- Zespół ds. statusu zawodowego pracowników oświaty wznowi obrady najwcześniej za kilka tygodni, a najpewniej za kilka miesięcy.
- Projekt nowelizacji Karty Nauczyciela w części dotyczącej spraw dyscyplinarnych trafi na listę prac legislacyjnych rządu w ciągu kilku dni.
- Przedstawiciele związków zawodowych nie są z tych zapowiedzi zadowoleni.
- Mamy nadzieję, że za kilka tygodni, kilka miesięcy zespół ds. statusu pracowników oświaty będzie mógł z powrotem rozpocząć swoje funkcjonowanie. Bo chcemy nadal rozmawiać o tym, jak najlepiej usystematyzować rozwiązania prawne dotyczące polskiej szkoły i polskiej edukacji – powiedział minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski, odpowiadając na pytanie seriwu PortalSamorzadowy.pl o termin wznowienia prac trójstronnego zespołu.
- Mieliśmy nadzieję, że do wakacji uda nam się przepracować kolejne fragmenty związane z funkcjonowaniem polskiej szkoły, ale niestety epidemia także w szkolnictwie popsuła nasze plany – stwierdził minister, dodając jednocześnie, że obecnie nie można się przecież fizycznie spotykać w większych grupach.
Odpowiadając na pytanie dotyczące zmian w postępowaniach dyscyplinarnych, stwierdził, że projekt nowelizujący Kartę Nauczyciela w tym zakresie jest w trakcie przygotowań do wpisania do wykazu prac legislacyjnych rządu.
- Mam nadzieję, że nastąpi to w najbliższych godzinach czy dniach. Potem rozpocznie się etap konsultacji i po decyzji rządu trafi on na posiedzenie Sejmu – mówił minister Piontkowski.
"Solidarność" czeka na rozmowy
Jak łatwo się domyślić, te odpowiedzi nie spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem przedstawicieli związków zawodowych, które coraz głośniej domagają się wznowienia obrad zespołu.
- Kilka miesięcy? To zdecydowanie zbyt odległy termin. Wprawdzie nie ma teraz jakiś poważnych aktów prawnych do rozpatrywania, bo szykuje się przerwa legislacyjna i wakacyjna, ale o takie spotkanie występujemy już od marca - mówi Ryszard Proksa, przewodniczący Krajowej Skcji Oswiaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". - Niestety, minister unikał tego spotkania, co biorąc pod uwagę pandemię jest dla nas zrozumiałe, ale z drugiej strony nie. Dzięki tym spotkaniom moglibyśmy uniknąć wielu kłopotliwych sytuacji, np. różnego podejścia do wynagrodzenia za pracę zdalną. Bo to dobrze wygląda, jak minister mówi, że to wynagrodzenie się nauczycielom należy, ale w rzeczywistości tak nie jest.
Samorządy nie chcą płacić a Główny Inspektor Pracy milczy w tej sprawie.
- Nas nie bardzo interesuje, kto powinien płacić, ale te pieniądze powinny być. To powinno zostać uzgodnione między rządem a samorządem. Nie można tego zostawiać dyrektorowi szkoły, który rozkłada ręce i mówi, że nie ma pieniędzy – wyjaśnia Ryszard Proksa,
Podkreśla, że wraz z podjęciem stanowiska w sprawie bałaganu legislacyjnego, związkowcy napisali list do ministra o pilne zwołanie trójstronnego zespołu. I mają nadzieje, że w jakimś trybie minister im na tę prośbę odpowie.
- Trochę jestem zaskoczony, tym co powiedział minister, bo myślałem, że jeszcze przed wakacjami będzie chciał się z nami spotkać, żeby kilka rzeczy skonsultować, ale widać nie chce. No bo jaki to problem zwołać kilkunastoosobowy zespół, skoro można już robić wesela na 150 osób – zastanawia się Ryszard Proksa.
Na temat projektu nowelizacyjnego Karty Nauczyciela, mówi krótko: to tylko kosmetyka, bo chodzi głównie o ten trzydniowy termin.
„Solidarność – Oświata” ich się domaga
O wiele ostrzejszy komentarz uzyskaliśmy od Sławomira Wittkowicza, przewodniczącego Wolnego Związku Zawodowego „Solidarność – Oświata”.
- Jeśli mają to być tygodnie, miesiące, to równie dobrze mogą to być lata. To dowód na to, że ministrowi ten zespół ciąży. Kierownictwu MEN nie bardzo odpowiada to, że w czasie prac zespołu nie są w stanie przeforsować swoich koncepcji, za to muszą odpowiadać na różne pytania jego członków. Wydać wyraźnie, że nie bardzo im to odpowiada, za to bardzo odpowiada im pandemia, bo nie muszą się z nikim spotykać i niczego konsultować. Więc teraz odbywa się zarządzanie jednoosobowe, a jak ono wygląda,to widać. Możemy nad tym ubolewać, ale zwracamy panu ministrowi uwagę, że prowadzenie dialogu społecznego należy do zasady konstytucyjnej naszego kraju i minister edukacji narodowej nie jest wyłączony z tego obowiązku. Dlatego najpóźniej jutro wysyłamy pismo żądające jak najszybszego wznowienia prac zespołu trójstronnego – zapowiada Sławomir Wittkowicz.
I dodaje: - Będziemy nalegać, żeby to spotkanie odbyło się już w lipcu. Nie musimy się z panem ministrem osobiście spotykać, ale są różne platformy, które to umożliwiają. MEN może takie spotkanie zorganizować.
