Miasteczko edukacyjne wciąż czeka na ministra Czarnka

- Miasteczko edukacyjne funkcjonuje zgodnie z zapowiedziami. Tematów jest wiele.
- Analizy porównawcze danych wskazują, że polscy nauczyciele należą do najsłabiej opłacanych w Unii Europejskiej.
- W dyskusjach widać troskę o przyszłość edukacji, ale również nadzieję na poprawę sytuacji nauczycieli zarówno szkolnictwa podstawowego i średniego, jak i wyższego.
Choć trudno w to uwierzyć, za nami już trzy dni miasteczka edukacyjnego. Kilka istotnych debat już się odbyło.
Sobota: inauguracja i nauczyciele początkujący
W sobotę, w dniu inauguracji, dyskusja koncentrowała się na problemach młodych nauczycieli. Zachęcając do udziału w dyskusji na ten temat, Szymon Lepper, przewodniczący Centralnego Klubu Młodego Nauczyciela ZNP, wskazywał, że młodzi nauczyciele są najmniej liczną grupą w zawodzie.
- Jesteśmy takim gatunkiem zagrożonym, bo nie zapowiada się na to, żeby było nas więcej, a jeśli ten trend się utrzyma i nie zostaną podjęte konkretne działania, które podniosą prestiż tego zawodu, które nie sprawią, że więcej ludzi będzie chciało być nauczycielami i nauczycielkami, to doprowadzimy wspólnie do wielkiej katastrofy - mówił.
Niedziela: praca i wynagrodzenia
W niedzielę przedmiotem dyskusji były czas i warunki pracy nauczycieli oraz ich wynagrodzenia.
W ich trakcie dr hab. Michał Fedorowicz, współautor raportu Instytutu Badań Edukacyjnych pt. „Badania czasu i warunków pracy nauczycieli” z 2013 r., wskazał, że chociaż nie zrobiono nowego badania, to wyniki tego raportu są wciąż aktualne – polscy nauczyciele pracują o kilka godzin dłużej niż wynosi tygodniowy czas pracy, a to, że wiele czynności związanych z pracą wykonują w domu, sprawia, że nigdy tej pracy nie kończą.
Podkreślił jednocześnie, że w tygodniowym wymiarze czasu pracy, który określono wówczas na 47 godzin, istnieje duże zróżnicowanie, które już wtedy było widoczne. I nie chodzi tu wyłącznie o nauczany przedmiot czy wysokość pensum, które jest zróżnicowane i może wynosić 18-30 godzin, ale przede wszystkim zaangażowanie w pracę.
Wskazał przy tym, że ci nauczyciele byli i są niedoceniani, i to jest najważniejsza sprawa, którą należałoby szybko zmienić. Podkreślił przy tym, że szczególnie doceniona powinna być praca wychowawców, których obecne dodatki nie są w stanie rekompensować.
Czytaj też: Szkoła istnieje dzięki nauczycielom, rodzicom, samorządom i organizacjom społecznym
O wynagrodzeniach mówił z kolei dr Maciej Jakubowski, prezes fundacji Evidence Institute, zajmującej się m.in. edukacją. Stwierdził, że porównując dane OECD dotyczące siły nabywczej pensji, nauczyciele polscy znajdują się w UE na 3. miejscu od końca. Gorzej mają tylko nauczyciele na Węgrzech i na Słowacji.
Polscy pedagodzy wypadają też bardzo źle, gdy porówna się to, jak rosną ich realne wynagrodzenia po 15 latach pracy w zawodzie.
- Patrząc na te dane, można się tylko dziwić, że jeszcze mamy nauczycieli - komentował prezentowane wykresy.
Odwołując się do danych GUS, wskazał też, że obecne zarobki nauczycieli są o około 1 tys. zł niższe niż zarobki osób po studiach wyższych pracujących w budżetówce i od wielu lat te różnice się powiększają.
Czytaj też: Nauczyciele odchodzą ze szkół. Szukają pracy w agencjach rekrutacyjnych
Podkreślił też, że w dobie 17-proc. inflacji planowana podwyżka 7-proc. czy 9-proc. będzie realnym spadkiem nauczycielskich wynagrodzeń. Nawet 20-proc. podwyżka, która wydaje się najbardziej ambitna, będzie oznaczała realny wzrost o 5-8 proc., a więc nie wpłynie na podniesienie realnych zarobków.
W trakcie niedzielnych dyskusji wskazywano również na to, jak na pracę w szkołach i edukację uczniów wpływają przepełnione klasy czy dwuzmianowy system pracy, czy też przepracowani nauczyciele, którzy w wielu szkołach „ciągną” po 1,5 albo nawet 2 etaty.
Mówiła nam to m.in. Anna Konarzewska, nauczycielka ZSO nr 8 w Gdańsku, wskazując, że w jej szkole prawie jedna czwarta nauczycieli (30 na 121) pracuje na 1,5-2 etaty, a przecież trzeba jeszcze znaleźć czas na zajęcia dodatkowe z uczniami, przygotowanie się do zajęć, a także dokształcanie się i doskonalenie zawodowe, do czego nauczyciele są zobligowani.

