- Szkoły nie odnotowały zniesienia stanu epidemii, a w ich pracy niewiele się zmieniło.
- Obecnie głównym czynnikiem ochrony zdrowia dzieci i pracowników jest dezynfekowanie.
- Obowiązek dezynfekowania rąk jest dobry dla uczniów i na pewno w szkołach pozostanie.
- Jesteś nauczycielem lub udzielasz korepetycji? Zarejestruj się na nauczeni.pl i zarabiaj!
- To nie jest żadne zniesienie epidemii, tylko - mówiąc symbolicznie - przełączenie czerwonego światła w sygnalizatorze, które się świeciło od dwóch lat, na światło pomarańczowe, które pokazuje, że jest ryzyko, jest zagrożenie, ale sytuacja zmierza w dobrym kierunku - mówił minister zdrowia Adam Niedzielski, zapowiadając tę zmianę.
Nawiązując do słów ministra można powiedzieć - dla szkół to żadna zmiana. Zwłaszcza po tym, jak po feriach zimowych wróciły do normalnych, stacjonarnych zajęć, a 28 marca zniesiono obowiązek zakrywania maseczką ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych. Oczywiście z wyjątkiem przychodni zdrowia i aptek. Nie ma już obowiązku kierowania na izolację i kwarantannę z powodu choroby COVID-19.
Brakuje wytycznych
- Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego dla szkół niczego nie zmienia. Szkoła będzie dalej pracowała tak, jak pracuje. Zaraz po feriach zostały przez MEiN wydane wytyczne w związku ze zniesieniem pewnych obostrzeń i w ten sposób funkcjonujemy. W tej chwili nie ma nowych wytycznych, ale jeżeli się pojawią to na pewno się do nich zastosujemy - mówi Wiesław Jagodziński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Oławie.
Nie zmienia to faktu, że obecnie, po zniesieniu obowiązku noszenia maseczek, jedynym śladem, jaki pozostał po ograniczeniach pandemicznych jest dezynfekowanie pomieszczeń i urządzenia do dezynfekcji rąk, które są dostępne w każdej sali lekcyjnej.
- Szkoła funkcjonuje normalnie, pomieszczenia są dezynfekowane, tak jak to było robione w czasie pandemii. Można powiedzieć, że wróciliśmy do normalności, zwłaszcza że w naszej placówce nie było możliwości zrobienia tego, żeby klasy się nie przemieszczały, więc w tym zakresie też się nic nie zmieni - wyjaśnia.
Dyrektor Jagodziński jest przekonany, że kiedy z pandemią pożegnamy się na dobre stosowanie płynów dezynfekujących zostanie w szkole.
- Wydaliśmy pieniądze na zakup podajników, mamy płyn jest w każdej klasie. Więc myślę, że nie zniknie on z użycia nawet jeżeli nie będzie tej pandemii. Bo to jest potrzebne w szkole - mówi.
Jego zdaniem z zakupem płynów samorząd sobie jakoś poradzi, bo to niewielki wydatek budżetowy, który i tak został już zaplanowany.
Decyzja we wrześniu
W Szkole Podstawowej w Bilczy, kierowanej przez Urszulę Wróblewską też nic się nie zmieni. Aczkolwiek tu obostrzenia będą dużo większe. Bo mimo przejścia ze stanu epidemii w stan zagrożenia pandemią, dyrektor Wróblewska nie zamierza rezygnować ze zmian wpływających na bezpieczeństwo uczniów i pracowników szkoły.
- Nie funkcjonujemy jeszcze normalnie, bo staramy się przestrzegać tych zaleceń, które nałożone zostały na nas w trakcie pandemii, przede wszystkim mycia rąk i dezynfekcji. Więc nadal dezynfekujemy, nadal staramy się do świetlicy wchodzić klasami, w dalszym ciągu dzieci uczą się w przydzielonych im salach, nie zmieniają ich - mówi dyrektor Wróblewska.
Podkreśla, że szkoła będzie tak pracowała co najmniej do końca roku szkolnego. Dopiero potem zdecyduje, co z tych obostrzeń zostanie, bo zachorowania na COVID-19 jeszcze są. Na pewno będzie to obowiązek częstego mycia i dezynfekcji rąk.
- Na pewno też pracy szkoły będzie towarzyszyć obawa przed tym, że mogą się pojawić nowe zachorowania. Ten lęk będzie powodował, że będziemy się uważnie przyglądać zachorowaniom wśród uczniów i pracowników szkoły - stwierdza.
Jedyne, co wróciło do normy, to spotkania z rodzicami, które właśnie trwają. Nie odbywają się one już online, jak jeszcze do niedawna, tylko w szkole.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.