Nowelizacja prawa oświatowego. Przed nami ostatnie starcie

- Nowelizacja prawa oświatowego, złośliwie zwana "LexCzarnek", która wzmacnia władzę kuratora oświaty, może być uchwalona już 9 grudnia.
- Mimo że rozwiązania przewidziane w projekcie zostały oprotestowane przez wiele środowisk, prawie nic się w nich nie zmieniło od czasu ogłoszenia ich w maju.
- Dyrektorzy szkół przyjmują te zmiany z dobrodziejstwem inwentarza, ale nie są nimi zachwyceni. - Teraz będzie nas łatwiej zwolnić – mówi Jacek Ślósarz, dyrektor ZSO w Myślenicach.
Według Krystyny Szumilas, posłanki Koalicji Obywatelskiej rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw, zwany też „LexCzarnek”, który zaledwie 30 listopada wpłynął do Sejmu, 8 grudnia ma być dyskutowany, a już 9 grudnia uchwalony.
Czy to w ogóle możliwe?
Okazuje się, że tak, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że większość środowiska oświatowego nie chce tych zmian. Nie chodzi tu bynajmniej o zwykłe zwiększenie nadzoru pedagogicznego, ale nadmierną ingerencję kuratora w pracę szkoły i innych placówek oświatowych, a także pozbawienie wpływu jednostek samorządu terytorialnego na placówki, którymi zarządzają i które utrzymują.
Czytaj też: Opozycja: nowe prawo oświatowe uderza w wolność dyrektorów i nauczycieli
Samorząd traci wpływ
Z tych względów samorządy jako organy prowadzące dla zdecydowanej większości szkół publicznych są zdecydowanie przeciwne planowanym zmianom. Zwłaszcza przepisom dającym kuratorowi przewagę głosów przy obsadzaniu stanowiska dyrektora poprzez zwiększenie ich liczby do 5 w komisji konkursowej, oraz sprowadzających samorząd do roli wykonawcy decyzji kuratora, gdy ten zażąda zwolnienia dyrektora szkoły z powodu niewykonania zaleceń pokontrolnych.
Większości samorządów oraz licznych środowisk i organizacji oświatowych nie podoba się również to, że o ocenie pracy dyrektora będzie decydował ostatecznie kurator.
Protesty wyrażane w licznych stanowiskach i wystąpieniach budzi zasada opiniowania przez kuratora wszelkich pozaobowiązkowych zajęć prowadzonych przez organizacje pozarządowe i zewnętrznych edukatorów. Na podstawie tej regulacji dyrektorzy będą musieli zebrać każdorazowo zgody rodziców, sprawdzić dokładny program zajęć oraz pomoce, które w jego trakcie będą używane i wystąpić do kuratora o zgodę na ich zorganizowanie. Kurator będzie miał dwa miesiące na wydanie pozytywnej opinii. Negatywna opinia przekreśla możliwość zorganizowania zajęć.
Będzie mniej zajęć
- To oznacza, że przez co najmniej dwa pierwsze miesiące roku żadne z takich zajęć się nie odbędą – powiedziała mi kiedyś jedna z dyrektorek. I już to mogłoby wystarczyć za cały komentarz.
Istotne jest pytanie, po co ten przepis? Bo jeśli można dyskutować o tym, jak duży ma być wpływ kuratora na działalność placówek oświatowych, realizujących przecież politykę edukacyjną państwa, to co do zajęć dodatkowych argumenty na tak są wyjątkowo słabe, bowiem dzieci i młodzież muszą poznawać otaczający je świat ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Na ten aspekt wskazują krytycy proponowanych zmian.
- Obawiam się trochę tej regulacji, bo to jest centralizowanie działań szkoły, które na pewno nie doda jej atutów, a znacznie ją ograniczy i spowolni jej działania – mówi Jacek Rudnik, dyrektor SP nr 11 w Puławach.
Projektodawcy zdają się jednak tego nie widzieć i brną w rozwiązanie, które raczej nie przyniesie zakładanego efektu – nie uchroni dzieci i młodzieży przed niepożądaną ideologią i niechcianymi wpływami, a może całkowicie zablokować realizację celów pożądanych, cenionych przez wszystkich uczestników życia szkolnego. Korzystając z tego samego przepisu zarówno jego zwolennicy, jak i przeciwnicy mogą bowiem zablokować nawet najbardziej niewinne zajęcia czy wydarzenia szkolne. Pomijając kwestię niemożności realizacji funkcji dydaktyczno-wychowawczej placówek oświatowych prowadzi to do prostego wniosku, że lepiej nic nie robić.
