Partnerzy portalu

Gminy wiejskie przyłączą się do buntu w oświacie? "Jesteśmy zbulwersowani zmianami"

Gminy wiejskie przyłączą się do buntu w oświacie? "Jesteśmy zbulwersowani zmianami"
Według Leszka Swiętalskiego utrzymywanie małych szkół wiejskich nie zawsze ma uzasadnienie merytoryczne. ( zdjęcie ilustracyjne, autor: Przemysław Czopor, CC BY 3.0/Wikimedia )
Bądźmy realistami: jeśli nawet na skutek niedopatrzenia, błędów technicznych lub zmowy, dojdzie do wyboru dyrektora szkoły, którego kurator nie popiera, to jak długo ten dyrektor utrzyma się na stanowisku? Przecież po krótkim czasie kurator każe go odwołać ze względu na negatywną ocenę jego pracy – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP (ZGW RP). To tylko jedna ze sformułowanych przez związek uwag do projektowanych zmian w prawie oświatowym - pod adresem Ministerstwa Edukacji i Nauki. ZGW RP czeka na odpowiedź.
  • Związek Gmin Wiejskich RP ma wiele uwag do nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, której celem jest wzmocnienie nadzoru kuratora oświaty. Nie włączył się jednak do akcji Unii Metropolii Polskich - wybrał inną drogę.   
  • Nowelizacja prawa oświatowego w proponowanym kształcie spowoduje, że kuratorzy oświaty będą kształtowali koszty funkcjonowania szkół, których resort edukacji nie zamierza pokrywać - uważa Leszek Świętalski.
  • Projekt nowelizujący prawo oświatowe ma stanąć podczas obrad zespołu ds. edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu 17 sierpnia, a już w kolejnym tygodniu powinien być dyskutowany na samej komisji.

Kilka dni temu samorządowcy z Unii Metropolii Polskich zaapelowała do mieszkańców dużych miast, żeby słali pisma do posłów i przedstawicieli władzy, domagając się wstrzymania prac nad zmianami w prawie oświatowym, mającymi na celu wzmocnienie pozycji kuratorów oświaty w szkole. Czy gminy wiejskie włączyły się w tę akcję? 

Leszek Świętalski, sekretarz generalny ZGW RP (fot. PTWP)
Leszek Świętalski, sekretarz generalny ZGW RP (fot. PTWP)

Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej: - Gminy wiejskie nie są skore, by przyłączać się do takiej akcji - nawet jeżeli ma ona głęboki sens: inna jest sytuacja mieszkańców dużych miast, a inna małych miejscowości; poza tym każdy ma swoje instrumentarium.

Na pewno to, co się dzieje oświacie i to, co zawiera projekt zmian w ustawie Prawo oświatowe, to jest granda w biały dzień.... Oto powrót do systemu z czasów PRL, do centralizacji i politycznego, ręcznego sterowania szkołami.

Jako związek jesteśmy zbulwersowani proponowanymi zmianami. Jestem przekonany, że tak samo patrzą na nie instytucje niepubliczne, prowadzące szkoły. Wiemy też, jak trudno będzie wytłumaczyć ludziom, że nie wpłyną one na poprawę poziomu nauczania ich dzieci, a raczej na ich obniżenie.

Po to jednak, by mieć pewność, że nasze obawy, co do skutków tej regulacji są słuszne, wystosowaliśmy list do Ministerstwa Edukacji i Nauki, żeby - w ramach prac Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego = odpowiedziało nam na kilkanaście pytań dotyczących projektu. Bo diabeł tkwi w szczegółach. (Owe pytania publikujemy je w załączniku - przyp. red.)

Czytaj też: Włodarze miast namawiają do buntu wobec planowanych zmian w oświacie

Jakie szczegóły ma pan na myśli?

- Na przykład ministerstwo wprowadza do projektu rozwiązania, które sprowokują bardzo duży dysonans w zarzadzaniu.

Na ich podstawie kuratorzy oświaty, czyli funkcjonariusze ministerstwa, będą kształtowali koszty funkcjonowania edukacji, określając sieć placówek szkolnych czy wydając zgodę (albo nie) na likwidację bądź pomniejszenie szkół, przejmując całkowicie decyzje w sprawie wyboru i odwoływania dyrektorów, a także dopuszczając (lub nie) określone programy.

Tylko że ministerstwo absolutnie nie zastanawia się, skąd wziąć pieniądze, żeby to finansowo obsłużyć.

Czyli chodzi o pieniądze, a nie o władzę nad dyrektorami szkół?

- Tak, chodzi o pieniądze, ale także o wiele innych spraw. Na przykład o odpowiedź na pytanie, kto w myśl nowych przepisów jest organem zarządzającym szkołą. Jak gmina ma realizować zadanie własne, którym jest edukacja, mając na stanowisku dyrektora szkoły osobę, na której wybór nie miała żadnego wpływu? Tu pojawiają się też problemy z kręgu Kodeksu pracy, a więc nieokreślonej relacji pracownika z pracodawcą, które na pewno będą znajdowały finał w sądzie pracy.

