Trzeba skończyć z szukaniem problemu do pieniędzy, a szukać pieniędzy do problemu

W Ministerstwie Rozwoju Regionalnego cały czas trwają prace nad kształtem programów operacyjnych w przyszłości, w nowej perspektywie budżetowej na lata 2014 - 2020. Jakie wnioski musimy wyciągnąć, by ustrzec się błędów z poprzednich dwóch tur realizacji programów i projektów finansowych ze środków UE?
Konkursy czy projekty
Według marszałka województwa śląskiego Adama Matusiewicza konkursy unijne wymagają dopracowania szczegółów ze względu na błędy jakie popełniane są w projektach.
– Przez ostatnie lata samorządowcy popełniali dużo błędów. Zgłaszali projekty nieprzygotowane i niedopracowane – mówi Adam Matusiewicz, marszałek województwa śląskiego.
Według Konrada Niklewicza, podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego obie metody – konkursy i projekty indywidualne mają swoje wady i zalety.
- Zaletą konkursów w porównaniu do projektów indywidualnych jest zdecydowanie lepsze przygotowanie do realizacji. Projekty indywidualne też mają swoje zalety. Są to często projekty o strategicznym znaczeniu – wyjaśnia Niklewicz.
Bożena Lubińska-Kasprzak, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) uważa jednak, że to konkursy lepiej sprawdzają, ale pod warunkiem, ze są dobrze przygotowane.
- Konkursy dość dobrze się sprawdzają jeżeli reguły są dobrze przygotowane m.in. przez elektroniczny system projektów. Przedsiębiorcy startujący o dofinansowanie nawet jeśli nie stają się beneficjentami bardzo często realizują projekty według wytycznych konkursu – tłumaczy prezes PARP.
Lubińska-Kasprzak uważa, że okres kończącej się perspektywy finansowej był okresem dojrzewania i usprawniania instytucji.
- Był to okres bardzo dużego zwrotu, bardzo odpowiedzialnych zadań. Był okres budowania i dojrzewania, tworzenia nowych instytucji. Wszystko musiało się bardzo zmienić, przygotować do tego, aby móc te programy obsłużyć. Więc przede wszystkim usprawnianie instytucji, zarządzanie procesowe, zarządzanie projektowe, ISO - to wszystko przyda się, aby w nie bardzo zmienionych zasobach móc obsłużyć wielokrotnie większe programy w przyszłości – wyjaśnia prezes.
Według Anety Wilmańskiej, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska jeszcze wcześniejsza perspektywa unijna (2004-2006) była już takim testem.
– Teraz mogliśmy się bardziej skupić na efektach i nie do końca są one zadowalające. Ciągle za mało dyskutujemy o tym, czy udało nam się dobrać dobre instrumenty w realizacji programów – uważa Aneta Wilmańska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska.
Dodaje, że skala i zakres tematyczny w obecnej perspektywie był większy niż wcześniej, a mimo tej większej stabilności uczyliśmy się nowych działań.
Wilmańska zgadza się również w sprawie instrumentów do realizacji programów unijnych.
- Projekty indywidualne nie były najlepszym wyborem wskazania dużych projektów infrastrukturalnych. Może nie sam mechanizm, ale to jak te projekty trafiły na listę, jak zostały wybrane - zaznacza.
Jak dodaje jest to nauczka i refleksja na przyszłość. Jeśli myślimy o projektach strategicznych to musimy już teraz pracować nad kryteriami, które muszą one spełniać.
- Jeśli indywidualne projekty będą w przyszłości, to bardzo dobrze zdefiniowane muszą być kryteria, które projekty są strategicznymi i bardzo precyzyjne musi być określenie tego, jak mają być one przygotowane, jeśli mają trafić na listę projektów indywidualnych.
Kolejną kwestią jest poprawna i pełna transpozycja projektów unijnych. To bardzo pomoże w przygotowaniu projektów, które mają być realizowane ze środków unijnych.
- Jesteśmy dzisiaj w takiej rzeczywistości, gdzie mamy zagrożenie spełnienia pełnej zgodności projektów, czy na pewno mamy projekty zgodne z prawem – mówi podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska.
Jak dodaje jeżeli chodzi o przygotowanie beneficjentów ważne jest również inwestowanie w ich wiedzę.
