Kontrowersje wokół wyprawek w przedszkolach i szkołach. Czy rodzice muszą je kupować?

- Na zakup m.in. papieru, klejów, bloków, kredek, ale też ręczników papierowych, chusteczek czy papieru toaletowego – bo takie artykuły obejmuje często tzw. wyprawka, którą rodzice dostarczają do publicznych przedszkoli i szkół podstawowych – trzeba wydać ponad 200 zł.
- Resort edukacji oraz kuratoria oświaty zdecydowanie podkreślają, że wyprawki tego rodzaju nie są obowiązkiem i publiczne placówki nie mają prawa wymagać ich dostarczenia od rodziców. Może to nastąpić jedynie w formie dobrowolnego wsparcia.
- Placówki publiczne zwykle oczekują tego wsparcia, ponieważ w ramach środków otrzymywanych z gminy nie są w stanie pokryć niezbędnych kosztów. – Dyrektor powinien tak gospodarować, żeby wystarczyło na wszystko – podkreśla Anna Kij z Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Niedawno informowaliśmy, że interpelację do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej w sprawie rozszerzenia programu „Dobry Start” (tzw. 300+, czyli wyprawka szkolna) o wsparcie dla dzieci z zerówek sformułowali posłowie PiS: Iwona Michałek, Grzegorz Piechowiak i Magdalena Sroka.
W odpowiedzi podsekretarz stanu we wspomnianym resorcie Barbara Socha podkreśliła, że zgodnie z deklaracją Ministerstwa Edukacji Narodowej złożoną podczas prac nad wdrożeniem programu „Dobry Start” w 2018 r., „realizacja obowiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego jest bezpłatna i nie wiąże się z obowiązkiem poniesienia dodatkowych opłat lub wydatków na wyposażenie”.
Uczniowie szkół muszą oczywiście mieć własne piórniki z długopisami, pisakami, kredkami czy zeszyty do lekcji, które to rodzice muszą kupić i na to właśnie m.in. przeznaczone są środki w ramach programu „Dobry Start”. Ale bywają i sytuacje, że dostarczają na polecenie danej placówki np. środki czystości, których rządowy program nie obejmuje lub uiszczają odpowiednie kwoty za ich zakup.
Na wyprawkę trzeba wydać ponad 200 zł
Podobnie jest w przypadku rodziców dzieci w wieku przedszkolnym, dla których przygotowanie wyprawki stało się już właściwie corocznym rytuałem przypadającym na wrzesień. Nie są to małe koszty. Im większa "kreatywność" przedszkola, tym więcej pieniędzy trzeba wydać na materiały do zajęć plastyczych. Do tego dochodzą środki higieniczne, jak chusteczki higieniczne, ręczniki papierowe, papier toaletowy (zwykle - zgodnie z wytycznymi - po kilka dużych paczek), co w sumie daje koszty nierzadko przekraczające 200 zł. Bywa też, że nauczyciele chcą dla dzieci kupić materiały ćwiczeniowe m.in. do szlifowania umiejętności pisania – to kolejne kilkadziesiąt złotych.
Osoby, które wydają na tego rodzaju materiały pieniądze z własnej kieszeni na początku każdego roku szkolnego, mocno zdziwić lub nawet oburzyć mogła wypowiedź wiceminister Barbary Sochy, że przygotowanie przedszkolne nie wiąże się z obowiązkiem poniesienia kosztów na wyposażenie. Widać resort rodziny i polityki społecznej podszedł do sprawy formalnie.
Zgodnie z funkcjonującymi przepisami, rodzice żadnej wyprawki robić nie muszą. Okazuje się jednak, że co innego przepisy, a co innego rzeczywistość. Co więcej – Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz kuratoria oświaty mówią wprost – żądanie od rodziców przygotowania lub finansowania wyprawek jest bezprawne. I nie jest to nowość.
Urząd nie wymaga, dyrektorzy też nie, a rodzice płacą?
W ostatnich tygodniach sprawą zajmował się m.in. jeden z częstochowskich radnych – Piotr Wrona.
- To jest zabronione i bezprawne. Napisałem dwie interpelacje w tej sprawie. O zajęcie się tym tematem prosiły mnie matki, których dzieci chodzą do przedszkoli i szkół podstawowych do klas 1-3. Dostałem całe mnóstwo prywatnych wiadomości, kto, co i jakich wyprawek wymaga - powiedział nam radny.
Podkreślił, że rodzice przesłali mu „zrzuty ekranu”, na których widnieje, o jakie wyprawki są proszeni dla swoich pociech.
