Partnerzy portalu

Lekkie ożywienie na rynku mieszkaniowym

  • PAP
  • 29 czerwca 2020 - 12:05
Epidemia wyhamowała popyt na mieszkania, ale po zniesieniu obostrzeń widać lekkie ożywienie na rynku mieszkaniowym - piszą w poniedziałkowej analizie eksperci HRE. Dodają, że gwałtowna przecenia nieruchomości nam nie grozi.
Europejski Kongres Gospodarczy
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
  • Eksperci zauważają, że przez pierwsze dwa miesiące roku, czyli jeszcze przez epidemią, mieliśmy do czynienia w dużym popytem na nieruchomości i wyraźnym wzrostem cen.
  • Piszą, że w pierwszym kwartale w sześciu największych miastach klienci kupili 18,9 tysięcy mieszkań, co było "najwyższym wynikiem w historii".
  • Marzec i kwiecień przyniosły pogorszenie koniunktury. Dopiero po zniesieniu ograniczeń, m.in. w przemieszkaniu się, nastąpił wzrost zainteresowania mieszkaniami w dużych miastach, ożywienie na rynku transakcji.

Według analityków, powód jest prosty: Polacy dokonują obecnie dużych transferów swoich oszczędności: np. rezygnują z coraz gorzej oprocentowanych lokat, inwestują w złoto i nieruchomości. O ile jednak - jak zauważają - na rynku złota mamy do czynienia z dużą zmiennością cen, to ceny nieruchomości są bardziej stabilne.

Wskazują też, że choć sytuacja na rynku najmu nie jest już tak dobra jak rok temu, to nie mamy do czynienia z gwałtownym załamaniem. Piszą, że co prawda poziom pustostanów w największych miastach wzrósł, ale nie jest on jeszcze niepokojący.

"Na dzień 20 maja 2020 r. pustych było 7,5 proc. mieszkań w dużych miastach. To wciąż oznacza, że przeciętne mieszkanie jest wynajęte przez ponad 11 miesięcy w roku. Dla porównania na koniec maja 2019 roku poziom pustostanów wynosił 5,9 proc. To sugeruje, że problemy ze zrywaniem umów najmu nie są aż tak palące i zawieranie nowych kontraktów w dużej mierze zastępuje zerwane umowy" - napisano.

Czytaj też: Bielan: Mieszkanie Plus wymaga poprawy

Elementem wspomagającym rynek najmu ma też być rządowy program dopłat do czynszów dla osób z problemami finansowymi. Do wzięcia ma być do 1,5 tys. zł miesięcznie przez pół roku. Dofinansowanie ma być kierowane nie tylko do najemców całych mieszkań, ale też do najemców pokoi. W efekcie - jak zauważają analitycy HRE - jest to program wspierający zarówno najemców, jak i właścicieli.

W perspektywie roku eksperci HRE prognozują dalszą stabilizację cen na rynku nieruchomości z możliwością niewielkich odchyleń. "Wykluczamy przy tym możliwość większej niż kilkuprocentowa korekty cen i to nawet jeśli kryzys weźmie górę, wzrośnie bezrobocie, płace Polaków przestaną rosnąć, a banki nie tylko nie poluzują kryteriów udzielania kredytów mieszkaniowych, ale jeszcze mocniej zakręcą kurki z pieniędzmi. Powód jest prosty - przed epidemią nasz rynek nie rósł zbyt mocno (np. na tle innych krajów Europy), a jego fundamenty były racjonalnie oparte o rosnącą zamożność społeczeństwa przy niewielkiej skali spekulacji" - piszą.

Analitycy zauważą też, że z punktu widzenia rynku mieszkaniowego bardzo ważna jest kondycja finansowa gospodarstw domowych. Zaznaczają jednak, że "wydają się one dziś znacznie lepiej przygotowane na perturbacje niż w latach 2007/8. W efekcie nie mamy poważnego ryzyka masowego przejmowania mieszkań przez kredytujące nabywców banki" - podkreślają. Po pierwsze, znacznie więcej Polaków posiada oszczędności, a poza tym na stabilność finansową rodzin wpływają też pieniądze wypłacane w ramach programu 500+, czy wprowadzenie wakacji kredytowych.

Czytaj też: To był miesiąc z najniższą liczbą oddanych mieszkań od półtora roku

Eksperci piszą też, że rząd rozważa wprowadzenie ulgi podatkowej dla osób młodych zasiedlających nowe domy lub mieszkania. Mowa jest o kwotach od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Problem w tym, że pieniądze mają trafiać do beneficjentów dopiero po zakupie lub wybudowaniu domu lub mieszkania. Nie jest to więc pomoc dla osób, których dziś nie stać na zakup, ale wsparcie z opóźnieniem tych, którzy kupili.

Ostatecznie hamulcem dla przecen - jak zauważają - są znacznie stabilniejsze niż kilkanaście lat temu fundamenty rynku mieszkaniowego: mniej jest zakupów spekulacyjnych, mniej tzw. kupowania dziury w ziemi. Wskazują też, że przez ostatnie lata wynagrodzenia Polaków rosły szybciej niż ceny mieszkań. "Dopiero od około dwóch lat mieliśmy do czynienia z sytuacją odwrotną, ale dysproporcja nie była duża, bo wzrostom cen mieszkań tylko trochę ustępowały szybko rosnące wynagrodzenia" - czytamy.

KOMENTARZE0

Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!