Kosztowny problem miast ze śmieciami

Nie pracuję, przebywam za granicą, płaci za mnie mama - takie są najczęstsze wymówki, by nie regulować rachunków za śmieci. Z resztą nie tylko osoby prywatne uciekają od tego obowiązku. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", 30 tys. zł za wywóz śmieci jest dłużna niewielkiej dolnośląskiej gminie Oława jedna z firm prowadzących działalność gastronomiczną. Nie płaci już od 3,5 roku, a należności nie potrafi wyegzekwować nawet urząd skarbowy, z którym współpracują oławscy urzędnicy odzyskujący śmieciowe długi.

W opisywanym przez dziennik przypadku Oławy za śmieci nie płaci 30 proc. osób i firm z terenu gminy, a suma ich wierzytelności sięga 200 tys. zł.

Jak walczą z tym urzędnicy?

Ponaglenia, monity, interwencje w urzędzie skarbowym nie działają. Urzędnicy uciekają się wreszcie do hipoteki przymusowej, co podnosi nieco skuteczność windykacji zaległych opłat za wywóz śmieci. Mieszkańcy boją się obciążenia hipotecznego nieruchomości, które uniemożliwić im może jej sprzedaż.

Cytowani przez "GW" urzędnicy narzekają na brak możliwości ściągania należności z programu 500+. Martwi ich także zmiana w przepisach. Do 2015 r. deklarację śmieciową składali właściciele mieszkań, dziś składa ją zarządca osiedla, przez co gmina nie ma wglądu w to, kto naprawdę płaci, a za dług odpowiada cała wspólnota.

• SERWIS GOSPODARKA ODPADAMI