Fotowoltaika a bezpieczeństwo. Prąd jest tańszy, ale może być groźnie

- Decyzja o inwestycji w domową fotowoltaikę jest motywowana chęcią pozyskania taniej energii. Ale troszcząc się o domowe finanse nie wolno zapominać o bezpieczeństwie instalacji, a co za tym idzie, domowników.
- Najczęstsze przyczyny pożarów to zwarcie w instalacji, nieumiejętne jej rozłączanie lub uderzenie pioruna.
- Kluczowy dla bezpieczeństwa jest wybór producentów i monterów, którzy gwarantują profesjonalną instalację oraz zabezpieczenie modułów fotowoltaicznych przed różnymi czynnikami, które mogą wywołać pożar.
Najczęstszą przyczyną powstania pożaru fotowoltaiki jest złe wykonanie samej instalacji. Innymi powodami awarii są błędy związane z niewłaściwym zabezpieczeniem instalacji prądu stałego, np. źle dobranymi przewodami, wtyczkami złej jakości lub brakiem jakichkolwiek zabezpieczeń (bezpieczniki czy wyłączniki). Zwarcie może też nastąpić w panelach fotowoltaicznych, jeśli są słabej jakości, a także wówczas, gdy niewłaściwie dobrano zabezpieczenia elektryczne całego systemu.
Jak zminimalizować ryzyko pożaru? Przede wszystkim stosować normy, standardy i przepisy, które zawierają wytyczne dotyczące poprawnego projektu, sprzętu oraz montażu instalacji.
Nowe zasady: potrzebny rzeczoznawca
Najnowsze przepisy przeciwpożarowe dla instalacji fotowoltaicznych wprowadzono 19 września 2020 r. w formie zmian w prawie budowlanym. Zgodnie z ich treścią każda instalacja o mocy powyżej 6,5 kWp wymaga sprawdzenia przez rzeczoznawcę ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych (ppoż.), a do tego musi być zgłoszona do organów Państwowej Straży Pożarnej. W ten sposób liczba instalacji podlegająca uzgodnieniu stała się dłuższa.
- W poprzednich latach rzeczoznawca był potrzebny tylko w instalacjach o szczególnych wymogach bezpieczeństwa ppoż. Nowy zapis dotyczy wszystkich budynków niezależnie od ich lokalizacji, przeznaczenia oraz rodzaju instalacji powyżej 6,5 kWp. Oznacza to, że trzeba również uzgadniać instalacje położone na gruncie, choć są one w mniejszym zagrożeniu niż fotowoltaika montowana na budynkach. Pod uwagę bierze się moc po stronie DC, czyli moc zainstalowanych modułów fotowoltaicznych. Zakończenie budowy musi być także zgłoszone do komendanta powiatowego lub miejskiego Państwowej Straży Pożarnej właściwej dla lokalizacji obiektu. Instalacji poniżej 6,5 kWp nie trzeba uzgadniać niezależnie od tego, czy są one montowane na domach prywatnych, firmach czy budynkach użyteczności publicznej - wyjaśnia Bartosz Misiewicz, kierownik działu technicznego firmy Pitern, specjalizującej się w branży fotowoltaicznej.
Czytaj też: Jest poważny problem z fotowoltaiką, o którym rzadko się mówi. Chodzi o panele słoneczne
Zmiany wprowadzone w 2021 r. dotyczą także zastąpienia projektu budowlanego tzw. projektem tych urządzeń. Muszą znajdować się w nim określone informacje dla rzeczoznawcy oceniającego bezpieczeństwo ppoż. instalacji fotowoltaicznej.
- W dokumentacji powinien być przedstawiony budynek, jego usytuowanie oraz istniejące strefy niebezpieczne. W części opisowej znajdują się notatki na temat falownika, modułów fotowoltaicznych, poprowadzonych tras kablowych oraz zastosowanych zabezpieczeń. W części rysunkowej powinien znaleźć się schemat elektryczny całej instalacji oraz budynku wraz z panelami, okablowaniem i falownikiem. Projekt musi uwzględniać obowiązujące normy i przepisy - wymienia Misiewicz.
Po pierwsze - sprawdź wykonawcę
Eksperci z branży solarnej są zgodni: kluczowy dla bezpieczeństwa jest wybór producentów i monterów, którzy gwarantują profesjonalną instalację oraz zabezpieczenie modułów fotowoltaicznych przed różnymi czynnikami, które mogą wywołać pożar.
Jak sprawdzić, czy firma zajmująca się montażem instalacji fotowoltaicznych jest profesjonalna? Jest kilka sposobów.
- Po pierwsze wystarczy zapytać, ewentualnie zażądać, by testy rozruchowe i dokumentację wykonano zgodnie z normą PN-EN 62446-1. Jeżeli usługodawca nie zgodzi się na taki zapis w umowie, to ja już bym z niego zrezygnował. Inna kwestia to zapytanie o model miernika, którym mierzy się ciągłość uziemienia. Dla wielu firm to problem, bo takiego miernika po prostu nie mają. Poza tym co roku powinien on przechodzić kalibrację i montażysta powinien podać przynajmniej jej datę. Jeżeli nie usłyszymy jasnej, konkretnej odpowiedzi, to nie mamy do czynienia z zawodowcem, gdyż takowy używa tego miernika w swojej pracy codziennie i nie powinno stanowić to dla niego problemu - mówi Janusz Teneta, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki.