Każdy, kto pracuje, ma pracodawcę. Dla dyrektora szkoły takim pracodawcą jest samorząd, ale decyzję w jego sprawie będzie podejmował kurator... To on z tylnego siedzenia, niczym kiedyś „rukowoditiel”, będzie kierował pracami szkoły, wskazywał, że jej dyrektorem ma być ta osoba, a nie inna, i że trzeba ją zmienić, bo nie spełnia wymogów.

W związku z tym pytamy, kto będzie reprezentował pracodawcę przed sądem pracy, jeśli dojdzie do odwołania dyrektora, a ten będzie twierdził, że odwołano go z naruszeniem prawa. Albo pójdzie do sądu administracyjnego - w celu wzruszenia decyzji administracyjnej. W takiej sytuacji w sądzie przedstawiciel organu prowadzącego, a więc wójt, burmistrz, prezydent, będzie musiał powiedzieć, że to nie jego decyzja, tylko kuratora.

Zatem jeżeli ministerstwo nie zmieni zapisów ustawy, to - prędzej czy później - wylądujemy w sądzie i będziemy te sprawy przegrywali. A w związku z tym, powstanie pytanie, kto będzie pokrywał skutki finansowe takich decyzji...

Jeżeli tak ministerstwo chce rządzić, niech przejmie oświatę w całości - i przestańmy się w końcu bawić.

Nasz sprzeciw budzi też propozycja wzmocnienia wpływu kuratora oświaty na wybór dyrektora placówki oświatowej. Na podstawie projektowanych zmian kurator ma mieć w komisji konkursowej pięć głosów (zamiast trzech -  i to bez względu na faktyczną liczbę przedstawicieli kuratora uczestniczących w pracach komisji, przez co zawsze będzie miał przewagę.

Do tego dochodzą też sprawy związane z nadzorem pedagogicznym, gdzie kurator będzie miał decydujące zdanie nie tylko w kwestii arkusza organizacyjnego, ale także sieci placówek.

Inna jest jednak interpretacja MEiN. Na niedawnym posiedzeniu komisji sejmowej wiceminister Tomasz Rzymkowski zarzucił opozycji, że liczyć nie umie. Bo, co prawda, kurator zawsze będzie miał pięć głosów, ale i tak nie daje to przewagi w komisji w sytuacji, gdy organ ma trzy głosy, rada pedagogiczna i rada rodziców - po dwa i pojedyncze głosy mają jeszcze przedstawiciele związków zawodowych

- Mogę powiedzieć, że pan wiceminister opowiada bzdury! Bądźmy realistami: jeśli nawet, na skutek niedopatrzenia, błędów technicznych lub zmowy, dojdzie do wyboru dyrektora, którego kurator nie popiera, to proszę się zastanowić, jak długo ten dyrektor utrzyma się na stanowisku? Przecież po krótkim czasie kurator każe go odwołać ze względu na negatywną ocenę jego pracy.

Dlatego - chociaż nie jesteśmy opozycją - możemy zapytać pana wiceministra, czy umie czytać.

W piśmie do ministerstwa pytamy też o to, co w sytuacji zwolnienia nauczyciela z funkcji dyrektora szkoły i powołania nowego zrobić z dodatkowymi godzinami, za które trzeba zapłacić.

To znaczy?

- Dyrektor szkoły to taki nauczyciel, który ma obniżone pensum. I jeśli pensum podstawowe wynosi 18 godzin, to dyrektor ma ich 9. Kiedy go odwołają z funkcji, a pozostaje nauczycielem, to trzeba mu uzupełnić etat, czyli dodać 9 godzin zajęć. Pytanie skąd je wziąć, skoro arkusz organizacyjny jest zrobiony, a innemu nauczycielowi w czasie roku szkolnego nie można zabrać godzin.

Co więcej, gdy dochodzi do konkursu, w którym wyłania się nowego dyrektora szkoły, to trzeba mu również dać te 9 godzin podstawowego pensum. W sumie daje to cały etat nauczycielski, a w związku z tym znów pytanie: kto ma pokryć jego koszt i co tym ludziom mamy dać do roboty? Zajęcia świetlicowe? To jakaś fikcja...

Dlatego chcemy poznać odpowiedź ministerstwa na nasze pytania. Dopiero kiedy ją dostaniemy, będziemy mogli sformułować swoją opinię w sprawie tego projektu.

Jeśli odpowiedzi nie uzyskamy albo ministerstwo będzie próbowało z nas zrobić durniów, to jasno i wyraźnie te propozycje nazwiemy.