Poniedziałek: rodzice, NGO-sy…
Poniedziałek był z kolei dniem poświęconym dwóm zagadnieniom – sytuacji nauczycieli akademickich na uczelniach wyższych i w instytutach badawczych oraz roli rodziców i organizacji pozarządowych w szkole.
- Dzięki pracy organizacji społecznych szkoła po 1989 r. stała się szkołą nowoczesną, szkołą przyjazną, współpracującą, uspołecznioną. I o to też przez cały czas musimy walczyć - mówiła Iga Kazimierczyk, prezeska Fundacji „Przestrzeń dla edukacji”, która moderowała dyskusję na ten temat.
Podkreśliła, że organizacje społeczne w szkole są bardzo potrzebne. Dzięki nim w szkole jest to, czego potrzebuje nowoczesna edukacja - ocenianie kształtujące, metoda projektu, spotkanie ze świadkami historii, a nauczyciele mają m.in. bogaty program szkoleń. Ponadto dużo prościej jest reagować na bieżące potrzeby szkoły organizacjom społecznym niż władzom centralnym. No i jest to tańsze.
Czytaj też: To ostatni dzwonek, by zadbać o polską szkołę
Panel na temat roli rodziców w życiu szkoły prowadziła z kolei Dorota Łoboda, prezes fundacji „Rodzice Mają Głos”, radna Warszawy.
- Wiem, że wśród nauczycieli istnieje duże rozgoryczenie, bo ze strony rodziców spotkało ich wiele niedobrego i z powodu zmasowanego hejtu, który uruchomił rząd podczas strajku, co ostatnio wyszło na jaw. Ale byli też rodzice - i pamiętajmy o tym wszyscy - którzy przynosili ciasta strajkującym nauczycielkom, którzy wywieszali banery z napisami "Wspieramy nauczycieli" - mówiła, zachęcając do debaty.
W jej trakcie podkreślono przede wszystkim konieczność wzajemnego zrozumienia. Bo z jednej strony rodzice zaangażowani w życie szkoły często zapominają o tym, że nauczyciele też mają prawo do wypoczynku. Zatem zanim się podejmie jakieś działania, wypada to z nimi ustalić. I na odwrót - bez zaangażowania rodziców trudno nauczycielowi coś zrobić. Więc tu trzeba dobrej woli, żeby ta współpraca się prawidłowo układała.
W debacie uczestniczyły też uczennice, które w dosadny sposób wykazały, że uczniowie wcale tak bardzo nie garną się do dodatkowych zajęć, bo mają ich w nadmiarze i czasami woleliby po prostu odpocząć.
… i problemy nauczycieli akademickich
Istotną część poniedziałkowej dyskusji stanowiły sprawy nauczycieli akademickich, a więc nauczycieli nauczycieli. Były one dyskutowane podczas debaty pod znamiennym tytułem „Bieda na uczelniach. Wpływ niedofinansowania uczelni na jakość dydaktyki i badań”.
Zgodnie z zapowiedzią Janusza Szczerby, prezesa Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP, rozmowa dotyczyła dramatycznie niskich wynagrodzeń na uczelniach.
- Niedofinansowanie szkolnictwa wyższego i nauki będzie powodować to, że niedługo polskie uczelnie zaczną zanikać. Nie będzie pracowników szkolnictwa wyższego - mówił.
Według niego młodzi ludzie nie przyjdą na uczelnie za takie wynagrodzenia, jakie się im obecnie proponuje - asystenci zarabiają niewiele więcej niż 3300 zł brutto.
- Zaczyna być duży odpływ tych ludzi do korporacji, do przemysłu. Dlatego, że tam są wyższe pensje. My rozumiemy pasję, bo jesteśmy pasjonatami nauki. Jako naukowcy widzimy w tym cel, ale rodzin za to nie wyżywimy, zwłaszcza młodzi ludzie - podkreślił.

Zdaniem Anety Trojanowskiej, wiceprezes RSzWiN ZNP i przewodniczącej związku na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, ta sytuacja dotyczy również pracowników niebędących nauczycielami akademickimi, którzy stanowią mniej więcej połowę pracowników zatrudnionych na uczelniach wyższych.
Czytaj też: Minister edukacji do szefa ZNP: Nie mamy o czym rozmawiać
Prof. Marek Konopczyński z Uniwersytetu w Białymstoku wskazał z kolei, że problemy, jakie obecnie nurtują środowisko nauczycieli uniwersyteckich, mają charakter strukturalny i systemowy. Z tego względu obecna debata to kolejne wielkie wołanie o podmiotowość, o niezależność, o szacunek dla polskich pedagogów.
- Z wielkim niepokojem obserwuję to, co się dzieje - zarówno pewne zmiany przepisów, jak i ubezwłasnowolnienie nauczycieli. Musimy pamiętać, że wolny nauczyciel, to dobry nauczyciel. Że wolna szkoła, to dobra szkoła. Zniewolony, zastraszony, ubogi nauczyciel, to wielkie niebezpieczeństwo dla nas wszystkich - podkreślił.
Wtorek: bieda na uczelniach
Wtorek. Ta dyskusja dotycząca problemów szkolnictwa wyższego widzianych oczami nauczycieli akademickich i pracowników uczelni niebędących nauczycielami jest właśnie kontynuowana, pod tytułem „Dla kogo ta nauka, dla kogo te uczelnie”.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.