coś zmienić. Trzeba o tym tylko zacząć rozmawiać.
Czy Polaków będzie stać na mieszkania? Zobacz najnowszą debatę

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
Mama
2020-02-26 13:53:58
Argumentacja, że "dzieci" nie przyszły na próbną maturę przemawia do mnie zeszłorocznym głosem "dajcie podwyżkę i nie oceniajcie nas nauczycieli, bo inaczej matur nie będzie".
-
Julia
2020-02-20 12:17:38
Ja bym jednak sklaniala sie ku krotszym ale czestszym "wakacjom". Zeby nie bylo calkiem rewolucyjnie proponowalabym przynajmniej 1. wakacje letnie od 01.07 a nie od pt po 20.06 zeby nie bylo tak jak w zeszlym roku, ze wakacje trwaly od polowy czerwca. Ponad 2 m-ace to naprawde przesada. ... rozwiń
-
Teroslaw
2020-02-15 23:42:34
Do Uczen: Niestety nie zawsze korepetytor dba o ucznia pracując 1 na 1. Coraz częściej zdarza się tak, że korepetytor mówi rodzicom, że ich dziecko wszystko umie i inkasuje pieniądze a w szkole ten młody człowiek ma dalej kłopoty . Spotkałam się wielokrotnie z tym, że korepetytor korzystał z gotowyc... rozwiń