W sporze o podręcznik wytoczono armaty. Polityka znów truje szkołę

- Nie słabnie krytyka podręcznika do nauczania nowego przedmiotu -Historia i teraźniejszość.
- Mówienie o "hodowli ludzi" w kontekście in vitro jest niedopuszczalne nawet dla osób wspierających podręcznik prof. Roszkowskiego.
- Minister Czarnek zapewnia, że jeśli będzie taka potrzeba, to sporny fragment zostanie usunięty.
„Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci?" – ten fragment z książki prof. Roszkowskiego zelektryzował opinię publiczną w środku sezonu urlopowego.
Jeden cytat, który przeoczono
Właściwie nie wiadomo, kto pierwszy zauważył, że w książce do przedmiotu „Historia i teraźniejszość” – w rozdziale "Kultura i rodzina w oczach Zachodu" – zamieszczono sformułowania, które zbulwersowały nawet zwolenników autora i osoby o bliskich mu poglądach.
Przykłady, delikatnie mówiąc, dość tradycyjnych racji i opinii, głoszonych przez prof. Roszkowskiego również w tym podręczniku, pojawiały się bowiem w przestrzeni publicznej od jakiegoś czasu, a wprowadzenie samego przedmiotu do programu nauczania szkół ponadpodstawowych od razu okrzyknięto działaniem mającym na celu ideologizację szkoły.
Na pewno jednak skutecznie zwrócił na to uwagę Donald Tusk podczas spotkania z mieszkańcami Jaktorowa 11 sierpnia, kiedy to stwierdził:
„Czarnek wymyślił taki podręcznik, który ma uczyć nasze dzieci historii i teraźniejszości. Tam jest wiele różnych bardzo dziwnych, czasami strasznych tez. Ja dzisiaj odkryłem taki maluteńki rozdział o dzieciach in vitro. W tym podręczniku Czarnek i jego współpracownicy zamieścili takie słowa, że dzieci z in vitro to jest hodowla ludzi, kto będzie kochał takie dzieci”.
No i zawrzało
Niemal natychmiast w obronie podręcznika odezwał się minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek:
„W żadnym z podręczników do HiT nie ma takich stwierdzeń nt. dzieci poczętych z in vitro. Tylko chory i obłąkany z nienawiści umysł może dokonywać takich dopowiedzeń pomiędzy wierszami”.
Podkreślił przy tym, że minister edukacji i nauki nie wymyśla i nie pisze podręczników. Zajmują się tym wydawnictwa. W przypadku tej książki Biały Kruk.
Czarnek kontratakuje: "to nie krytyka, tylko hejt"
Kilka dni później, 16 sierpnia, w rozmowie z TVP Info Czarnek przekonywał, że w podręczniku o in vitro nie ma ani słowa:
„Po tych skandalach z udziałem Donalda Tuska i wykorzystywaniu dzieci poczętych in vitro do brudnej gry politycznej, sprawdziłem i nie ma tam słowa o in vitro. Natomiast ten atak bierze się z tego, że przez kilka dekad w Polsce zatrzymywano się z edukacją historyczną na II wojnie światowej, nie ucząc młodzieży, młodych pokoleń niczego z historii najnowszej, z drugiej połowy XX wieku i początku XXI wieku. To było wygodne, dlatego że młodzież, która nie zna procesów historycznych, które bezpośrednio decydowały o dzisiejszej rzeczywistości i miały wpływ na dzisiejszą rzeczywistość, jest podatna na manipulacje. A politycy opozycji, którzy specjalizują się w kłamstwie wyłącznie – tacy jak Donald Tusk właśnie – z chęcią by manipulowali młodymi pokoleniami, dlatego my, wprowadzając ten przedmiot do pierwszej i drugiej klasy szkoły ponadpodstawowej i ucząc historii najnowszej wszystkich, a nie tylko tych kilku procent uczniów, którzy wybierają historię na maturze, będziemy kształtować świadomość tych młodych ludzi w szkołach. Nauczyciele historii będą to robić wszystko jedno z jakiego podręcznika, ale będą kształtować świadomość młodych ludzi na temat najnowszej historii. Ciężko będzie zmanipulować wtedy taką młodzież.
