PO o referendum ws. zmian w oświacie

Posłanka PO stwierdziła na wstępie, że szkoda, iż wystąpienie w imieniu klubu PiS było poświęcone przewodniczącemu ZNP i poprzednim rządom, a nie tematowi, któremu jest poświęcona debata.
Wskazywała, że PiS zapowiadało, że będzie szanować głos obywateli. "Pytam, gdzie są wasze obietnice? Gdzie jest dialog z rodzicami i nauczycielami?" - mówiła.
"Państwa zaproszonych dzisiaj na galerię trzeba było całymi godzinami wprowadzać na galerię, bo państwo nie byliście w stanie zorganizować dla nich przepustek. Mieliśmy z tego powodu mnóstwo kłopotów. Wstyd. To jest brak szacunku dla ludzi. Oszukaliście ich w kampanii, lekceważycie ich dzisiaj" - powiedziała.
Jej zdaniem, sposób wprowadzenia punktu dot. referendum do porządku obrad Sejmu, to także dowód na brak szacunku dla ludzi i edukacji. "Gdyby było tak, że szanujecie edukację, to nie niszczylibyście dorobku polskiej szkoły, nie pisalibyście na kolanie fatalnych podstaw programowych" - powiedziała.
Jak przekonywała, skoro rząd nie chce słuchać opozycji, to powinien słuchać krytycznych głosów ekspertów, autorytetów i wielu środowisk. Wskazywała, że polska szkoła ma sukcesy edukacyjne. Podkreślała, powołując się na zagraniczne opinie, że przez lata realizowano spójny zestaw reform, Polska zreformowała nauczanie i zmieniła kulturę szkoły.
Jej zdaniem, PiS proponuje nową szkołę, w której nie ufa się nauczycielom, prowadzi ich rękę i dyktuje co mają robić. "Proponujecie kłamstwa" - oceniła, wymieniając wśród nich m.in. deklarację, że nauczyciele nie stracą pracy.
"Strach pomyśleć co będzie dalej; strach pomyśleć o szkole, w której lekcje będą od świtu do nocy na dwie zmiany; strach pomyśleć o szkole bez dzieci z niepełnosprawnościami, bo ich wysyłacie do domu; strach pomyśleć o tym, że nie ma książek, nie wykształcicie elit za to zgotujecie dzieciom katastrofę za dwa lata, bo w nierównych eliminacjach nie dostaną się do wymarzonych szkół" - stwierdziła.
Posłanka PO przywoływała słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego sprzed kilku lat, że "trudno wyobrazić sobie sprawę bardziej nadającą się do powszechnego głosowania niż kwestie związane z relacją rodzice - dzieci i prawem rodziców, żeby o swoich dzieciach decydować". "Mówimy sprawdzam, żądamy referendum" - oświadczyła Augustyn.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.