- Rzeszów jest młodym miastem, ale miasto nie pomaga młodym rodzicom w opiece nad małymi dziećmi. Zaledwie co piąte dziecko w wieku do lat trzech ma szansę na to, by znaleźć się w żłobku publicznym, bo tych żłobków jest zbyt mało" - podkreśliła Ewa Leniart.
- Rodzice biorą udział w wyścigu po narodzeniu dziecka, aby wpisać je na listę oczekujących na miejsce w żłobku. A potem tak naprawdę stres związany z tym, czy dziecko będzie miało miejsce w żłobku publicznym, czy też nie - zaznaczyła.
- Zatem obiecuję, że w momencie kiedy zostanę prezydentem Rzeszowa zmienię zasady prowadzenia polityki w zakresie tworzenia żłobków w Rzeszowie. Po pierwsze liczba żłobków publicznych musi wzrosnąć - przekonywała.
Kandydująca w przedterminowych wyborach na prezydenta Rzeszowa, popierana przez Prawo i Sprawiedliwość i podkarpacki region NSZZ "Solidarność", wojewoda podkarpacki Ewa Leniart wyraziła w czasie konferencji prasowej na jednym z rzeszowskich osiedli zadowolenie z tego, że Rzeszów jest młodym miastem, ale zauważyła jednocześnie, że miasto nie pomaga młodym rodzicom w opiece nad małymi dziećmi.
"Problem dotyczy tego, że zaledwie co piąte dziecko w wieku do lat trzech nie ma szansy na to, by znaleźć się w żłobku publicznym, bo po prostu tych żłobków jest zbyt mało" - podkreśliła Leniart.
Podała, że na 33 osiedla w stolicy Podkarpacia jest zaledwie 10 żłobków publicznych, czyli że nie każde osiedle ma swój żłobek. W konsekwencji - jak oceniła - rodzice biorą udział w wyścigu po narodzeniu dziecka, aby wpisać je na listę oczekujących na miejsce w żłobku.
"A potem tak naprawdę stres związany z tym, czy dziecko będzie miało miejsce w żłobku publicznym, czy też nie. To jest niezwykle ważne, zwłaszcza jeżeli mama planuje powrót do swojej aktywności zawodowej i musi wiedzieć, jaka przyszłość ją czeka. Zatem obiecuję, że w momencie kiedy zostanę prezydentem (Rzeszowa) zmienię zasady prowadzenia polityki w zakresie tworzenia żłobków w Rzeszowie. (…) Po pierwsze liczba żłobków publicznych musi wzrosnąć" - przekonywała.
Wskazała przy tym na osiedla takie jak m.in. Wilkowyja, Słocina, czy osiedle Mieszka I, gdzie nie ma żłobków publicznych. Zauważyła, że rodzice małych dzieci z tych osiedli, gdy nie mają szans na oddanie dziecka do żłobka publicznego, powierzają nad nim opiekę żłobkom niepublicznym, ale to z kolei wiąże się z większym obciążeniem finansowym dla budżetu rodzinnego.
"Zupełnie niezrozumiała była ta polityka poprzednich włodarzy miasta Rzeszowa i to można szybko i łatwo zmienić, dlatego że istnieje program Maluch plus, który daje możliwość pozyskania środków finansowych, nawet do 3 mln zł na to, aby utworzyć właśnie żłobki publiczne. I dziwi fakt, że nie przyjęto takiej praktyki, aby każde osiedle miało swój żłobek publiczny" - podkreśliła kandydatka na prezydenta Rzeszowa.
Dodała, że z posiadanych wyliczeń wynika, że średnio raz na trzy lata powstawał żłobek publiczny w Rzeszowie.
"Zatem można to zintensyfikować, i nic nie stoi na przeszkodzie, ażeby przynajmniej jeden żłobek w roku, a myślę, że dwa w roku (powstały). To jest cel, który sobie wyznaczam" - zadeklarowała Leniart.
Zaznaczyła, że to w cale nie oznaczałoby likwidacji czy ograniczenia żłobków niepublicznych, ale "na pewno zracjonalizowałoby politykę miasta w tym zakresie", a wielu rodzinom ułatwiłoby planowanie swojej przyszłości i zapewnienie sprawnej opieki nad małymi dziećmi.
Przedterminowe wybory w Rzeszowie muszą odbyć się w związku z tym, że rządzący miastem od 2002 r. Tadeusz Ferenc złożył rezygnację 10 lutego po tym, gdy przeszedł COVID-19. Wybory zarządzone zostały na 9 maja.
Chęć kandydowania - oprócz Leniart - zgłosili m.in. proponowany i konsekwentnie wspierany w trakcie kampanii przez Ferenca wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł (Solidarna Polska), wiceprzewodniczący Rady Miasta Rzeszowa Konrad Fijołek, którego popierają m.in. PO, PSL i Ruch Polska 2050 oraz poseł Konfederacji Grzegorz Braun.