Przeglądy to nie formalność
Wskazuje też na wagę terminowości i jakości przeglądów instalacji fotowoltaicznych. Zgodnie z prawem każda instalacja elektryczna powinna być sprawdzana co 5 lat. Polskie Towarzystwo Fotowoltaiczne stoi na stanowisku, że należy ją sprawdzać pierwszy raz między 11-13 miesiącem po uruchomieniu, a kolejne przeglądy trzeba wykonywać co 3 lata, ale nie rzadziej niż co 5 lat.
Ważna jest terminować przeglądów, ale również ich jakość.
- Ten przegląd musi zostać wykonany fachowo. A nie tak, że ktoś przychodzi i sprawdza tylko, jakie błędy zgłasza falownik. Musi przejrzeć tę instalację, bo bardzo wiele rzeczy widać gołym okiem - czy na konstrukcji nie pojawia się rdza, czy moduły nie są trwale zabrudzone; przydałaby się też kamera termowizyjna, by sprawdzić, czy nie powstają "hot spoty", trzeba również obejrzeć skrzynki przyłączeniowe i połączeniowe, sprawdzić, czy nie ma tzw. niestyków itp. Wiem, że to kosztuje, ale od tego zależy nasze bezpieczeństwo - mówi wiceprezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaicznego.
Teneta zwraca uwagę na powszechny błąd prosumentów wynikający często z nierzetelności instalatorów: nie mówią oni klientom o tym, że - poza kosztami inwestycyjnymi będą ponosić koszty operacyjne. Instalację trzeba ubezpieczyć, czyścić, testować... A to wszystko są wydatki.
Pożar inny niż zwykle. Możesz pomóc
Zapobiegliwość, stosowanie norm i szerzej – profilaktyka zagrożeń – niekiedy nie wystarczą. Dlatego warto mieć plan B. Organizacja akcji gaśniczej w przypadku pożaru budynku, na dachu którego zamontowano panele fotowoltaiczne, wymaga podjęcia działań innych niż te, które stosowane są w przypadku "standardowego" pożaru. Taktyka prowadzenia działań gaśniczych budynków wyposażonych w instalacje fotowoltaiczne jest elementem szkolenia strażaków. Właściciele domów z panelami mogą im jednak ułatwić zadanie.
Panele fotowoltaiczne przemieniają energię promieniowania słonecznego na energię elektryczną. Gdy pada na nie światło słoneczne (ale też sztuczne), generują napięcie. Pojedynczy panel, w zależności od mocy, wytwarza około 30-45V napięcia stałego. W przypadku instalacji domowej (panele połączone szeregowo) napięcie w instalacji może osiągać do 1100V. Prąd z paneli płynie przewodami do falownika (inwertera), który zamienia napięcie stałe na napięcie zmienne, wykorzystywane w domach, o napięciu 230-240V oraz częstotliwości 50Hz.
- Po przyjeździe na miejsce pożaru, strażacy dokonują rozpoznania. Jedną z pierwszych czynności jest odłączenie dopływu prądu do instalacji elektrycznej. Ogranicza to ryzyko dla strażaków, gdyż najczęściej używanym środkiem gaśniczym jest woda, która jak wiadomo przewodzi prąd. Niestety, pomimo odłączenia falownika od sieci elektroenergetycznej, panele nadal generują napięcie. Uszkodzenie kabli na skutek pożaru może powodować tworzenie nowych i niespodziewanych dróg obwodu elektrycznego i stanowi zagrożenie dla ewakuujących się ludzi oraz strażaków - wyjaśnia Krzysztof Gielsa, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Oławie.
I dodaje, że moduły fotowoltaiczne są trudno zapalne, zatem nie przyczyniają się do rozprzestrzeniania ognia. Dlatego środki gaśnicze podaje się bezpośrednio na nie wyłącznie w przypadku pożaru dachu, na którym są zamontowane.
Dla zwiększenie bezpieczeństwa zaleca się, aby wykonawca instalacji (zgodnie z normą PN-HD 60364-7-712:2016-05 Instalacje elektryczne niskiego napięcia - Część 7-712: Wymagania dotyczące specjalnych instalacji lub lokalizacji - Fotowoltaiczne (PV) układy zasilania) umieścił informacje świadczące o tym, iż na danym obiekcie znajduje się instalacja fotowoltaiczna. W Europie Zachodniej i w USA stosuje się naklejki informujące, że dany budynek wyposażony jest w alternatywne źródło zasilania. W Polsce takiego nakazu nie ma.
- Rzeczywiście takiego obowiązku nie ma, natomiast ze względów bezpieczeństwa jest sugestia, by to robić. My taką naklejkę dołączamy do każdej instalacji. Bezpieczeństwo to jedna rzecz, druga - straż pożarna odbierając instalację, czy podczas kontroli, może prosić o jej zamieszczenie. Warto też, na co wskazują z kolei rzeczoznawcy, wyposażyć budynek w gaśnicę - koniecznie proszkową. W przypadku spięcia czy pożaru - choć są to sytuacje bardzo sporadyczne - taka gaśnica może okazać się niezbędna - mówi Bartosz Misiewicz, kierownik działu technicznego firmy Pitern, specjalizującej się w branży solarnej.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.