Nie wszystkie odpady da się wykorzystać. Lepiej je spalić niż składować

- W Polsce działa dziewięć dużych spalarni odpadów.
- Ministerstwo Klimatu wspiera budowę małych lokalnych ciepłowni, które będą spalały odpady.
- Do 2035 roku kraje członkowskie UE mają uzyskać 65-proc. poziom recyklingu, ale składować będzie można maksymalnie 10 procent odpadów.
Co się zmieniło od strony technologicznej w termicznym przekształcaniu odpadów przez ostatnie kilkanaście lat? Mamy postęp, czy bazujemy na tych samych technologiach?
Norbert Skibiński Veolia Energia Polska: - Przez ostatnie kilkanaście lat obserwowaliśmy szybki rozwój Zakładów Odzysku Energii (ZOE) z odpadów, jednak sama technologia ich termicznego przekształcania niewiele się zmieniła.
Prym wciąż wiedzie spalanie na ruszcie; pozostałe technologie, tj. fluidalna, piroliza czy zagazowanie są wykorzystywane zdecydowanie rzadziej. Na świecie większość działających lub planowanych ZOE wykorzystuje technologię rusztową. Jest ona technologią dojrzałą, ale nie przestarzałą, a dzięki ciągłemu doskonaleniu w oparciu o doświadczenia eksploatacyjne jest sprawdzona, dopracowana, efektywna i bezpieczna. W Europe funkcjonuje obecnie około 500 takich instalacji.
Czytaj: Dziesięć postulatów metropolii w sprawie odpadów komunalnych
Jeśli mówimy o zmianach, to te największe dotyczą systemów oczyszczania spalin, które są ciągle udoskonalane. Dzięki nim ZOE emitują śladowe ilości zanieczyszczeń - znacznie mniej niż zakładają bardzo rygorystyczne normy emisyjne, które ostatnio i tak zostały zaostrzone zmienionymi konkluzjami BAT.
Veolia chce stawiać na małe lokalne ciepłownie wspierane przez spalanie odpadów. Ostatnie zmiany prawa i wypowiedzi przedstawicieli ministerstwa czy PFR, BOŚ Banku Pekao i NFOŚiGW zdają się wskazywać, że będzie zielone światło dla takich działań. Jak pan to ocenia, widzicie konkrety, czy na razie są to zapowiedzi i obietnice?
- Dzisiaj już chyba nikt nie ma wątpliwości, że bez zakładów odzysku energii i odzysku ciepła i energii elektrycznej z frakcji resztkowych powstałych z procesów recyklingu i odzysku odpadów komunalnych, potocznie nazywanej frakcją pre-RDF, nie da się domknąć systemu gospodarki odpadowej.

W Polsce, według szacunków Ministerstwa Klimatu i Środowiska, istnieje duża luka inwestycyjna dla tego typu instalacji na poziomie około 3 mln ton. Z drugiej strony stoimy przed poważnymi wyzwaniami w zakresie dekarbonizacji naszego ciepłownictwa. Wykorzystanie pre-RDF do produkcji ciepła jest naturalnym rozwiązaniem dla zaadresowania wyzwań tych dwóch obszarów.
Widzi to rząd polski, który w Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku (PEP 2040) określił rozwój lokalnego ciepłownictwa w oparciu o instalacje odzysku energii z lokalnych odpadów jako jeden ze strategicznych kierunków dekarbonizacji lokalnych systemów ciepłowniczych.
Za planami i strategiami idą także konkretne mechanizmy finansowania. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej jako Krajowy operator Funduszu Modernizacyjnego ogłosił 6 grudnia 2021 r. nabór wniosków o dofinansowanie inwestycji w ramach programu priorytetowego „Racjonalna gospodarka odpadami", ze środków NFOŚiGW zgromadzonych na rachunku Funduszu Modernizacyjnego w ramach programu priorytetowego: "część 3) wykorzystanie paliw alternatywnych na cele energetyczne". Na ten cel przeznaczony jest 1 mld zł z Funduszu Modernizacyjnego Unii Europejskiej.
Jak wygląda wasza współpraca z samorządami? Czy chcą stawiać na spalanie odpadów w ciepłowniach?
