Sześciolatki kością niezgody

Podczas obrad Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, na którym omawiano projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty oraz o zmianie niektórych innych ustaw, przedstawicieli korporacji samorządowych nie przekonały argumenty strony rządowej.
Czytaj też: Minister prosi samorządy o wsparcie
– Przede wszystkim dlatego, że przygotowywaliśmy się już dość długo do przyjęcia sześciolatków w szkołach. To jest bardzo skomplikowany system. Dodatkowo, w tzw. międzyczasie pojawił się obowiązek przygotowania szkolnego dla pięciolatka. Rok 2011 jest rokiem, w którym działa błąd, to znaczy pięciolatek jest objęty obowiązkowym przygotowaniem, a sześciolatek jeszcze nie poszedł do szkoły i ten błąd powieli się na kolejne dwa lata. W związku z tym nasza opinia na temat tej regulacji jest negatywna. Ubolewamy, że w ogóle pojawił się pomysł, aby przesunąć termin obowiązku szkolnego dla sześciolatków – tłumaczy Marek Olszewski.
Czytaj też: Samorządy chcą sześciolatków w szkołach
Według niego argument, że nie wszystkie szkoły są przygotowane do tego zadania jest nieco chybiony.
– Ponieważ w tak dużym państwie jak Rzeczpospolita nigdy wszystkie szkoły nie będą w równym stopniu przygotowane do jakiegokolwiek zadania. Termin niejako zmusza do aktywności, a przesunięcie go, według mnie, sprawi, że za dwa lata będziemy mniej więcej w tym samym miejscu – dodaje.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.