– Sprawa zatoczyła większy krąg, gdyż podobne wyprawki miały być pobierane w szkołach podstawowych, ale tylko do klas trzecich. Zapytałem prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka, czy takie przypadki miały miejsce w Częstochowie. Dostałem od dyrektorów kilku placówek odpowiedzi z informacją, że w ich placówkach nie wymaga się takich wyprawek – zwrócił uwagę.
W interpelacjach prosił m.in. o podanie podstawy prawnej, w oparciu o którą żąda się od rodziców finansowania wyprawek, a także listy częstochowskich placówek, które tego oczekują.
– Z informacji otrzymanych od dyrektorów miejskich przedszkoli wynika, że w żadnym z przedszkoli nie żąda się i nie pobiera opłat za tzw. wyprawkę plastyczną bądź higieniczną. Rodzice podejmują decyzję o ewentualnym wsparciu przedszkola poprzez przekazanie na rzecz placówki ww. przyborów bądź też o przekazaniu na ten cel środków finansowych zgromadzonych w ramach dobrowolnych składek rodziców – odpowiedział zastępca prezydenta Częstochowy, Ryszard Stefaniak.
Czytaj też: Szkolna wyprawka uderzy rodziców po kieszeni
Ministerstwo i kuratoria: to rola dyrektorów
Resort edukacji i nauki – powołując się na zapisy ustawy Prawo oświatowe – podkreśla regularnie już od kilku lat, że zagwarantowanie bezpiecznych i higienicznych warunków nauki, wychowania i opieki, w tym zapewnienie m.in. środków higieny osobistej, artykułów biurowych, zabawek itp., leży po stronie organu prowadzącego.
– Nie jest to rolą rodziców. Pobieranie dodatkowych opłat na zakup kredek i innych przyborów – tzw. „wyprawki” – jest niezgodne z prawem – zakomunikował Departament Informacji i Promocji MEiN. – Rodzic powinien jedynie wyposażyć dziecko w przybory pozwalające na utrzymanie higieny osobistej, np. buty na zmianę, chusteczki higieniczne, szczoteczkę i pastę do zębów. Osobą odpowiedzialną za właściwą organizację pracy placówki, w tym również zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pobytu dzieci w przedszkolu, jest bezpośrednio jego dyrektor – uzupełnił.

Dyrektor Wydziału Edukacji w Kuratorium Oświaty w Katowicach Anna Kij zaznacza, że uczniowie szkół podstawowych mają zapewnione bezpłatne podręczniki oraz materiały ćwiczeniowe, przy czym te ostatnie – w ramach określonego dla danego etapu edukacyjnego limitu finansowego. W przypadku przedszkoli natomiast nie ma podręczników dopuszczonych przez ministra edukacji.
– Jeśli chodzi o zakup materiałów ćwiczeniowych dla przedszkolaków, to brak podstaw prawnych zobowiązujących rodziców do zakupu takich materiałów – zauważyła. – W celu wspierania działalności statutowej szkoły lub placówki, rada rodziców może gromadzić fundusze z dobrowolnych składek rodziców oraz innych źródeł. Zasady wydatkowania funduszy rady rodziców określa regulamin – dodaje.
Rodzice nie muszą kupować kredek
Kuratorium Oświaty w Poznaniu zwróciło z kolei uwagę, że przepisy prawne nie regulują w sposób szczegółowy, z podziałem na kategorie, rodzaju środków czy artykułów, które powinny być zapewnione przez organ prowadzący. Ale z drugiej strony nie ma również przepisów nakładających na rodziców obowiązek dostarczenia do przedszkola lub szkoły środków czystości lub artykułów plastycznych.
– W praktyce, sprawy te regulowane są, szczególnie w odniesieniu do artykułów plastycznych czy dodatkowych ćwiczeń dla dzieci w wieku przedszkolnym, poprzez wspólne ustalenia pomiędzy rodzicami a wychowawcą, czy i w jakim zakresie (indywidualnie czy grupowo) dzieci zostaną wyposażone w przybory do zajęć plastycznych lub dydaktycznych, w przypadku, gdy rodzice wyrażają zgodę na realizowanie programu wykraczającego poza podstawę programową – wyjaśniła Magdalena Miczek z KO w Poznaniu.
Sprawdź: Wyprawka, wydatki szkolne: Ile wydajemy na potrzeby szkolne dzieci?
Wielkopolskie kuratorium wskazało, że w przypadku szkół podstawowych publicznych wyposażenie uczniów w podręczniki i ćwiczenia reguluje art. 54 ust. 1 ustawy o finansowaniu zadań oświaty. Zgodnie z nim uczniowie tych placówek (także szkół artystycznych) realizujących kształcenie ogólne mają prawo do bezpłatnego dostępu do podręczników, materiałów edukacyjnych lub materiałów ćwiczeniowych, przeznaczonych do obowiązkowych zajęć edukacyjnych, określonych w ramowych planach nauczania ustalonych dla tych szkół.
