Partnerzy portalu

Ministerstwo chce płacić nauczycielom. Samorządy: Tak, ale najpierw zmiany w subwencji

Ministerstwo chce płacić nauczycielom. Samorządy: Tak, ale najpierw zmiany w subwencji
Jeżeli są szanse, by rząd przejął pensje dyrektorów i nauczycieli, to samorządy nie będą temu przeciwne. Na zdjęciu SP nr 2 w Proszowicach (fot. SP2/Facebook)
Minister Przemysław Czarnek zapowiedział przejęcie przez kuratorów oświaty zatrudniania dyrektorów szkół i nauczycieli. Samorządowcy przyjęli to spokojnie – część z nich od lat domaga się takiego rozwiązania, a dla sporej części gmin, zwłaszcza małych, byłoby ono bardzo korzystne. W zapowiedziach resortu brakuje jednak istotnych konkretów. m.in. informacji, jak po odjęciu wynagrodzeń nauczycieli będzie wyglądała subwencja oświatowa.
  • Dla wielu jednostek samorządowych finansowanie oświaty, a zwłaszcza wypłaty wynagrodzeń nauczycielskich, stanowią poważny problem budżetowy.
  • Przejęcie wynagrodzeń nauczycieli przez rząd to propozycja warta rozważenia. Trzeba ją jednak poważnie przedyskutować, bo wiąże się ona ze zmianami w całym systemie finansowania oświaty.
  • Przejęcie przez rząd wynagrodzeń nauczycielskich raczej nie wpłynie na zdolność gmin i powiatów do zaciągania zobowiązań.  

W środę 25 sierpnia podczas spotkania z Radą Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” minister Przemysław Czarnek powiedział, iż planuje docelowe rozszerzenie kompetencji kuratorów oświaty o zatrudnianie i wynagradzanie dyrektorów szkół i nauczycieli.

Samorządy nie mówią "nie"

Dla samorządowców taka zapowiedź nie jest zaskoczeniem.

- Od wielu lat samorządy postulują, żeby wynagrodzenia nauczycieli, pracowników administracji i obsługi były płacone bezpośrednio z budżetu państwa, a samorządy odpowiadały jedynie za stan budynków i otoczenia, wyposażenie w pomoce dydaktyczne i sprzęt oraz infrastrukturę szkolną - mówi Anna Grygierek, burmistrz Strumienia, członek zarządu Związku Gmin Wiejskich i jednocześnie współprzewodnicząca Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu KWRiST.

- Kilkakrotnie też jako samorządowcy mieliśmy okazję słyszeć ze strony rządu o tej propozycji. Jednak do tej pory nie została nam przedstawione żadne konkrety. Nie została ona sformalizowana, przedstawiona do analiz czy konsultacji ze stroną samorządową - wyjaśnia.

Grygierek zastrzega, że pomysł wymaga rozważenia, dyskusji i konsultacji, bo - jak wiadomo - diabeł tkwi w szczegółach.

Również Grzegorz Cichy, burmistrz Proszowic, przewodniczący Unii Miasteczek Polskich, oczekuje takiego rozwiązania. Podkreśla, że miasteczka stowarzyszone w UMP są za tym, żeby pensje nauczycieli były wypłacane z budżetu państwa bezpośrednio, tak jak płaci się strażakom czy policjantom.

Bardzo drogi nauczyciel

- Wiele samorządów ma ogromny problem z finansowaniem wydatków oświatowych, zwłaszcza wynagrodzeń. Dotyczy on może mniej małych gmin wiejskich i dużych miast, ale gminy miejsko-wiejskie i niewielkie miasta mają problem, bo koszty oświatowe są ogromne. Szacujemy, że godzina pracy nauczyciela kosztuje nas około 90 zł. Więc jeżeli są szanse na to, by rząd przejął pensje dyrektorów i nauczycieli, to samorządy nie będą temu przeciwne - argumentuje Grzegorz Cichy.

Jednocześnie zapewnia, że w takiej sytuacji samorządy poradzą sobie z utrzymaniem budynków, remontami i inwestycjami oświatowymi - od budowy boisk czy hal sportowych po wyposażenie placówek w pomoce naukowe.

- Będziemy wypłacać pensje pracowników administracyjnych, żeby tylko pensje nauczycieli, na które nie mamy wpływu, bo są regulowane ustawowo, były płacone przez rząd - deklaruje.

System od nowa?

Tego entuzjazmu nie podziela Krzysztof Mączkowski, skarbnik Łodzi. Przyznaje jednak, że były takie pomysły w samorządzie, żeby wynagrodzenia nauczycieli były płacone przez rząd, chociaż nie wszyscy się z nimi zgadzali.

