- Zarobki nauczycieli nieprędko pójdą w górę. Proponowane przez rząd zmiany mają skutkować podwyższeniem przeciętnego wynagrodzenia o 1000 zł, ale kosztem m.in. wzrostu pensum.
- Nikłe są szanse na to, by projekt nowelizacji Karty nauczyciela zaproponowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz posłów opozycji został przyjęty. Rząd go nie chce.
- Rozwiązanie uniezależniające wynagrodzenia nauczycielskie od politycznych decyzji i pozwalające na stały ich wzrost w dobrej sytuacji gospodarczej kraju także nie zyskuje aprobaty strony rządowej.
Wynagrodzenia nauczycieli to temat, który nurtuje nie tylko środowisko oświatowe. A materia nie jest przejrzysta...
Powiązanie jakości pracy i tzw. godziwego wynagrodzenia wydaje się oczywiste. Nauczyciel, który nie musi myśleć o tym, "gdzie by tu dorobić", będzie lepiej pracował i więcej czasu poświęcał uczniom. Na tym polega m.in. sukces szkół niepublicznych.
System wynagradzania nauczycieli szkół i przedszkoli publicznych jest bardzo skomplikowany. Bo obok ustalanej ustawowo tzw. kwoty bazowej, która reguluje wzajemne relacje wysokości wynagrodzeń na poszczególnych stopniach awansu zawodowego, ustalanego w drodze rozporządzenia wynagrodzenia zasadniczego jest jeszcze cała lista różnych dodatków, które tworzą tzw. średnie wynagrodzenie. Przy czym przedstawiciele nauczycieli wskazują, że przeciętny nauczyciel takich pieniędzy nigdy nie zobaczy.
Ile zarabia nauczyciel
Wiedzę na temat zarobków nauczycieli istotnie komplikuje również tzw. pensum, które nauczyciel poświęca na bezpośrednią pracę z dzieckiem. W przypadku typowego nauczyciela – nauczania wczesnoszkolnego lub nauczyciela przedmiotu – jest to czas prowadzenia lekcji, który obecnie wynosi 18 godzin tygodniowo, co jest mocno krytykowane przez część społeczeństwa.
Przyjmuje się, że pozostałe godziny nauczyciel poświęca na rozmowy z uczniami i ich rodzicami, przygotowanie się do zajęć, sprawdzenie prac uczniów i "buchalterię", czyli przygotowywanie różnych dokumentów szkolnych. Bo nauczyciel, tak jak każdy inny pracownik w Polsce, pracuje 40 godzin tygodniowo.
Według wyliczeń Ministerstwa Edukacji i Nauki obecnie średnie miesięczne wynagrodzenia nauczycieli wynoszą:
- - 3538 zł brutto w przypadku nauczycieli stażystów;
- - 3927 zł brutto w przypadku nauczycieli kontraktowych;
- - 5094 zł brutto w przypadku nauczycieli mianowanych;
- - 6510 zł brutto w przypadku nauczycieli dyplomowanych.
Liczenie pieniędzy
Czy to dużo? To zależy, kto liczy i z jakimi zarobkami te stawki porównamy – programistów, czy pracowników sieci handlowych. Problem w tym, że bez dobrego nauczyciela programistów nie będzie, za to szeregowych pracowników handlu nadmiar. Wygląda na to, że według rządu nauczyciele zarabiają dokładnie tyle, ile powinni, bo mimo trwającej od dawna dyskusji na temat wzrostu wynagrodzeń nauczycielskich te w sierpniu 2020 r. praktycznie stanęły w miejscu.
Mimo znaczącego podwyższenia płacy minimalnej w kolejnych latach nauczycieli nie objęła żadna regulacja. Obowiązujące obecnie tzw. rozporządzenie płacowe, w którym minister właściwy do spraw edukacji ustala minimalne stawki wynagrodzenia, pochodzi z 22 kwietnia 2021 r. i w przypadku nauczycieli mianowanych i dyplomowanych zawiera kwoty identyczne z tymi z 2020 r.
Zgodnie z tym rozporządzeniem minimalne zasadnicze wynagrodzenie brutto ("goła" pensja nauczyciela z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym) wynosi odpowiednio:
- - 2949 zł brutto dla nauczyciela stażysty;
- - 3034 zł brutto dla nauczyciela kontraktowego;
- - 3445 zł brutto dla nauczyciela mianowanego;
- - 4046 zł brutto dla nauczyciela dyplomowanego.
Trzeba też dodać, że mimo szybko rosnącej inflacji i podwyższenia płacy minimalnej do kwoty 3010 zł brutto nowe rozporządzenie się nie pojawiło, a wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli bez przygotowania zawodowego (licencjaci, inżynierowie) jest niższe od minimalnego wynagrodzenia.
