Maturzyści i ósmoklasiści nie wrócą do szkół? Tu rządzi wirus
- Trzecia fala epidemii może pokrzyżować marzenia o powrocie ósmoklasistów i klas maturalnych do edukacji stacjonarnej 1 marca.
- Wiceminister Dariusz Piontkowski widzi negatywy nauki zdalnej i chciałby, aby dzieci i młodzież jak najszybciej wróciły do szkół, ale to nie resort edukacji tu decyduje.
- Wiążącą decyzję podejmie Rada Ministrów na podstawie sytuacji epidemicznej i rekomendacji Ministra Zdrowia i Rady Medycznej przy Premierze RP.
Według wiceministra edukacji i nauki Dariusza Piontkowskiego powrót uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych oraz wszystkich klas szkół ponadpodstawowych do edukacji stacjonarnej w marcu nie jest przesądzony.
– To będzie decyzja ministra zdrowia, bo my jako Ministerstwo Edukacji i Nauki wskazujemy dwa warianty powrotu. Ostateczna decyzja uzależniona jest od sytuacji epidemicznej, a więc liczby zachorowań i liczby zgonów – powiedział Dariusz Piontkowski w poniedziałkowym wywiadzie dla Radia Zet.
MEiN nie decyduje o szkole
Tym samym Dariusz Pionkowski powtórzył słowa wypowiedziane na posiedzeniu sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii, kiedy stwierdził: – Jako ministerstwo od dawna postulujemy powrót kolejnych roczników do szkół, ale ostateczne decyzje podejmowane są przez Radę Ministrów i premiera. A zdanie Ministra Zdrowia i Rady Medycznej przy Premierze RP jest tu wiążące. To nie minister edukacji tak naprawdę decyduje o powrocie uczniów do nauki stacjonarnej.
Według niego obecna sytuacja epidemiczna nie jest do końca pewna. Liczba zakażeń w krajach sąsiadujących jest bardzo wysoka. I tak naprawdę nie wiemy, czy trzecia fala pandemii za chwilę nie dotrze do nas. W takiej sytuacji niepewne jest nawet to, że 1 marca wrócą do tej tradycyjnej formy edukacji ósmoklasiści i maturzyści.
– Ministerstwo Edukacji i Nauki przedstawiało kilka wariantów tego powrotu, w tym także powrót ósmoklasistów i maturzystów. Zdajemy sobie sprawę, że za nieco ponad dwa miesiące będą oni zdawać egzaminy, znamy również mankamenty nauczania na odległość, stąd chcielibyśmy jak najszybciej wrócić do nauczania stacjonarnego – mówił Dariusz Piontkowski, podkreślając jednocześnie, że minister Michał Dworczyk i premier Mateusz Morawiecki zapowiedzieli, że jeżeli liczba zachorowań gwałtownie wzrośnie, to możliwe są decyzje cofające obecne poluzowania obostrzeń.
Zakopiańskie ostrzeżenie
Zdaniem Dariusza Piontkowskiego praca stacjonarna żłobków, przedszkoli i szkół podstawowych w zakresie klas I-III to wszystko, na co w obecnych warunkach sanitarnych można sobie pozwolić. I zgodnie z decyzjami rządu, taka sytuacja będzie trwała do końca lutego.
– Po tym czasie możliwe będzie podjęcie decyzji, zależnych od sytuacji epidemicznej, umożliwiających powrót kolejnych roczników do szkół bądź utrzymujących obecną sytuację, a nawet cofających, jeżeli doszłoby do gwałtownego wzrostu liczby zachorowań – powiedział Dariusz Piontkowski.
Warto o tym pamiętać, zwłaszcza w kontekście wydarzeń ostatniego weekendu, czyli tak naprawdę pierwszego w tym roku, w czasie którego nie obowiązywały tak restrykcyjne obostrzenia sanitarne. I to nie z powodu dużej liczby zatrzymanych osób w Zakopanem, które wyraźnie nadmiernie się cieszyły z odrobiny wolności odzyskanej po wielu tygodniach ograniczeń, lecz ze skutków, jakie mogą wywołać te wydarzenia pomnożone przez liczbę takich zachowań w całym kraju.
Ich efektem może być wzrost zachorowań, co będzie się równało przywróceniu obostrzeń oraz zamknięciu drzwi szkolnych przed uczniami starszych roczników szkół podstawowych i ponadpodstawowych.
Zobacz też: Minister zdrowia: Możliwe jest przywracanie obostrzeń lokalnych

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.