Partnerzy portalu

Nauczyciele wciąż bez pieniędzy, ale z nadzieją na duże kwoty. Oto jakie konkretnie

Nauczyciele wciąż bez pieniędzy, ale z nadzieją na duże kwoty. Oto jakie konkretnie
Kolejny dzień negocjacji w sprawach nauczycieli raczej nie przyniesie konkretów, ale może przybliżyć do ostatecznego kształtu zmian w systemie ich wynagradzania i pracy (fot. Shutterstock).
Dzisiaj (7 grudnia) rusza kolejna runda negocjacji nauczycieli z przedstawicielami rządu na temat zmian w systemie wynagradzania oraz pragmatyce nauczycielskiej. Będzie to dziwne spotkanie, ponieważ z jednej strony ma stanowić kontynuację rozmów dwustronnych przedstawicieli rządu z solidarnością oraz przerwanych na uzgodnienia przedstawicieli trzech central związkowych z premierem Morawieckim, które się nie odbyły. Na stole negocjacyjnym może się jednak pojawić system wynagrodzeń, dzięki któremu nauczyciele mogliby zarabiać blisko 8500 zł miesięcznie i to bez godzin ponadwymiarowych.
  • Po ponad sześciotygodniowej przerwie strony rządowa, związkowa i samorządowa wracają do prac w ramach trójstronnego zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty.
  • Przerwa miała służyć wypracowaniu kompromisu w bezpośrednich rozmowach z premierem Morawieckim, ale takie się nie odbyły. Były natomiast trzy spotkania rządu z solidarnością oświatową.
  • Według związkowców z „S” rząd jest skłonny rozważyć zaproponowany sposób związania wynagrodzeń z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej. Wyliczenia trwają.
  • Jeśli MEiN i rząd zgodzą się na system wynagrodzeń zaproponowany przez solidarność, to pensje nauczycieli szybko przekroczą próg 8000 zł. 

Według informacji przedstawionej przez stronę związkową podczas ostatniej rundy rozmów bilateralnych 2 grudnia rządu (a właściwie kierownictwa Ministerstwa Edukacji i Nauki) z solidarnością (a dokładnie KSOiW NSZZ „Solidarność”), doszło do zbliżenia stanowisk w sprawie realizacji pkt VI. porozumienia z 7 kwietnia 2019 r., a więc zmiany systemu wynagradzania nauczycieli. Ministerstwo postanowiło w końcu policzyć, ile taka zmiana, polegająca na powiązaniu płac nauczycielskich z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej, mogłaby kosztować budżet.

Zobacz też: Płace nauczycieli będą wyższe, ale o ile nie wie nikt

To wyliczenie miało się pojawić przed dzisiejszym spotkaniem zespołu trójstronnego, na którym m.in. te kwestie będą omawiane już w szerszym gronie. Ale się nie pojawiło, więc trudno orzec, czy przed spotkaniem zostanie ono w ogóle ujawnione.

Czego chcą związkowcy?

Jak już wielokrotnie wskazywał PortalSamorzadowy.pl, wszystkie związki nauczycielskie, które mają coś do powiedzenia w tej sprawie, chcą uzależnienia wynagrodzenia nauczycielskiego od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce krajowej narodowej podawanego przez Prezesa GUS.

Propozycje te, choć różnią się w szczegółach, prowadzą do jednego – chodzi o to, by nauczyciele nie musieli się co roku dopominać o podwyżkę wynagrodzeń, które obecnie są ustalane przez ministra w drodze rozporządzenia na każdym szczeblu awansu zawodowego, tylko podobnie, jak znaczna część społeczeństwa, korzystali z rozwoju gospodarczego kraju. Zatem chodzi o pewien automatyzm wzrostu wynagrodzeń, którego skalę związkowcy są skłonni negocjować.

Dotychczas jednak rząd, mimo że 7 kwietnia 2019 r. podpisał ze związkowcami z solidarności porozumienie, starał się wszelkimi sposobami nie pamiętać o swoim zobowiązaniu. Teraz, w wyniku pospiesznych rozmów z solidarnością oświatową w Belwederze, obiecał rozważyć propozycję związkowców, co do zmian w systemie wynagrodzeń.

Co jest w tej propozycji? - Zaproponowany rządowi system skonstruowaliśmy w ten sposób, żeby wszystkie składniki wynagrodzenia były pośrednio lub bezpośrednio uzależnione od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej - tłumaczy Jerzy Ewertowski, członek prezydium KSOiW NSZZ Solidarność, autor pomysłu.

Składniki te zostały ustalone w wysokości i w proporcji obecnie obowiązującej, czyli na podstawie szczegółowych wyliczeń resortu edukacji.   

- Czyli jeżeli ministerstwo przedstawia udział danego składnika wynagrodzenia w ogólnej strukturze wynagrodzenia nauczycieli na określonym poziomie, to ten sam udział jest przez nas proponowany, jako odpowiedni wskaźnik do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej - wyjaśnia Jerzy Ewertowski.

Do ostatecznej kwoty wynagrodzenia weszły więc obok wynagrodzenia zasadniczego dodatki z tytułu wysługi lat, motywacyjny czy dodatek dla wychowawców, a także inne mniejsze składniki wynagrodzenia. Natomiast wykluczone z niego zostały takie składniki, jak chociażby dodatek funkcyjny dla dyrektorów, dodatek dla opiekunów stażu. Nie uwzględnia on także odpraw z tytułu rozwiązania stosunku pracy, a także godzin ponadwymiarowych.  