Najpierw pensum, potem podwyżka
Jedyne rozwiązanie, które rząd sygnalizuje już od wiosny 2021 r. dotyczy wzrostu wynagrodzeń nauczycielskich od września 2022 r. w drodze znaczącego wzrostu pensum, a więc zmiany struktury zarobków poszczególnych osób, dzięki której pula środków na godziny ponadwymiarowe zasili kwotę przeznaczoną na wynagrodzenia nauczycieli, którzy będą mogli pracować na pełnym etacie.
Według wyliczeń MEiN z września 2021 r. zwiększenie pensum o 4 godziny spowoduje zmniejszenie liczby godzin ponadwymiarowych o ok. 1,02 mln, czyli o około 66 proc. tygodniowo. To z tego m.in. powodu przedstawiciele związków zawodowych nie chcą się zgodzić na taką roszadę, twierdząc, że w ten sposób zapłacą sami za wzrost wynagrodzeń.
Z wyliczeń MEiN wynika, że dzięki tej zmianie (oraz likwidacji części przywilejów pracowników oświaty) średnie wynagrodzenie nauczycieli miałoby wzrosnąć do kwoty:
- - 4950 zł brutto w przypadku nauczycieli stażystów i nauczycieli kontraktowych;
- - 6400 zł brutto w przypadku nauczycieli mianowanych;
- - 7890 zł brutto w przypadku nauczycieli dyplomowanych.
Zatem wzrost przeciętnego wynagrodzenia w zależności od stopnia awansu zawodowego wyniósłby 1023 zł - 1412 zł, przy czym najbardziej tych najmniej zarabiających, czyli stażystów.
Związkowcy ze Związku Nauczycielstwa Polskiego w projekcie nowelizacji Karty Nauczyciela (druk nr 1840), który został skierowany do pierwszego czytania chcą wzrostu o 842 zł - 1122 zł. Zatem nawet nieco mniej.
O co więc chodzi? Ano przede wszystkim o wzrost pensum, którego poselski projekt nie przewiduje, nie mówiąc już o tzw. godzinach dostępności. Zakłada natomiast powiązanie wynagrodzenia nauczycielskiego z przeciętnym wynagrodzeniem krajowym obowiązującym w III kwartale roku wcześniejszego.
Dla związkowców to bardzo istotne, ponieważ takie rozwiązanie uniezależnia wynagrodzenia nauczycielskie od politycznych decyzji i pozwala na stały ich wzrost w dobrej sytuacji gospodarczej kraju.
Wzrost wolny od polityki
O takie rozwiązanie zabiegają wszystkie centrale związkowe uczestniczące w negocjacjach z MEiN w ramach trójstronnego zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty, a więc nie tylko ZNP, ale również Wolny Związek Zawodowego „Forum-Oświata” oraz Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. Nic jednak nie wskazuje na to, by projekt stał się obowiązującym prawem. Bo rząd po prostu nie chce się zgodzić.
Widać to po efektach toczących się od listopada negocjacji rządu z KSOiW NSZZ „Solidarność”, w których mimo mediacji Prezydenta RP nie doszło do wypracowania stanowiska, a przecież obietnica takiego rozwiązania sprawy wynagrodzeń nauczycielskich była jednym z punktów porozumienia z 7 kwietnia 2019 r. przesądzającego o zakończeniu strajku nauczycieli.
Ostatnia propozycja MEiN skierowana do Solidarności zakładała wzrost wynagrodzeń od września 2022 r. ale kosztem wzrostu pensum, a dopiero od stycznia 2024 r. pewną formę uzależnienia od przeciętnego wynagrodzenia. Ta propozycja została przez związkowców z Solidarności odrzucona.
- 3 stycznia 2022 r. MEiN zaproponowało, aby od 2024 r. płace nauczycieli wzrastały o min. połowę wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w 2022 r. (w stosunku do 2021 r.). W związku z taką sytuacją, KSOiW zwróciła się do Kancelarii Prezydenta o przesunięcie zaplanowanych na 5 stycznia br. rozmów do czasu przedstawienia przez stronę rządową poważnych propozycji odnośnie realizacji porozumienia. Do obecnej chwili nie otrzymaliśmy terminu kolejnego spotkania – poinformowała 8 lutego Monika Ćwiklińska, rzeczniczka KSOiW NSZZ „Solidarność”.
Jeśliby doszło do takiego uzgodnienia, to kwestia wynagrodzeń już byłaby finalizowana w ramach trójstronnego zespołu, co pozwoliłoby MEiN na przygotowanie ostatecznego projektu zmian w Karcie Nauczyciela.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.