Odnosząc się do sprawy nowelizacji przepisów dyscyplinarnych podkreślił, że miały one trafić do Sejmu już na początku roku. Była to inicjatywa ministra Piontkowskiego, który wskazywał, że musi to być pilna nowelizacja, która usunie najbardziej kuriozalne przepisy z Karty.
W tym miejscu warto dodać, że wznowienia prac zespołu trójstronnego domaga się również Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Podwyżka bez problemów
Trochę niejasna była natomiast wypowiedź ministra Dariusza Piontkowskiego w sprawie 6-proc. podwyżki wynagrodzeń nauczycielskich. Wygląda bowiem na to, że minister Piontkowski nie odniósł się do tej planowanej od 1 września 2020 r., ale tej z września 2019 r. Stwierdził bowiem, że ta podwyżka jest naliczana w subwencji oświatowej i od początku roku odpowiednie kwoty uwzględniające zwiększone wynagrodzenie nauczycieli wpływają na konta samorządów. Niemniej związkowcy nie widzą tu żadnych niebezpieczeństw.
- W kolejnych wersjach tarczy nie pojawiają się przepisy, które miałyby zagrozić realizacji ustawy budżetowej, a te podwyżki są w nią wpisane, więc państwo ma obowiązek je wypłacić. To, że nie zgadzamy się na tak małą podwyżkę, to już zupełnie inna kwestia. I te postulaty podtrzymujemy – wyjaśnia Sławomir Wittkowicz.
- Wielokrotnie pytałem o tę podwyżkę i pan minister powiedział, że nie ma decyzji, żeby coś miało się tu zmienić. Dzisiejszą odpowiedź ministra można by dwuznacznie zrozumieć, ale pewne jest, że do dnia dzisiejszego nikt nie odwołał tego, że ta podwyżka wynagrodzeń będzie – stwierdził Ryszard Proksa.
Dobrze, że kształcenie zdalne będzie kontynuowane
Na marginesie tych wypowiedzi obaj przedstawiciele związków zawodowych przyznali słuszność decyzji ministra o kontynuowaniu kształcenia zdalnego do końca roku szkolnego. Nie tylko dlatego, że organizacje związkowe postulowały takie rozwiązanie, ale dlatego że jest to racjonalne działanie.
- Od początku mówiliśmy, że nie ma sensu otwierać szkół, bo to proszenie się o kłopoty, a do tego marnotrawienie środków na ich przygotowanie do przyjęcia dzieci. Już samo wprowadzenie zajęć opiekuńczych z elementami dydaktyki, cokolwiek to znaczy – pokazało, że te grupy są bardzo nieliczne, a koszty niewspółmiernie wysokie – podkreślił Sławomir Wittkowicz.
Zobacz też:Ryszard Proksa: Praca nauczycieli w okresie letnim jest nieunikniona
Dodał, że szefostwo MEN powinno się skoncentrować na przygotowaniu roku szkolnego 2020-2021 pod względem wyposażenia szkół w sprzęt komputerowy, a także do prowadzenia nauczania zdalnego, żeby i uczniowie, i nauczyciele mogli ten sprzęt pożyczyć i z niego korzystać, a także na wdrożeniu elementów do prowadzenia zajęć online platformy, na którą MEN już wydał kilkanaście milionów złotych.
- Dobrze, że młodzież do szkół już nie wróci, bo nawet państwa, które mają większe sukcesy w walce z koronawirusem, tego nie robią. To jednak kilka milionów dzieci, które mogą być dla swojego środowiska wielkim zagrożeniem – skomentował Ryszard Proksa.
O co chodzi z dyscyplinarkami
Przypomnijmy, zespół ds. statusu pracowników oświaty został reaktywowany przez ministra Dariusza Piontkowskiego tuż po objęciu przez niego teki ministra edukacji narodowej, a więc w czerwcu 2019 r. Jego zadaniem miało być przygotowanie zmian w systemie oświaty, a przede wszystkim zmian w sposobie wynagradzania nauczycieli i systemu awansu zawodowego.
Pierwsze posiedzenie zespołu odbyło się pod koniec sierpnia 2019 r. Na spotkaniu w styczniu ustalono, że najpilniejszą sprawą jest poprawienie przepisów dotyczących procedury rozpatrywania spraw o naruszenie dyscypliny nauczycieli. Chodzi o praktyczne wyłączenie dyrektorów szkół z prowadzenia spraw dyscyplinarnych swoich nauczycieli. Mając to na uwadze posłowie Lewicy złożyli projekt nowelizacyjny, który 4 marca 2020 r. został przez Komisję Edukacji Nauki i Młodzieży odrzucony, ze względu na przygotowany i wydyskutowany w ramach zespołu projekt Ministerstwa Edukacji Narodowej, który według przedstawicieli MEN był już na etapie oczekiwania na wpis na listę projektów RM.
Zobacz też: Zmiany w postępowaniach dyscyplinarnych nauczycieli. Jest szansa na rozstrzygnięcie
Zobacz też: Nauczyciele jeszcze poczekają na zmianę przepisów dyscyplinarnych
Jak widać, od tego czasu nic się nie zmieniło. Trzeba mieć jednak nadzieję, że w sytuacji odmrażania gospodarki i życia społecznego, projekt, zgodnie z zapowiedziami ministra Piontkowskiego, trafi do RM, a niebawem do Sejmu i nowelizacja zostanie uchwalona. Wtedy bowiem nic już nie będzie stało na przeszkodzie, aby trójstronny zespół mógł wrócić do dyskusji nad pragmatyką zawodu nauczycielskiego. Tego w końcu wszyscy się domagali.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.