A ponieważ najnowsza historia nie jest wygodna ani dla resortowych dzieci pozatrudnianych w różnych resortowych stacjach telewizyjnych komercyjnych, czyli potomków ubeków, esbeków i komunistów, przywódców totalitarnego państwa, ani dla obozu liberalnego, który rządził Polską na początku III Rzeczypospolitej i rozkradł majątek państwowy programem powszechnej prywatyzacji – to jest Janusz Lewandowski z Platformy Obywatelskiej, to są politycy typu Balcerowicz związani z Platformą Obywatelską, to są ludzie, którzy przecież z Platformy Obywatelskiej startowali, jak Leszek Miller, który mówi o Polsce, że to jest rozdarty bachor, którego trzeba wystawić za drzwi.
Tak się zachowują politycy Platformy Obywatelskiej, więc ta najnowsza historia i prawda o niej absolutnie jest nie na rękę Platformie i jej politykom. Dlatego jest taki hejt i taka krytyka, bo to nie krytyka, tylko hejt”.
Mimo tej filipiki ministra słowa prof. Roszkowskiego poszły jednak w świat i odbiły się szerokim echem w społeczeństwie. I już 17 sierpnia posłanka Joanna Lichocka, zapytana o nie, stwierdziła:
„Prof. Roszkowski jest wybitnym historykiem i jestem przekonana, że ten podręcznik jest również bardzo dobry. Z wyjątkiem tego fragmentu, to znaczy to jest rzeczywiście niedopuszczalne i uważam, że ten fragment powinien zostać po prostu usunięty z tego podręcznika albo dalece mocno zmieniony, po to, żeby nie było tam sformułowań, które mogą uderzać w godność dzieci poczętych w wyniku in vitro i ich rodziców. Ten brak szacunku, tak demonstracyjny w tym fragmencie, jest moim zdaniem niedopuszczalny i Ministerstwo Edukacji i Nauki powinno podjąć działania, żeby takich fragmentów w podręczniku nie było”.
To się wygumuje - sprawa załatwiona?
Być może pod wpływem tej wypowiedzi, a może ostrej krytyki podręcznika, minister Czarnek złagodził swoją opinię i w czwartek (18.08), stwierdził, że skoro słowa prof. Roszkowskiego zostały już do tego stopnia skrzywione, że nawet w tym programie (Polsat News) dotykamy dzieci in vitro, to ten fragment rzeczywiście mógłby zniknąć, żeby chronić dzieci poczęte in vitro. Dodał też, że jeśli wydawnictwo zapyta o to, to na pewno ministerstwo pozwoli na zlikwidowanie tego fragmentu.
Zatem sprawa wydaje się załatwiona, choć wskazanie, że nastąpi to na wyraźną prośbę wydawnictwa, wydaje się mocno naciągane. Dobrze jednak, że minister widzi taką możliwość, bo jeśli podręcznik miałby naruszać czyjąś godność, to lepiej taki fragment zmienić niż powodować nim ostre napięcia społeczne, które mocno oddziałują na sytuację w szkołach.
Ale cytowany fragment nie jest jedynym, który wzbudza duże emocje i to nie tylko w środowisku szkolnym. Z powodu stwierdzenia, że „lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi, czasem tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium” Kamil Mieszczankowski, jeden z rodziców dziecka poczętego metodą in vitro, postanowił pozwać ministra Czarnka i prof. Roszkowskiego do sądu, co może skutkować wycofaniem podręcznika z obiegu.
Nauczyciele rezygnują, a będzie jeszcze II część
Już dzisiaj nauczyciele historii – również na podstawie sprzeciwu rodziców – zdecydowanie odrzucają tę książkę, jako podstawę do nauki HiT. Będą realizować przedmiot na podstawie podręczników jeszcze nie zaakceptowanych przez MEiN lub bez nich, bo na razie resort dopuścił do użytku tylko podręcznik prof. Roszkowskiego.
Tak zrobią np. nauczyciele z IX LO w Lublinie, którzy wskazali już podręcznik wydany przez WSiP, a także nauczyciele LO nr 1 oraz LO nr III.
– Nie wybraliśmy jeszcze podręcznika do HiT. Taką decyzję podejmiemy w przyszłym tygodniu na radzie pedagogicznej. Dzisiaj mogę powiedzieć, że książka prof. Roszkowskiego wzbudziła u nauczycieli historii duże kontrowersje – mówi Tomasz Szabłowski, dyrektor XXX LO w Lublinie.
Przy okazji zwraca uwagę na trudność w wyborze podręczników do nauki przedmiotu, gdy do dyspozycji jest tylko ich pierwsza część.
– Obecnie zmiany w programach następują dość szybko i wydawnictwa nie nadążają. I bardzo często jest tak, że jeśli pierwsza część podręcznika jest obiecująca, to druga i kolejne budzą już wątpliwości – mówi dyrektor.