- Samorządy najlepiej znają wyzwania gospodarki odpadowej i miejskich systemów ciepłowniczych, ponieważ za nie odpowiadają. Wszyscy widzimy, że rosnące koszty zagospodarowania odpadów komunalnych przekładają się bezpośrednio na coraz wyższe opłaty pobierane od mieszkańców za odbiór i zagospodarowanie odpadów pochodzących z naszych gospodarstw domowych. W Polsce działa obecnie osiem ZOE zasilanych odpadami komunalnymi. Ich łączna przepustowość to niewiele ponad 1 milion ton odpadów, przy ponad 13 mln ton zbieranych odpadów w całym kraju. Zatem funkcjonowanie tego typu zakładów domyka lokalne systemy gospodarki odpadami i stabilizuje ich koszty.
Warto zaznaczyć, że wzrasta także wśród społeczeństwa wiedza na temat technologii odzysku energii z odpadów. Powoduje to, że jeszcze tak powszechny kilka lat temu strach przed ZOE i sprzeciw społeczny jest obecnie w zauważalnie mniejszy. To wszystko sprawia, że samorządy coraz częściej i odważniej myślą o budowie własnych zakładów dostosowanych do lokalnych potrzeb.
Veolia zarządza systemami ciepłowniczymi w kilkudziesięciu małych i średnich miastach i w wielu z nich samorządy wykazują duże zainteresowanie możliwością budowy tego typu instalacji, które działając w ramach systemu ciepłowniczego, pomogłyby w jego dekarbonizacji i jednocześnie rozwiązywały także lokalne problemy gospodarki odpadowej. W dobie rosnących kosztów produkcji ciepła opartego głównie na węglu i rosnących cen gazu wykorzystanie odpadów do wytwarzania ciepła staje się bardzo atrakcyjne oraz ekonomicznie rozsądne.
Nie da się ukryć, że budowa spalarni wywołuje emocje i dyskusje. Komisja Europejska też stawia tę metodę na dole listy preferowanych metod postępowania z odpadami. Jak więc wpisać rozwój spalarni-ciepłowni w zachodzące zmiany, które preferują zieloną gospodarkę?
- Nikt nie neguje tego, że w hierarchii postępowania z odpadami najbardziej preferowane są zapobieganie ich powstawanie, ponowne wykorzystanie i recykling. Odzysk energii jest jednak traktowany jako lepsze rozwiązanie niż trwałe składowanie odpadów na składowiskach. UE stawia w tym zakresie bardzo jasny cel. Do 2035 roku kraje członkowskie mają uzyskać 65-proc. poziom recyklingu, ale składować będzie można maksymalnie 10 procent odpadów, ponieważ jest to traktowane jako najgorsza i najbardziej negatywna środowiskowo forma ich zagospodarowania.
UE zdaje sobie sprawę z tego, że bez względu na wzrost selektywnej zbiórki i recyklingu dalej pozostanie ponad 30 procent odpadów, których przy obecnym poziomie technicznym nie można dalej wykorzystać. Stąd alternatywa w postaci odzysku ciepła lub energii elektrycznej jest jak najbardziej uzasadniona.
Odzysk energii z pre-RDF w instalacjach, o jakich mówimy, to w pewnym sensie forma przejściowa, która musi być stosowana w gospodarce odpadowej aż do momentu, w którym będziemy w stanie go w inny sposób efektywnie zagospodarować pod względem technicznym i ekonomicznym. Podobnym rozwiązaniem tymczasowym w energetyce jest wykorzystanie gazu, który jest traktowany jako najlepsze, ale jednak przejściowe paliwo umożliwiające eliminację węgla.
W dyskusjach pojawia się obawa, że budowa spalarni spowoduje odwrót od selektywnej zbiórki, będzie takim sygnałem, że nie trzeba się przejmować recyklingiem, bo i tak spalarnie czekają. Pańskim zdaniem jest takie niebezpieczeństwo?
- Nie widzę takiego zagrożenia i chciałbym obalić mit o obniżeniu poziomu recyklingu. Argument ten byłby zasadny, gdyby w zakładach odzysku wykorzystywano odpady zmieszane, a nic takiego nie ma miejsca. Budowane obecnie instalacje w Gdańsku i Olsztynie oraz wszystkie kolejne planowane ZOE będą odzyskiwać ciepło i energię elektryczną z nierecyklingowalnych frakcji resztkowych po procesach odzysku i recyklingu odpadów komunalnych (pre-RDF). Instalacje tego typu nie walczą zatem z recyklingiem wbrew temu, co mówią przeciwnicy takich instalacji.
