Toruń w czerwonej strefie: sporo ludzi na targowisku, mniej na Starym Mieście
Na targowisku miejskim przy Szosie Chełmińskiej ruch w niedzielę był podobny do tego w poprzednich tygodniach. Zamknięte galerie handlowe powodują, że w tym miejscu sprzedawane są - poza warzywami i owocami - także zupełnie inne produkty m.in. zabawki, sprzęt RTV i AGD czy buty. Sporo osób wybrało się na zakupy spożywcze, inni kupowali znicze i kwiaty, które za dwa tygodnie zaniosą na cmentarze, na groby swoich bliskich.
Zrobienie zakupów nie wymaga jednak stania w dużych kolejkach. Klienci i sprzedawcy są zdyscyplinowani. Wszystko odbywa się szybko i sprawnie. Praktycznie każdy ma maseczkę na ustach i nosie. W ostatnich dniach zmieniło się jedno - wiele osób zaczęło nosić maski zdecydowanie solidniej i nie trzyma ich już pod brodą. "Pewnie, że się boimy, bo kto by się nie bał, ale trzeba żyć. Jak się uważa, to przecież robienie zakupów na świeżym powietrzu jest bezpieczniejsze niż w zaduchu marketów" - mówią zgodnie klienci targowiska. Sprzedawcy przyznają, że ruch na targu jest wysoki, ale kolejki tworzą się rzadko, bo stoisk jest bardzo dużo i każdy może spokojnie kupić to, czego potrzebuje.
Mniejszych ruch jest na toruńskim Starym Mieście wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nawet na ulicy Szerokiej - głównym deptaku - nie ma tłumów. Wpływa na to bez wątpienia niska temperatura oraz dość silny wiatr, a także fakt zamknięcia w niedzielę większości sklepów. W restauracjach ok. godz. 13 nie da się także zauważyć tłumów. Są osoby, które wybrały się na niedzielny obiad, ale gastronomia odczuwa jednak spadek zainteresowania klientów.
Są jednak takie miejsca, w których klientów nie brakuje. "Na razie jest wszystko w porządku" - powiedziała PAP Jagoda Świetlik z Osterii di Bitondo. Amatorów włoskiej pizzy, która jest serwowana w tym lokalu, jest całkiem sporo.
"Musimy działać w takim reżimie, że 1 osoba przypada na 4 metry kwadratowe. Zasady są takie, że jeden stolik musi być otwarty, a drugi wyłączony z użytkowania. Zrobiliśmy na szybko drugą salę, pomalowaliśmy ją, bo inaczej byśmy się nie zmieścili. Ruch jest fajny, ale widać od razu, że przychodzą osoby, które mają mniej niż 50 lat. Jest u nas bardzo dużo młodych ludzi, ale oni nie mają kłopotu z tym, żeby idąc np. do toalety założyć maseczkę. Seniorów raczej w restauracji nie widać" - powiedziała PAP Świetlik.
Dodała, że obostrzenia sprawiły, że restauracje, które dotychczas tego nie robiły, zaczynają dowozić zamówienia klientom.
Na nabożeństwach w toruńskiej katedrze także nie ma tłumów. Na mszy świętej o godzinie 12 wszyscy wierni byli w maseczkach. Przy wejściu do świątyni można zdezynfekować ręce.
Obostrzenia dotyczą także imprez sportowych. W niedzielne popołudnie w Arenie Toruń ma się odbyć mecz ekstraklasy koszykarzy. Gospodarze - zawodnicy Polskiego Cukru - zmierzą się z rywalem zza miedzy Anwilem Włocławek. Tym razem jednak kibice nie będą mogli wejść na halę by dopingować swoich idoli. Toruński klub, żeby wesprzeć swoich zawodników, zorganizował akcję przesyłania nagranych smartfonami przez kibiców 20-sekundowych "filmów motywujących". Zmontowany materiał koszykarze zobaczą jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.