Taki postulat rodzi bowiem pytanie, jaki wpływ będzie miał samorząd na szkoły, jeżeli nie będzie miał wpływu ani na dyrektorów, ani na siatkę szkół. I jeśli kurator powie "dobudujcie szkoły, bo jest ich za mało", to trzeba będzie je zbudować. A jeśli już rząd przejmie wydatki na wynagrodzenia, to co z pozostałymi kosztami funkcjonowania oświaty? I jak ta zmiana przełoży się na subwencję, tzn. jaka część subwencji zostanie samorządom w związku z tym zabrana?

- Dlatego uważam, że jeśli mamy coś zmieniać, to trzeba zreformować cały system. Bo to nie jest tylko kwestia przejęcia przez ministra wynagrodzeń nauczycieli. To zmiana całego systemu, który trzeba na nowo przedyskutować z samorządem i wypracować jakiś nowy model finansowania oświaty - wyjaśnia.

Dodaje, że dopiero wtedy, gdy ministerstwo przedstawi całościową koncepcję, łącznie z kwotami, będzie można o niej poważnie dyskutować. Samo puszczenie w eter informacji, że to rząd będzie płacił wynagrodzenie dyrektorom i nauczycielom, bez podania szczegółów tego rozwiązania i wpływu na wysokość subwencji, to zdaniem Mączkowskiego trochę za mało.

- Więc nie mówimy "nie", nie wykluczamy takiego rozwiązania, ale musimy poznać szczegóły jego wpływu na wysokość subwencji i zasady finansowania pozostałych kosztów edukacyjnych - podkreśla.

Jak zachować równowagę

Kolejne ważne pytanie dotyczy tego, jaki ta zmiana będzie miała wpływ na nadwyżkę operacyjną gmin, powiatów i miast na prawach powiatu, czyli na zdolność do zaciągania zobowiązań. Bo subwencja oświatowa jest dochodem bieżącym i jeżeli zostanie ona obniżona o wynagrodzenia, to nadwyżka operacyjna będzie spadać.

Zdaniem Krzysztofa Mączkowskiego ten wpływ nie musi być negatywny.

- Nadwyżka może nie spaść, jeśli zrównoważymy ją mniejszymi wydatkami bieżącymi z budżetu. Ale dzisiaj nie wiemy, ile tak naprawdę wyjmiemy z tych dochodów, a ile z wydatków bieżących. Jeśli zabierzemy całą subwencję na wynagrodzenia nauczycieli, to będzie to dla samorządów niekorzystne, bo obecnie subwencja nie tylko nie pokrywa wynagrodzeń nauczycieli, ale i wynagrodzeń pracowników administracyjnych i obsługi - argumentuje.

Zdaniem Grzegorza Cichego, spadek dochodów bieżących może być problemem dla tych gmin, które mają budżety po kilkanaście milionów złotych, ale gminy dysponujące budżetami powyżej 100 mln zł  sobie z tym poradzą. A ich możliwości pozyskiwania środków zewnętrznych i zaciągania zobowiązań nie powinny się zmienić.

- Najważniejsza będzie tu równowaga między dochodami bieżącymi a wydatkami bieżącymi - zauważa.

Podkreśla jednocześnie, że dla spełnienia postulatu ministra Czarnka najistotniejsze będzie to, czy Ministerstwo Finansów wprowadzi je do budżetu, a tego prędko nie należy się spodziewać.

- Dlatego na razie traktujemy tę propozycję jako pewną próbę wskazania środowisku nauczycielskiemu, jakie są wizje ministerstwa - wyjaśnia Grzegorz Cichy.  

TAGI
KOMENTARZE7

  • Głos 2021-09-03 11:10:27
    Jeśli z samorządowych budżetów znikną wydatki na wynagrodzenia nauczycieli, to co z dotacjami dla niepublicznych placówek? Jak będą wówczas wyliczane? Kto będzie je wypłacał?
  • Kasia 2021-09-03 10:51:35
    Do Hahaha: był, jest dodatek wiejski, mogą zrobić wielkomiejski. Ale co w tym zabawnego???? Ktoś mówił, że będzie po równo??? Możesz podać źródło tej wiedzy?
  • Hahaha 2021-09-03 10:42:46
    I będzie po równo? Do tej pory samorząd w Warszawie dopłaca tak duże pieniądze do pensjiz e nauczycielom opłaca się rzucać pracę w podwarszawskich szkołach i pracować w Warszawie. Jak ministerstwo zacznie płacić rowno wszędzie to się zrobi problem.

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!