Budowa Zakładów Odzysku Energii oraz odzysk ciepła z odpadów po recyklingu pozwolą domknąć lokalne systemy gospodarki odpadowej z korzyścią dla środowiska i naszych portfeli. Jednocześnie, realizując tego typu projekty, dekarbonizujemy lokalne systemy ciepłownicze, odchodząc od spalania węgla. Jednak te działania nie zwolnią nas z konieczności podejmowania wysiłków na rzecz rozwoju recyklingu i wzrostu jego poziomu w przyszłości.
Europa ma różne doświadczenia ze spalarniami, jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć, aby nie popełnić np. błędów Szwecji, która musi importować ogromne ilość odpadów, aby zapewnić działanie systemów ciepłowniczych opartych na termicznym przekształcaniu odpadów?
- Szwecja, po kryzysie naftowym w latach siedemdziesiątych, część swoich systemów ciepłowniczych oparła na produkcji ciepła z Zakładów Odzysku Energii. Tam odpady są po prostu ekologicznym paliwem służącym do wytwarzania energii, dlatego dużo ich importują. Nie sądzę, aby Szwedzi uważali to za błąd - wręcz przeciwnie, budują kolejne tego typu zakłady. Ostatni został oddany do eksploatacji w mieście Saffle w grudniu 2021 roku.
W naszym kraju również planuje się budowę nowych zakładów, które odzyskiwałyby ciepło i energię elektryczną z nierecyklingowalnej frakcji resztkowej pochodzącej z procesów odzysku i recyklingu odpadów komunalnych, tzw. pre-RDF. Nie da się już z niej odzyskać więcej surowców, natomiast zawiera w sobie dużą ilość energii i nie może być trwale składowana.
Tej frakcji jest dziś w Polsce około 30 procent ogólnej masy wytwarzanych odpadów komunalnych, co przy ponad 13 mln ton odpadów stanowi około 4 mln ton i to właśnie ona sprawia najwięcej kłopotów dla systemu gospodarki odpadowej.
Tak więc powinna zostać wybudowana sieć brakujących zakładów odzysku zasilanych odpadami wytworzonymi w Polsce, wówczas zgodnie z zasadą bliskości nie ma konieczności ich importu z zagranicy. Odpadów mamy nadmiar, statystyczny mieszkaniec Polski wytwarza ich dziś 342 kg, podczas gdy statystyczny Europejczyk średnio około 500 kg rocznie i można zakładać, że ilość odpadów wytwarzanych i ewidencjonowanych w Polsce będzie stale rosła.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
PrawdAoSpalarni
2022-12-11 19:47:41
Obalamy kilka mitów z tego artykułu 1. Spalanie śmieci to spalanie węgla i całej masy nieokreślonych składników - plastik jest produkowany z frakcji ropy - paliwa kopalne Sic! 2. Mamy kryzys klimatyczny, a nie energetyczny - Nagroda Nobla z fizyki 10.2021 - jasny przekaz - należy zmniejszać emisj... rozwiń
-
Krasnik85
2022-01-23 21:48:28
Do ignaczyński.: Ja mieszkam na piaskach o dostałem ulotkę z czaszka ludzka. Nie mam wyrobionego zdania czy spalarnia powinna być w Krasniku dlatego przyjdę 25 do Ckip i wysłucham obu stron. Jednak roznoszenie ulotek z czaszka to rzeczywiście ktoś ma niezla fantazje. Wygląda na to że ktoś próbuje na... rozwiń
-
Leon
2022-01-23 20:33:26
Ulotka rozdana w Krasniku z trupią czaszka i czerwonymi napisami to tylko forma manipulacji lokalnym społeczeństwem, próba straszenia mieszkańców. Tak działają organizacje pseudoekologiczne, które poprostu nie mają argumentów. Mieszkańcy Krasnika są inteligentni i potrafią myśleć krytycznie, dlatego... rozwiń