Propozycja solidarności

Jerzy Ewertowski podkreśla, że przy konstruowaniu systemu bardzo istotna była odpowiedź na pytanie, ile młody człowiek, legitymujący się wyższym wykształceniem magisterskim, powinien zarobić na starcie, żeby chciał rozpocząć pracę w zawodzie nauczycielskim. I ostatecznie stanęło na poziomie 90 proc. wynagrodzenia w gospodarce narodowej w roku poprzednim (albo w którymś z jego ostatnich kwartałów).

Stosownie do tego wynagrodzenia ustalono poziom wynagrodzeń dla nauczycieli znajdujących się na wyższym stopniu awansu zawodowego. I tak według solidarności oświatowej nauczyciel kontraktowy powinien zarabiać 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, nauczyciel mianowany 130 proc., a dyplomowany 150 proc.

W ogólnym zarysie te wynagrodzenia wyglądałyby tak, jak na załączonych tabelach.  

Zmiana systemu wynagradzania nauczycieli - propozycja KSOiW NSZZ
Zmiana systemu wynagradzania nauczycieli - propozycja KSOiW NSZZ

Zmiana systemu wynagradzania nauczycieli - propozycja KSOiW NSZZ
Zmiana systemu wynagradzania nauczycieli - propozycja KSOiW NSZZ

Przy czym - tu ważna uwaga - dane zawarte w propozycji odnoszą się do mijającego właśnie roku i zostały wyliczone na podstawie przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej wynoszącego 5167,47 zł.

Według informacji Prezesa GUS w III kwartale 2021 r. ten wskaźnik wynosi już 5667,30 zł. A to oznacza, że gdyby te zmiany miały wejść od 2022 r. to na poszczególnych stopniach awansu zawodowego nauczyciele z przygotowaniem pedagogicznym i tytułem magisterskim mieliby zarabiać odpowiednio (podano minimalnie wynagrodzenie i maksymalną stawkę z dodatkami):

  • - nauczyciel stażysta – od 4243 zł do 5092 zł,
  • - nauczyciel kontraktowy – od 4526 zł do 6223 zł,
  • - nauczyciel mianowany – od 5657 zł do 7354 zł,
  • - nauczyciel dyplomowany – od 6223 zł do 8486 zł.

Z tym zastrzeżeniem, że górna granica zarobków nie dla wszystkich będzie dostępna, bo nie wszyscy są np. wychowawcami, natomiast dolna - w zakresie wynagrodzenia zasadniczego - nie zawsze będzie tak niska, np. ze względu na wysługę lat. Nie zmienia to faktu, że powyższe kwoty wyglądają zupełnie nieźle.

- Nasza propozycja spotkała się z uznaniem kierownictwa MEiN, jako że rozwiązywałaby problem, a z drugiej z dezaprobatą, ponieważ - jak to minister określił - pewna kotwica budżetowa nie pozwala nam na realizację tego pomysłu. Rzeczywiście mamy grudzień i bardzo trudno jest rozmawiać na temat budżetu na przyszły rok. Dlatego proponujemy, żeby rozmowy na temat płac rozpocząć wtedy, kiedy tworzą się założenia do budżetu, a więc wiosną każdego roku budżetowego - mówi Jerzy Ewertowski.

Znaki zapytania

Jak już powiedziano na wstępie, ministerstwo liczy koszty takiej zmiany. Więc sens wtorkowego spotkania jest żaden. No chyba, że minister Czarnek przygotował dla nauczycieli kolejną propozycję stanowiącą swoisty mix wzrostu pensum i godzin dostępności połączony ze wzrostem wynagrodzeń i likwidacją niektórych przywilejów płacowych. Trudno to wykluczyć, ponieważ konkretne rozmowy w sprawie systemu wynagradzania nauczycieli mają się rozpocząć dopiero wiosną 2022 r., wraz z rozpoczęciem prac dotyczących budżetu na 2023 r.

Zobacz też: Rząd skłonny przystać na żądania nauczycieli. Jest jednak poważny problem z pensum

Według informacji przedstawicieli oświatowej solidarności na spotkaniu w Belwederze 2 grudnia strona rządowa podtrzymała jednocześnie chęć wprowadzenia zapowiadanych podwyżek od 1 września 2022 r., które jak wiadomo mają się wiązać z licznymi zmianami w zakresie wysokości pensum i godzin pracy w szkole. Zgodziła się na odblokowanie art. 88 Karty Nauczyciela w celu umożliwienia przechodzenia na wcześniejsze emerytury nauczycielom, którzy rozpoczęli pracę do końca 1998 r., co oznacza tylko tyle, że liczba nauczycieli w systemie gwałtownie wzrośnie i trzeba się z nimi jakoś rozstać. Przedstawiciele rządu obiecali również waloryzację pensji nauczycielskich od 1 stycznia 2022 r. Nie określili jednak jej wysokości. 

Przełomu nie będzie  

Trudno też się spodziewać jakiegoś przełomu w rozmowach, ponieważ kolejne spotkanie w sprawie sposobu wynagradzania nauczycieli już 9 grudnia - tym razem odbędzie się na forum Rady Dialogu Społecznego. I następne, 16 grudnia w Belwederze, znów bilateralne strony związkowej i rządu w obecności Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Dopiero po nim może być coś wiadomo.

TAGI
KOMENTARZE80

  • Cdn 2021-12-16 14:53:32
    Do M64: bo pipy jesteście
  • M64 2021-12-15 21:48:03
    A gruszki rosną na wierzbie, nadziei dawno nie mamy i tak zostanie niestety
  • as 2021-12-14 15:34:25
    Cały twój wpis świadczy o tym że piszesz prawdę. Jesteś zupełnie nie świadom....

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!