– Wyjątek stanowią podręczniki do religii, zajęć wychowania do życia w rodzinie oraz drugiego języka obcego w klasach I-VI. Zatem pobieranie dodatkowych opłat na materiały wymienione w art. 54 ust. 1 ustawy o finansowaniu zadań oświaty jest niedopuszczalne – podsumowała Magdalena Miczek.
Problem dotyczy wielu, ale nikt go nie zgłasza
Kuratoria przyznają, że rodzice raczej rzadko zgłaszają się do nich w sprawie wyprawek, ale jednocześnie podkreślają, iż nie oznacza to, że problem jest marginalny. Wielu mieszkańców nie ma jednak świadomości i wiedzy w tej sprawie.
– Do Kuratorium Oświaty w Katowicach rodzice zgłaszali problem sporadycznie, telefonicznie. Wpłynęły również trzy pisma w tej sprawie. W jednym przypadku (anonim) z dyrektorem przedszkola została przeprowadzona rozmowa na temat obowiązujących przepisów prawa. W innym przypadku (pełne dane wnoszących skargę) przeprowadzono kontrolę doraźną w zakresie przestrzegania prawa do bezpłatnej nauki i wydano zalecenia – poinformowała Anna Kij.
Ministerstwo i kuratoria zgodnie podkreślają, że szkoła i przedszkole nie mogą wyprawek narzucać i żądać ich dostarczenia lub opłacenia. Można jednak to zrobić dobrowolnie. W tym przypadku jednak granica między obowiązkiem i dobrowolnością czy też między żądaniem i prośbą wydaje się bardzo cienka, a sprawa bywa różnie interpretowana.
Żądanie czy prośba
Niektóre media lokalne poruszały w ostatnich latach tematy wyprawek. Portal Kielce Nasze Miasto pisał o jednym z rodziców, który alarmował, że w Przedszkolu nr 25, oprócz opłat, wymagana jest wyprawka składająca się „z kosmicznych ilości środków czystości” i trzeba je w większości dostarczać regularnie, co miesiąc, na podstawie specjalnie przygotowanej listy artykułów.
– Dzieci codziennie mają przypominane przez wychowawczynie, że mają te rzeczy przynosić. Wychodząc do przedszkola, dziecko boi się, że jeszcze nie zaniosło środków czystości i pani będzie się o to pytać – zwracał uwagę.
Dyrektor tego przedszkola Jolanta Perlak-Patyńska wyjaśniła jednak, że rodzice nie są zmuszani do przynoszenia wymienionych na liście środków oraz że tak naprawdę wszystko zależy tylko i wyłącznie od ich dobrej woli. Ale ta dobra wola jest mile widziana, gdyż szczególnie środki czystości zużywają się w takich placówkach bardzo szybko i w bardzo dużych ilościach.
– Podstawową rolą tego typu placówek jest funkcja opiekuńczo-wychowawcza, uczymy zatem dzieci, że rączki należy myć dosyć często. To nie tylko mycie przed posiłkami, ale również po korzystaniu z toalety, po spacerze, zajęciach plastycznych i tym podobne. Rzeczywiście środki czystości są nam zapewniane, ale w niewystarczającej ilości. Dlatego pomoc ze strony rodziców jest przez nas bardzo doceniana. Tak jest zresztą we wszystkich kieleckich placówkach. To jednak nie oznacza, że każdy z rodziców musi przynieść wszystko, co znajduje się na liście. Są rodzice, którzy kupują małe mydło, a są tacy, którzy wspomagają nas większą pojemnością, według własnych możliwości. My po prostu nie chcemy oszczędzać na sprawach związanych z higieną dzieci – wyjaśniła Jolanta Perlak-Patyńska, dyrektor Przedszkola Samorządowego nr 25 w Kielcach.
Po pieniądze trzeba do gminy
Osobną kwestią są niewystarczające środki finansowania przedszkoli i szkół na zapewnienie wszystkim dzieciom odpowiedniej ilości materiałów. Zgodnie z literą prawa, każdy dyrektor powinien dokładnie sprawę przeanalizować i z odpowiednim wyprzedzeniem wystąpić do urzędu miasta lub gminy o zapewnienie adekwatnego wsparcia finansowego.
W praktyce często okazuje się, że tych pieniędzy – nawet na podstawowe artykuły – mimo wszystko jest za mało. Zdarzają się sytuacje, że rodzice dostarczają pokaźne wyprawki na początku roku szkolnego, ale kiedy środki czystości są na wyczerpaniu, „proszeni” są o doniesienie kolejnych.
