Spalać czy nie spalać? To poważny dylemat

- Priorytetem jest recykling. Spalanie odpadów w hierarchii postępowania zajmuje jedno z ostatnich miejsc. Jednak z frakcją pozostałą po sortowaniu coś trzeba zrobić.
- W Polsce można było do tej pory poddać spalaniu maksymalnie 30 procent zebranych odpadów. Problemem są przede wszystkim odpady wysokokaloryczne, których zabroniliśmy składować.
- Samorządy, przedsiębiorcy, a teraz także Ministerstwo Klimatu i Środowiska chcą postawić na rozwój małych lokalnych ciepłowni, które będą spalać odpady. Nie wiadomo jednak, czy nakłady na takie instalację zdążą się zwrócić.
Zagospodarowanie odpadów w krótkim czasie stało się problemem, który dotknął wszystkich gospodarek świata. Odczuwamy to także w Polsce.
Na wzrost kosztów i co za tym idzie opłat, jakie spadają na każdego z nas, wpływ ma wiele czynników, od tych ogólnorynkowych (wzrost płacy, inflacja), ogólnoświatowych (zamknięcie się azjatyckich rynków na import plastików) po szczegółowe, wynikające ze specyfiki branży.
W Polsce rośnie przede wszystkim ilość zbieranych odpadów, ceny ich zagospodarowania nie rosną jednak wprost proporcjonalnie, stopniowo, lecz – przez brak instalacji do przetwarzania odpadów – skokowo.
Problemem są przede wszystkim odpady wysokokaloryczne, których zabroniliśmy składować. Dlatego wielu zwolenników ma postawienie na budowę spalarni. Spada poparcie dla idei budowy dużych spalarni przetwarzających rocznie od 100 do nawet 300 tysięcy ton odpadów. Zwolenników zyskują jednak plany budowy małych instalacji, które ze spalonych odpadów wyprodukować mogą przed wszystkim ciepło.
Czytaj: Gdańsk: wybudują spalarnię w PPP. Pomoże prawie 300 mln zł pożyczki
W przypadku wielkich spalarni argumentem przeciwko ich budowie są przede wszystkim koszty. Budowa instalacji na warszawskim Targówku, na którą przetarg wygrała właśnie firma z Korei, pochłonie ponad 2 mld złotych. Przy przesądzonym braku finansowania ze strony Komisji Europejskiej wszelkich instalacji do termicznego przetwarzania odpadów na tego typu inwestycję stać nielicznych.
Wydaje się, że oprócz stolicy realne finansowe możliwości ma Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. Nie oznacza to jednak, że starania o budowę spalarni wielkoskalowych na odpady zmieszane to już przeszłość. Zdecydowane na tego typu inwestycje są m.in. Rzeszów i Bielsko-Biała.
Minister daje wolną rękę
Samorządy argumentują, że budowa spalarni pozwoli ograniczyć koszty zagospodarowywania odpadów komunalnych i rozwiązać problem z brakiem instalacji do ich przetwarzania. Przeciwnicy wskazują, że dane z miast, które dysponują tego typu instalacjami, nie wskazują na znaczny spadek kosztów.
Dodają także, że rozwiązań potrzebujemy na już, a budowa spalarni z pozyskaniem pozwoleń, konsultacjami społecznymi to proces trwający minimum 4-5 lat. Co więcej amortyzacja tak dużych obiektów to kwestia ok. 25 lat.
Do tej pory nad rynkiem spalarniowym czuwało ministerstwo odpowiedzialne za środowisko. Dzisiaj resort postanawia jednak zrzec się nadzoru nad tego typu inwestycjami. W najnowszych projektach nowelizacyjnych zaproponował rezygnację z tworzenia centralnej listy inwestycji i obowiązku wpisywania do wojewódzkich planów inwestycyjnych instalacji, które miałyby prawo powstać. Druga propozycja to zniesienie limitu odpadów, które mogą zostać poddane przeróbce cieplnej. Do tej pory obowiązywał limit 30 procent odpadów, które mogą zostać poddane spaleniu.