Gdzie ta efektywność
Obecna perspektywa z punktu widzenia samorządów była zaś okresem wydatków i zrównoważonego rozwoju. - Skala inwestowania jest bardzo duża i nie mogłoby się to odbyć bez angażowania środków finansowych z Unii. I jedną z odpowiedzi jaką będziemy musieli sobie w przyszłej perspektywie zadać to czy samorządy, które bardzo efektywnie wykorzystały i wykorzystują te pieniądze będą w stanie zapewnić wkład własny do projektów realizowanych w następnej perspektywie - zastanawia się Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia Śląskiego.
Inną kwestią jest efektywność inwestycji.
- Można efektownie budować wszędzie, tylko pytanie kto to później utrzyma – wyjaśnia Kieca.
Ważne - jego zdaniem - byłoby też w przyszłej perspektywie większe docenienie wspólnych projektów samorządów.
- Niejednokrotnie nas samorządowców ocenia się po kątem ilości wybudowanych basenów czy hal sportowych w każdej gminie, a przecież nie każda gmina takie obiekty musi mieć. Później samorządy to muszą utrzymać, a te koszty będą powodować kolejne problemy finansowe – mówi prezydent Wodzisławia Śląskiego.
- Trzeba ważne pytania zadawać na początku. Szkoda ze nie przy każdym projekcie jest refleksja „jak utrzymywać tą inwestycje” – zgadza się Wilmańska.
Tomasz Kostuś, wicemarszałek województwa opolskiego uważa, że w poprzedniej perspektywie inwestycje były budowane pod kątem niepewnej przyszłości.
- Sposób wykorzystania eurodotacji był bardzo szeroki. W tej chwili musimy uwzględniać inne problemy, przed którymi stoją regiony, a tym bez wątpienia jest rozwój gospodarczy i wykorzystanie do tego tych środków – mówi.
Wicemarszałek zgadza się, że problemy związane są przede wszystkim z niedostosowaniem naszych przepisów do przepisów unijnych.
- Stąd w trakcie rozliczania wychodzi wiele problemów – uważa Kostuś.
Arkadiusz Lewicki, dyrektor ds. Programów Publicznych i Środowisk Gospodarczych ze Związków Banków Polskich uważa z kolei wprost, że można było efektywniej dobrać kanały dystrybucji środków.
- Środki biznesowe mogłyby być w większym zakresie dystrybuowane przez gotową infrastrukturę, chociażby bankową – wyjaśnia.
- Ale obecna perspektywa była testem. Teraz przynajmniej wiemy już co jest do poprawienia i możemy to uczynić – dodaje.
Grzegorz Gorzelak, dyrektor Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych Uniwersytetu Warszawskiego uznaje, że jedną z kluczowych problemów jest to, że beneficjenci szukają dziś problemu do pieniędzy, a nie pieniędzy do problemu. Tak dalej być nie może.
- Byłem świadkiem rozmów, gdzie były pieniądze i szukano sposobu jak wydać te pieniądze. Klasa polityczna i społeczeństwo jak my wszyscy wykształciły sobie taką świadomość, że mamy wydać te pieniądze. Niekoniecznie dobrze czy niedobrze. A tu ważna jest perspektywa rozwojowa, a nie finansowa – wyjaśnia Gorzelak.
Jak dodaje wiemy ile wydaliśmy i ile czego zbudowaliśmy, ale niewiele wiemy, jeżeli chodzi o rzeczywisty efekt rozwojowy jakie te środki przyniosły.
Nutka optymizmu na koniec
Konrad Niklewicz choć zgadza się, że wykorzystując środki unijne rzeczywiście obecnie skupiamy się na nadrabianiu zaległości, których jest bardzo dużo, to jednak - jego zdaniem - wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku.
– Dwie perspektywy w połączeniu dały realny model gospodarczy. W zauważalny sposób przyspieszyły rozwój gospodarczy o jeden punkt procentowy i nadal będą to robić. To oznacza, że - mimo problemów - dobrze zainwestowaliśmy pieniądze unijne – twierdzi Niklewicz.
Artykuł powstał na bazie debaty "Doświadczenie Polski z poprzedniej perspektywy w realizacji programów i projektów finansowych ze środków UE" w ramach IV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Czy Polaków będzie stać na mieszkania? Zobacz najnowszą debatę

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.