Nauka zdalna wisi w powietrzu. Jest zupełnie nowy powód

- Zgodnie z obecnymi przepisami, zajęcia w szkole mogą zostać odwołane, jeżeli temperatura w klasach nie przekracza 18 st. C.
- Tymczasem zbliża się zima, a MEiN już pracuje nad przepisami, aby zamiast odwoływania zajęć, organizować je w sposób zdalny - to efekt podwyżek cen energii i opału.
- Samorządowcy nie chcą już słyszeć o nauce zdalnej. Sezon grzewczy będzie ciężki, ale na ogrzewaniu szkół nie mają zamiaru oszczędzać.
Minister Zdrowia Adam Niedzielski mówił we wtorek (6 września), że nie ma żadnych argumentów, które by miały być podstawą wprowadzania nauki zdalnej. Miał jednak na myśli argumenty związane z pandemią koronawirusa i obecną liczbą zakażeń. Dużego zagrożenia epidemicznego nie ma, ale jest inne.
Gdy w szkole jest za zimno, zajęcia mogą być zawieszone
Ministerstwo Edukacji i Nauki zaprezentowało projekt rozporządzenia, zgodnie z którym możliwe będzie zorganizowanie nauki zdalnej, w przypadku "zagrożenia bezpieczeństwa uczniów". Wśród owych zagrożeń wymieniono m.in. organizację imprez ogólnopolskich i międzynarodowych, sytuację epidemiologiczną, inne nadzwyczajne zdarzenie lub zbyt niską temperaturę w klasach.
Według obecnych regulacji dyrektor może zawiesić zajęcia w szkole, jeżeli temperatura w pomieszczeniach nie przekracza 18 st. C. W takich jednak przypadkach zajęcia muszą zostać odrobione w inny dzień.
Sezon grzewczy trwa w Polsce od 1 października do 30 kwietnia. Ze względu na ceny energii czy opału będzie to trudny okres dla szkół oraz organów prowadzących, czyli samorządów.
Wydział Edukacji Urzędu Miasta Krakowa zaapelował już do szkół o oszczędzanie energii i wody, a także o kształtowanie postaw ekologicznych. Chodzi m.in. o zmniejszenie temperatury grzejników.

Oszczędności na oświacie - na samym końcu
Władze Krakowa zapewniają, że uczniowie nie będą marznąc. Podobnie jest w Karpaczu.
- Oświata jest dla nas tematem nr 1. Jeżeli chodzi o ewentualne cięcia w budżecie, w oświacie pojawią się one na samym końcu - deklaruje Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza. - Możemy nie kosić traw czy nie zgrabiać liści. Możemy ograniczyć inwestycje czy niektóre remonty przełożyć na lepsze czasy. Być może pojawią się także oszczędności na bezpieczeństwie - w postaci wyłączania oświetlenia ulic. Komfort nauki dzieci będzie jednak dla nas kluczowy - dodaje.
W Karpaczu wszystkie szkoły podlegające miastu są ogrzewane gazem. Radosław Jęcek nie spodziewa się, aby tego surowca miało zabraknąć, jednak pojawiają się poważne obawy o jego ceny.
Czytaj także: Powiaty apelują o 8 mld zł. Grożą, że dzieciom będzie zimno w szkołach
- Sytuacja jest dynamiczna, ale liczymy na to, że nie będziemy musieli odsyłać dzieci na naukę zdalną - mówi włodarz Karpacza.
Prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz nie martwi się, czy w szkołach będzie ciepło - przynajmniej na razie. Wszystkie szkoły są tam podłączone do miejskiej ciepłowni, która już zapewniła sobie zapasy węgla i biomasy do marca 2023 r.
- Już kilka miesięcy temu pojawiły się pierwsze sygnały o drożejących paliwach, dlatego postanowiliśmy się zabezpieczyć na kilka miesięcy do przodu. Nie było jednak łatwo z dostępnością opału. Musieliśmy kupować mniejsze ilości, ale przynajmniej po cenach niższych niż obecne - mówi prezydent Ełku.
Oszczędności i systemowa pomoc
W Sosnowcu została tylko jedna szkoła, która opalana jest węglem. Reszta korzysta z gazu dostarczanego przez spółkę Tauron.
- Problemów z ogrzewaniem szkół nie przewidujemy, ale nie jest to w pełni zależne od nas - przyznaje Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Jego zdaniem samorządy powinny być objęte wsparciem podobnym do tego, które minister klimatu i środowiska Anna Moskwa zapowiedziała już w sierpniu. Według wspomnianej tu propozycji, Urząd Regulacji Energetyki ma blokować podwyżki cen ciepła systemowego, które przekroczą 40 proc.
- Samorządy powinny podlegać pod taki sam model, bo rosną nam wydatki związane nie tylko z ogrzewaniem placówek oświatowych, ale także np. z oświetlaniem ulic. Za to wszystko, co samorządowe, płacą przecież nasi mieszkańcy i de facto to oni będą ponosić koszty wzrostu funkcjonowania samorządów - zaznacza Arkadiusz Chęciński.
Na konieczność wprowadzenia systemowych rozwiązań niwelujących wzrost cen energii czy ciepła zwraca także uwagę Radosław Jęcek. Jego zdaniem takim systemem powinny być objęte nie tylko szkoły, ale także ośrodki pomocy czy same budynki urzędów.
- Te podmioty to rdzenie funkcjonowania samorządów. W ostatnich latach cała masa zadań została samorządom zlecona przez rząd. Musimy i będziemy je wykonywać dla naszych mieszkańców. Może to być jednak utrudnione, jeżeli nasi pracownicy będą musieli pracować w futrach - mówi Radosław Jęcek.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
obserwer
2022-09-16 16:24:04
Kaska ; masz rację , wszystko co napisałaś jest prawdą napisaną przez ciebie , w końcu płacą tobie jak trzeba za te wpisy
-
Kaska
2022-09-15 13:05:29
Co to za nauczyciele?! Czego oni naucza młodych jak sami o siebie nie potrafią walczyć?! Wolnosci słowa? Łamania schematów w drodze ku lepszemu!? Zabrac im polowe pensji!! Precz z takimi ! Bardzo dobrze! Żadnych podwyżek dla takich! Oni nie zasłużyli przez taka postawę na żadne podwyzki! Za wodzem... rozwiń
-
Obserwator
2022-09-14 10:40:24
Niektórzy nauczyciele zapewne np. Wfiści... W-f przez internet to śmiech na sali... Inni w zależności od nauczyciela. Jedni się napracują, inni wcale. Jedni starają się sprawdzać samodzielne prace uczniów, żeby dziecko wiedziało czy ma dobrze. Inni wszystko okewają. Dbają tylko, żeby mieć wymaganą i... rozwiń