Jeśli chodzi o podręcznik „Historia i Teraźniejszość” prof. Roszkowskiego, to dotychczas ukazała się jego pierwsza część, obejmująca lata 1945-1979. Druga, dotycząca lat 1980-2015, jest w przygotowaniu.
Trudno powiedzieć, jak ona zostanie przyjęta. Patrząc jednak na kontrowersje, które wzbudza lektura tomu I, można się spodziewać dalszej, ożywionej dyskusji.
Historyk ma prawo do oceny
Zdaniem Wojciecha Starzyńskiego, prezesa Fundacji „Rodzice szkole”, robienie szumu politycznego wokół tej sprawy jest nieporozumieniem, bo , jak przekonuje, napisanie historii "beznamiętnej" nie jest możliwe i mija się z celem.
– W Polsce niestety humaniści, nauczyciele historii, nie mówiąc o politykach, zapomnieli, że historia nie jest nauką ścisłą, gdzie 2 + 2 = 4. Zapomnieli, że historia podlega pewnej ocenie autora, w której przekazuje on swoje spojrzenie i może ono być skrajnie różne od spojrzenia innego autora w tej samej kwestii – stwierdza.
Podkreśla, że często spotyka się z twierdzeniem nauczycieli, którzy mówią, że starają się bezstronnie pokazać młodzieży wiedzę historyczną.
– Co to znaczy bezstronnie? – pyta. – Jedni uważają np., że król Stanisław August miał wielkie zasługi dla kultury polskiej i Konstytucji 3 maja, zapominając o jego akcesie do Targowicy, a drudzy twierdzą, że okazał się zdrajcą. I tak go oceniają. I to jest normalne spojrzenie na procesy, które są niewymierne. Według mnie prof. Roszkowski ma prawo tak patrzeć na to, o czym pisze i również broniłbym tak sformułowanej przez niego myśli. Nie widzę w tym nic złego, tym bardziej, że czytając pierwszy tom „Historii i teraźniejszości”, odnoszę wrażenie, że jest to w mniejszym stopniu podręcznik, a w większym książka. Uważam, że ta książka będzie dobrze służyła nauczycielom historii, rodzicom i niewielkiej grupie uczniów, miłośników historii, którzy wreszcie nabiorą pewnej wiedzy o historii najnowszej Polski. Więc jeśli potraktujemy ją jako podręcznik pozwalający na przygotowanie lekcji nauczycielom, to tym bardziej nie widzę w nim nic złego – mówi Wojciech Starzyński.
Nie zmienia to jednak faktu, że bez względu na to, kto i co sądzi o tym podręczniku, trwająca od kilku dni dyskusja na pewno nie będzie sprzyjała właściwemu podejściu uczniów do nowego przedmiotu. Oczywiście, część z nich zaciekawiona tym, co się wokół podręcznika dzieje, zajrzy do niego, sprawdzi, co w nim właściwie jest, ale reszta od razu go odrzuci. Nawet do niego nie zaglądając.
Taki będzie efekt prowadzonej przez resort oświaty wojny z niepożądanymi ideologiami i zjawiskami, której jednym z narzędzi ma być HiT. A to naprawdę nikomu nie wyjdzie na dobre.
Czy Polaków będzie stać na mieszkania? Zobacz najnowszą debatę

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
45on
2022-08-22 16:28:31
Pewnie ktoś gdzieś napisał recenzji na swoim blogu. Taki samozwańczy naukowiec jakich dzisiaj wszędzie pełno. Przykład Covit. Co jeden tzw naukowiec to mądrzejszy i wszyscy podpierali się nauką.
-
ff
2022-08-22 15:18:53
Do 23ja: proszę podzielić się linkami skoro gdzieś pani/pan dotarł do takich pozycji. Ja szukałem i nie znalazłem (oczywiście nie chodzi tu o politruków lecz specjalistów w dziedzinie). Jeśli zaś ktoś uważa, że dzisiejsza PL jest porównywalna z krajami totalnymi to mówi głównie o sobie i siebie rece... rozwiń
-
23ja
2022-08-22 14:45:59
Do ff: Po pierwsze fakt, że nikt nie krytykuje czegoś nie oznacza, że to coś jest "co najmniej dobre". Przykład: nikt nie krytykował otwarcie dzieł Lenina. Czy to oznacza, że są znakomitą lekturą? Po drugie: Fakt, że o czymś nie słyszałeś, nie oznacza, że tego nie ma. Ja czytałem już co n... rozwiń