Zobacz też: Zmiany w pracy nauczycieli są dobre. "Wymagają zrozumienia"
Z drugiej strony są przykłady nauczycieli, którzy widząc niedobór np. materiałów plastycznych, z własnej kieszeni uzupełniają braki, ponieważ zależy im na zorganizowaniu jak najciekawszych zajęć dla dzieci. Tak jednak również nie powinno to wyglądać.
– Nauczyciele pracujący w naszej szkole nie skarżą się, że muszą płacić z własnej kieszeni. Nie wiem, jak jest w innych szkołach. Mamy w pokoju nauczycielskim ksero, więc każdy ma do niego dostęp. Ja pilnuję tylko, by jedna osoba nie kserowała czegoś tysiąc razy, a druga zaledwie czterdzieści. Artykuły plastyczne kupujemy jednak tylko do świetlicy, na takiej samej zasadzie, jak papier toaletowy czy mydło. Przybory na zajęcia plastyczne kupuje rodzic, tak samo jak trampki czy bluzę. Dodam, że teraz jest zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Mamy wsparcie państwa, więc podręczniki i ćwiczenia finansowane są przez budżet. Moim zdaniem jednak ćwiczenia powinni kupować sami rodzice. To koszt 50-80 zł na rok, a znacznie ułatwiłoby pracę szkoły – mówił kilka lat temu Mariusz Lisek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 w Lublinie, cytowany przez portal parenting.pl.

Tak gospodarować, by wystarczyło
Gminy i miasta co roku wydają duże środki finansowe na edukację i wychowanie. Subwencja oświatowa wprawdzie rośnie, ale samorządy zwracają uwagę, że nie tak szybko jak wydatki. Średnio pokrywa ok. 60 proc. kosztów oświatowych, których zdecydowaną większość stanowią wynagrodzenia nauczycieli.
Rodzice zwykle nie mają wiedzy, że wyprawek nie muszą dostarczać i za nie płacić. Część mimo tej świadomości i tak płaci, nie chcąc, żeby ich dzieciom czegoś zabrakło, obawiając się opinii innych rodziców, czy konfliktu z nauczycielami. Kuratoria oświaty podkreślają, że trzeba rodziców uświadamiać i przekonywać.
– Dyrektor powinien tak gospodarować dostępnymi środkami finansowymi, żeby wystarczyło na wszystko. Jeśli materiałów dydaktycznych jest zbyt mało, to można zorganizować zajęcia w inny sposób. Nie wszystkie muszą opierać się na wykorzystaniu np. materiałów papierniczych w dużych ilościach. Jeśli chodzi o środki czystości, to już absolutnie nie ma żadnych wątpliwości. Każda placówka musi je zapewnić we własnym zakresie i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej – stwierdziła Anna Kij z Kuratorium Oświaty w Katowicach. – Jeżeli są jakieś braki, to dla ich pokrycia można wykorzystać pieniądze zbierane na radę rodziców, ale tylko dobrowolnie wpłacane – skwitowała.
Zobacz: Nauczycielka roku apeluje o wsparcie. "Wiele zależy od nas..."
Będzie zwrot za wyprawkę?
Teoretycznie jeśli rodzic poniesie koszty wyprawki lub uiści w przedszkolu/szkole konkretną kwotę na ten cel przeznaczoną, może ubiegać się o jej zwrot, jeżeli np. zorientuje się, że faktycznie była od niego wymagana bezprawnie. W praktyce odzyskanie tych pieniędzy może jednak okazać się niemożliwe, ponieważ przepisy nie przewidują takiej sytuacji.
– Przepisy oświatowe nie regulują kwestii zwracania pieniędzy, natomiast rodzice w takim przypadku mogą zwrócić się do dyrektora z pytaniem o podstawę prawną zbierania tego typu składek. Nadzór nad sprawami finansowymi nie należy do kuratora oświaty tylko do organu prowadzącego, RIO itd. Należy pamiętać, że wydatkowanie środków z budżetu szkoły podlega rygorom ustawy o finansach publicznych – zwróciła uwagę Anna Kij.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
mama
2022-09-07 19:41:57
Do uczycielka: mój dzień pracy jest od 7 do 15, a szkoła moich dzieci o 7 jest zamknięta i o 15 zamknięta to chyba u nauczycieli inaczej się liczy
-
uczycielka
2022-09-05 21:57:36
ile czasu trwa normalny dzień pracy, a ile np. podczas dwudniowej wycieczki? bo mi się coś wydaje, że wtedy nauczyciel pracuje cały czas bo przecież odpowiada za dzieci nawet kiedy one śpią
-
Kasia
2021-10-24 09:37:36
Do Korekta: dziękuję za uwagę