Partnerzy portalu

Czwarty samochód służbowy dla Bojanowa

Przed Urzędem Gminy w Bojanowie od niedawna stoi volvo combii. Temat tego samochodu poruszony został na sesji gminnej.
 - To jest rozpasanie urzędu – mówi radny Damian Zakrzewski. Volvo to czwarty służbowy samochód w gminie liczącej zaledwie 7 tysięcy mieszkańców.

– Skąd taka rozrzutność? Gmina Jeżowe ma o trzy tysiące mieszkańców więcej, mają takie same problemy z transportem osób niepełnosprawnych czy dowożeniem dzieci na imprezy sportowe i nie mają ani jednego samochodu służbowego. I takich gmin jest w naszym regionie więcej. A my mamy aż cztery samochody. Czemu ma służyć kolejne auto? – dopytuje radny Damian Zakrzewski.

30 września na sesji gminnej chciał zdjąć z porządku obrad uchwałę zmieniającą budżet o 64 tysiące złotych, tłumacząc, że dostał ją chwilę przed sesją i nie zdążył się z nią zapoznać. Okazało się, że owa kwota to koszt nowych czterech kółek dla gminy.

Do tej pory w Bojanowie do dyspozycji wójta i urzędników był volkswagen jetta (kupiony za 70 tysięcy złotych), fiat doblo przeznaczony na dowożenie żywności do szkół i volkswagen transporter, którym przewożone były dzieci niepełnosprawne do szkoły specjalnej w Rudniku nad Sanem.

Na oba auta dostawcze gmina dostała dofinansowanie. – Volkswagen transporter, którym dowozimy dzieci niepełnosprawne m.in. do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Rudniku aktualnie nie zaspokaja w pełni potrzeb w tym zakresie. Uczniów jest znacznie więcej, zwłaszcza jeżeli chodzi o dowozy w poniedziałki i piątki. Z uwagi na zawartą umowę z PFRON-em nie jest to auto dla urzędników, a wyłącznie dla dzieci skrzywdzonych przez los. Częściowo zmieniamy przeznaczenie volkswagena jetty, gdyż pojawia się potrzeba dowozu dziecka niepełnosprawnego na wielomiesięczną rehabilitację w rodzinie kwalifikującej się do tego rodzaju pomocy. Doblo dowozi dziennie blisko pół tysiąca posiłków dla dzieci w szkołach. To są obligatoryjne zadania gminy, z których gmina ma obowiązek się wywiązać. – mówi Zofia Kruk, zastępca wójta w Bojanowie.

Funkcję auta służbowego dla wójta i urzędników przejęło więc volvo. Auto kupione zostało jako używane, a kosztowało około 60 tysięcy złotych. – A utrzymanie czterech samochodów, wszystkie opłaty, koszty benzyny, wypłata kierowcy to praktyka bardzo nieekonomiczna – upiera się radny Zakrzewski.

Zapytaliśmy także zastępcę wójta, czy kolejne służbowe auto w gminie to konieczność. – Gdyby to nie była konieczność na pewno samochodu byśmy samochodu nie kupowali. A my w celach służbowych niejednokrotnie musieliśmy jeździć prywatnymi samochodami. To chyba jest uciążliwe, gdyż pracownika nie można zmusić do wykorzystywania w celach służbowych prywatnego auta – komentuje.

Radni czwarty samochód także uznali za konieczność, bo wszyscy, poza Damianem Zakrzewskim, który się wstrzymał w głosowaniu, wyrazili zgodę na kupno auta. Komentarza wójta Sławomira Serafina w tej sprawie, mimo naszych starań, nie udało się uzyskać.

„Sztafeta” sprawdziła jak inne gminy z naszego regionu radzą sobie z motoryzacją. – Nie mamy żadnego auta służbowego. Pracownicy urzędu gminy w sprawach zawodowych jeżdżą swoimi prywatnymi autami. I nikt się nigdy z tego powodu nie buntował – słyszymy w jeżowskim Urzędzie Gminy, który radny Zakrzewski podał za wzór.

Równie skromnie wypadają w tym rankingu Zaleszany, które przy liczbie ludności 10 600 dysponują jedną skodą z 2006 roku. – To diesel, niedrogi w utrzymaniu, nabytek jeszcze mojego poprzednika, ale jestem mu za niego bardzo wdzięczny. Korzystają z niego urzędnicy i instytucje podlegające pod gminę, jeśli jest taka konieczność – mówi wójt Zaleszan Andrzej Karaś.

Nieźle radzi sobie również Zaklików. Tu, przy stanie ludności 8,5 tysiąca, urzędnicy mają do dyspozycji 3-letniego chevroleta aveo. – Trochę jest ciasno, ale dajemy radę – zapewni wójt Zdzisław Wójcik. Roczne koszty utrzymania samochodu to tu 8 tysięcy złotych.

Dwa ople astry z 2005 i 2006 roku stoją za to przed Urzędem Gminy w Pysznicy, liczącej ponad 10 000 mieszkańców. – Przydałoby się nawet trzecie auto, ale staramy się nie podwyższać wydatków z budżetu. Do tego stopnia, że nasi pracownicy nieraz autobusami MKS jadą załatwić sprawy służbowe w Stalowej Woli– mówi zastępca wójta Aleksander Jabłoński.

Radomyśl nad Sanem również dysponuje dwoma samochodami: citroenem berlingo, służącym do dowożenia żywności do szkół i przedszkoli i oplem vectrą z 2008 roku. – Kupionym w promocji za 25 tysięcy złotych – wyjaśnia wójt Jan Pyrkosz.
KOMENTARZE0

Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!