Minister Przemysław Czarnek zapowiedział, że w końcu ukróci proceder likwidacji szkół... Czy wśród tych pytań znalazła się też ta kwestia?

- Ukróci? Czyli pan minister jest zainteresowany jeszcze większą ciemnotą. My w żaden sposób nie zagłaszczemy rzeczywistości, nie zmienimy procesów depopulacyjnych. I jeśli pan minister mówi, że nie pozwoli likwidować szkół, to jako pedagog niech odpowie, jakiego rodzaju absolwenta wypuścimy, jeśli on cały czas będzie uczył się w klasach łączonych, albo w oddziałach, które liczą po 5-6 uczniów... Przecież w ten sposób wykształcimy jednostkę aspołeczną, nieprzystosowaną do działania w dużych grupach.

Bo w małych szkołach nauczyciele zazwyczaj są dla uczniów bardzo opiekuńczy – przytulą, pogłaszczą, znają wszystkie ich tajemnice, co oczywiście jest bardzo korzystne. Ale - z drugiej strony - jeśli taki uczeń później trafi do dużej szkoły ponadpodstawowej, ma duże problemy, bo środowisko go niszczy.

Niech pan minister przygotuje wskazówki metodyczne, jak prowadzić gry zespołowe dla klas 5-osobowych, jak uczyć myślenia kreatywnego, pracy w grupach itd. Przecież nie możemy dzieci wiejskich pozbawiać możliwości uczenia się w dużej, nowoczesnej, dobrze wyposażonej szkole, która zapewnia stały transport i opiekę nad uczniem od przyjazdu autobusu szkolnego do szkoły do momentu jego odjazdu ze szkoły, gdzie w czasie zajęć świetlicowych dziecko dalej jest poddane procesowi dydaktycznemu.

Dlatego uważamy, że prowadzenie placówek 40-osobowych, gdzie kadra nauczycielska musi być zapewniona, ale w jakimś sensie jest dziwnie dobierana, a lekcje - monotonne i nieciekawe, nie ma żadnego uzasadnienia. To tylko kupowanie elektoratu - na zasadzie takiej, że skoro rodzice nie chcą likwidacji szkoły, to my im krzywdy nie zrobimy.

Tylko że ci rodzice potem przychodzą do wójta i pytają, jaki jest poziom tej szkoły, skoro ich syn lub córka w szkole średniej, do której poszli, mają tak potężne braki. O tym już pan minister nie mówi. A zatem niech się pedagodzy wypowiadają w tym zakresie, a nie politycy.

A co będzie, gdy na odpowiedzi na swoje pytania się nie doczekacie?

- Wtedy działający przy KWRiST Zespół ds. Edukacji, Kultury i Sportu, którego posiedzenie zaplanowano na 17 sierpnia, jak i cała Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego wydadzą decyzję negatywną do projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe.

I to z uzasadnieniem, że opinia pozytywna nie była możliwa ze względu na zlekceważone przez ministerstwo uwag i pytań strony samorządowej.

DO POBRANIA
Pytania ZGWRP do MEIN.docx
132.87 KB format pliku: DOCX
TAGI
KOMENTARZE17

  • Kasia 2021-08-18 09:26:20
    Do Mao: pytała o klasy 5 osobowe prawda? Przeczytaj poniżej, chyba, że to przekracza Twoje intelektualne możliwości skoro twierdzisz 2plus 3 to dla Ciebie wyższa matematyka. W jakiej szkole pracuje to nie twoja sprawa ale ty śmiało możesz się pochwalić, śmiało przecież nie masz się czego wstydzić.Ni...e Ty dajesz mi prawo do wypowiedzi i nie Ty mi go zabierzesz. Coś ciągle nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie, masz pomysły podziel się z innymi.  rozwiń
  • Mao 2021-08-18 08:14:28
    Do Kasia : marne masz pojęcie o szkole, zresztą czego się po trolu spodziewać. Klasy łączone są właśnie 5 osobowe bo w II jest 2 uczniów a w klasie III jest 3 uczniów i chyba razem jest 5. Wyższa matematyka !!!!. W małych szkołach tak jest. I to jest okaleczanie tych dzieci. Polityczne wytyczne mi...nistra dla kuratorów i ich bezkarność gdy wydają negatywne opinie dotyczące likwidacji takich edukacyjnych potworków na dodatek bardzo drogich w utrzymaniu. I szanowny trolu jak popracujesz w takiej klasie, twoje dzieci lub wnuki będą do takiej szkoły uczęszczać, to wtedy możesz głos zabierać.  rozwiń
  • Rodzic 2021-08-17 12:17:57
    Do Jabberowcky: lub lokalną gazetkę typu, wójt i jego cudowne pomysły. W szkole dzieci będą pisały rozprawki typu "kto jest w Twoim idolem i dlaczego to jest właśnie wójt.

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!