Czytaj też: Płace nauczycieli będą wyższe, ale o ile nie wie nikt
Poważna bariera
- Dyrektor szkoły będzie musiał występować o zgodę kuratora, czy może wpuścić na teren szkoły jakąś zewnętrzną organizację. W ten sposób praktycznie uniemożliwi działalność szkoły, która teraz z odpowiednim wyprzedzeniem będzie musiała wysłać informacje z pełnym programem zajęć bez gwarancji, że kurator łaskawie wyrazi na nie zgodę. Wielu nauczycieli i dyrektorów nie będzie tych zajęć organizowało, żeby nie być zmuszonym do pisania tych wniosków – mówi Jacek Rudnik.
Jacek Ślósarz, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Myślenicach tak komentuje te zmiany:
– Nowe przepisy nie utrudnią mi pracy, bo nie mam powodu zmieniać sposobu sprawowania funkcji dyrektora szkoły. Mam jednak świadomość, że odbiór naszej pracy będzie teraz bardziej uznaniowy i ułatwi to pracę tym, którzy będą chcieli nas zwolnić – wyjaśnia.
Jego zdaniem w szkole zawsze dzieje się mnóstwo rzeczy, więc tych możliwości jest bardzo dużo. Ale nowe przepisy dotyczące organizacji dodatkowych zajęć i imprez w szkołach, nie tyle utrudnią życie dyrektorom szkół, bo "oni będą pisać te wnioski do kuratora, zgłaszać te imprezy", ale na pewno ograniczą inicjatywę nauczycieli.
- Bo jak sobie nauczyciel pomyśli, że się napracuje, dyrektor to zgłosi i ktoś nie wyrazi zgody, to jaką będzie miał motywację do pracy? – pyta.
Podkreśla też, że po doświadczeniach z "Dziadami" (chodzi o skrytykowaną przez małopolską kurator oświaty inscenizację dramatu Adama Mickiewicza w reżyserii Mai Kleczewskiej, wystawioną na deskach Teatru Juliusza Słowackiego w Krakowie), kiedy wizytatorka od razu zakomunikowała, że kurator nie życzy sobie, by uczniowie szli na spektakl, zastanawia się jak to ma wyglądać.
- Przecież w liceum nie mam na to wpływu, bo jak młodzież będzie chciała pójść do teatru, to i tak pójdzie. To dorośli ludzie - argumentuje.
Zaostrzenie przepisów karnych
Kary więzienia za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków w zakresie opieki lub nadzoru nad małoletnimi, który wprowadza kolejna nowelizacja prawa oświatowego, która czeka już na nadanie numeru w Sejmie, dyrektor ZSO w Myślenicach też się nie boi.
- To zawsze jest wpisane w funkcję dyrektora. Różnica jest tylko taka, że dotychczas, żeby można mnie było ukarać, musiałem złamać przepisy. Teraz może to być inaczej interpretowane. Mam jednak nadzieję, że ewentualna kara będzie orzekana przez sąd. Bo inaczej będzie dramat – mówi Jacek Ślósarz.
Jacek Rudnik, dyrektor SP nr 11 w Puławach podkreśla, że przepisy są nieprecyzyjne i dyrektor będzie mógł być ukarany nawet wtedy, gdy to nauczyciel coś zaniedba, bo nie dopełnił czynności związanych z nadzorem.
Natomiast Tomasz Huk, dyrektor SP nr 11 w Katowicach, zwraca uwagę na restrykcyjność tej regulacji. I to nie dlatego, że nauczyciel czy dyrektorzy nie chcą ponosić odpowiedzialności za podejmowane działania. Ale dlatego, że w szkołach po prostu brakuje rąk do pracy - pracowników administracyjnych, nauczycieli oraz psychologów i pedagogów, bo intensyfikacja problemów wychowawczych i dydaktycznych, z którymi dzisiaj się spotykamy jest coraz większa.
- Za wszystko, co dzieje się na terenie szkoły jednoosobowo odpowiada dyrektor i on, ale również nauczyciele robią wszystko, żeby było dobrze, by wszystko odbywało się zgodne z prawem. Ale, niestety, z powodu braków kadrowych nie zawsze jest to możliwe – wyjaśnia Tomasz Huk.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
Zastanów się....
2021-12-06 13:33:38
Do Mao : tak klaszczesz na spotkaniach u wójta? "brawo brawo kolejny sukces"?
-
Kasia
2021-12-06 12:54:47
Do Mao : jak na razie ciągle potwierdzasz, że jesteś trolem i powtarzasz formułki DORADCO METODYCZNY ale na konkretne pytanie jak przystało na lewaka nie potrafisz odpowiedzieć. Zaproponowałeś, żeby zróżnicować pensje nauczycieli którzy przykładają się do pracy od tych co się lenią. Zbierz się na... rozwiń
-
Mao
2021-12-06 11:55:40
wszędzie tylko lewactwo się szerzy ??!! Wy Trole macie tylko takie formułki, może dopiszą wam jeszcze, element antysocjalistyczny - co to jest proszę zapytać towarzysza Piotrowicza. Dyrektor pod wzmocniona obserwacją kuratora nie znający dnia ani godziny do zwolnienia, mają pozostać tylko miern... rozwiń