Jak podkreśla wiceminister Jacek Ozdoba, celem takich działań ma być „wsparcie budowy czy raczej modernizacji małych lokalnych instalacji, które wykorzystają odpady wysokokaloryczne do produkcji ciepła”.
Czytaj: Posco wygrało przetarg na spalarnię odpadów w Warszawie za 2 mld zł
Ministerstwo Klimatu i Środowiska tłumaczy, że takie podejście „wynika z sygnalizowanego przez samorządy umożliwienia budowy niewielkich instalacji pełniących rolę lokalnych ciepłowni, w których spalane będą odpady. Takie instalacje wychodzą naprzeciw lokalnym zapotrzebowaniom na ciepło systemowe (często w związku z likwidacją starych jednostek węglowych)”.
Wiceminister stwierdził także, że regulowany rynek spalarni, to obszar, który dziś jest kosztotwórczy, dlatego ministerstwo uznało, że jego centralizacja jest błędem.
Pomysł zresztą nie jest nowy – proponował go, będąc ministrem energetyki, Krzysztof Tchórzewski.
Małe ciepłownie miałyby wykorzystywać jako wkład paliwo RDF (Refuse Derived Fuel). To frakcja kaloryczna odpadów o dużej wartości opałowej (zwykle około 18 MJ na kilogram masy), które nie nadają się do recyklingu. Gros RDF pochodzi z odpadów komunalnych, znacznie mniej z odpadów przemysłowych.
Jak przekonują zwolennicy, wykorzystanie RDF do produkcji ciepła i energii elektrycznej jest znacznie bardziej korzystne dla środowiska niż składowanie odpadów na wysypiskach. Za RDF-em, jako paliwem przejściowym, ma przemawiać także fakt, że jego spalanie prowadzi do niższych emisji niż w przypadku węgla kamiennego, a jako paliwo lokalne zostawia ono mniejszy ślad węglowy związany z transportem.

Na dużą skalę RDF wykorzystywany jest przez cementownie, ale nie tylko. Od dwóch lat np. w Zabrzu korzysta z niego tamtejsza elektrociepłownia wybudowana przez Fortum.
Także Veolia, która zarządza sieciami ciepłowniczymi w ponad 40 miastach na terenie Polski, zachęca do inwestycji w małe ciepłownie opalane RDF-em.
- To niezwykle bezpieczne i atrakcyjne kosztowo rozwiązanie dla samorządów. Efektywne gospodarowanie odpadami, jak również możliwość zmniejszenia emisji szkodliwych substancji w stosunku do produkcji ciepła w oparciu o węgiel, pozwala sprostać wyzwaniom stawianym zarówno przez Unię Europejską, jak i przez samych mieszkańców miast - przekonuje spółka.
Eksperci Instytutu Jagiellońskiego wskazują RDF jako jedno z ważnych dla polskiej energetyki paliw przejściowych (dodają, że podstawą transformacji będzie jednak gaz).
Także jednak i tu wraca problem kosztów. Ssą o wiele niższe niż w przypadku dużych spalarni, ale trudno je ignorować. Wymogi środowiskowe są bowiem takie same bez względu na wielkość zakładu. Rodzi się więc pytanie, na ile nakłady na instalacje dopalania spalin i pozostałe elementy infrastruktury są uzasadnione ekonomicznie w przypadku małych jednostek?
Trzeba też pamiętać, że tego typu zakłady muszą posiadać decyzje środowiskowe, co wymaga długich i zwykle żmudnych starań oraz znalezienia zrozumienia (konsultacje) u mieszkańców miejscowości, gdzie tego typu instalacje miałyby powstać.
Gminy chcą spalarni
Mocniejszego postawienia na spalanie domagają się także samorządy.
Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski napisało w swoim najnowszym apelu: "Obecnie na terenie województwa małopolskiego instalacje do przetwarzania odpadów zmieszanych są wystarczające, jednak odnotowuje się niedobór instalacji do recyklingu, jak i do zagospodarowania frakcji palnej po przetworzeniu odpadów komunalnych. Aktualnie chęć budowy nowych instalacji do termicznego przetwarzania odpadów zgłosiło 11 inwestorów instalacji. Przeważa opinia o potrzebie budowy spalarni dla powstałych odpadów komunalnych po ich przetworzeniu m.in. w Krakowie, Tarnowie, Gorlicach oraz wspólnej dla Podhala i Sądecczyzny.
Samorządowcy stwierdzają, że „przedsiębiorcy borykają się z problemem zagospodarowania frakcji posortowniczej, która ze względu na swoją wysoką kaloryczność, zgodnie z rozporządzeniem ministra gospodarki, nie może trafić na składowisko odpadów”.
Jak dodają, tymczasem „odpady wysokokaloryczne doskonale nadają się do zagospodarowania w energetyce cieplnej, ale niestety obecne przepisy prawne nie pozwalają na budowę instalacji do termicznego przetwarzania takich odpadów, dostosowanych do potrzeb przedsiębiorców. W związku z tym koszt zagospodarowania pozostałości z sortowania stale rośnie, co niestety nie rokuje obniżenia cen w najbliższym czasie”.
Z drugiej strony opiniując projekt ustawy o odpadach, śląski marszałek stwierdził, że rezygnacja z określenia udziału masy termicznie przekształcanych odpadów komunalnych w stosunku do masy wytworzonych odpadów komunalnych na terenie kraju może doprowadzić do problemu przewymiarowania tego typu instalacji w kraju.
Marszałek przypominał także o hierarchii sposobów postępowania z odpadami, zgodnie z którą termiczne przekształcanie odpadów znajduje się przed unieszkodliwianiem, jako jeden z dwóch najmniej pożądanych sposobów zagospodarowania odpadów.
W opinii śląskiego Urzędu Marszałkowskiego czytamy także, że z analizy danych GUS za 2017 i 2018 rok wynika jednoznaczna zależność pomiędzy udziałem termicznego przekształcania w procesach zagospodarowania odpadów, a osiąganym poziomem recyklingu odpadów komunalnych, co ma zasadnicze znaczenie, zważywszy na wymagane do osiągnięcia przez gminy cele strategiczne w gospodarce odpadami komunalnymi.
Jak komentuje marszałek, zwiększenie udziału termicznego przekształcania odpadów w procesach przetwarzania odpadów nie spowoduje wzrostu osiąganych poziomów przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów komunalnych, a biorąc pod uwagę dane GUS, może doprowadzić do sytuacji wręcz odwrotnej.
Prezes FBSerwis Artur Pielech, pytany przez Portal Samorządowy o uwolnienie rynku budowy spalarni odpadów, mówił: - Jestem absolutnie za. Uważam, że nie ma sensu reglamentować tego rynku. I tak z dwustu pomysłów, o których się mówi, że zakiełkowały w różnych głowach, czy samorządowych, czy prywatnych, zostanie kilkanaście.
Pielech nie ukrywa, że bariera finansowa w tym przypadku jest bardzo wysoka i to właśnie finanse zweryfikują rynek: - To są ogromne pieniądze na każdy z tych projektów. Choć mówi się i o mniejszych, tak w granicach stu milionów, to jednak wciąż jest to ogromna bariera, jeśli doliczyć skomplikowane procedury dotyczące uzyskania pozwoleń środowiskowych, pozwoleń na budowę i na końcu pozwoleń zintegrowanych. Dlatego nie ma możliwości, że powstanie za dużo takich instalacji.
Unijna presja
Przeszkodą na drodze rozwoju instalacji do przeróbki cieplnej może być polityka Unii Europejskiej. Bo choć spalarnie to nowoczesne instalacje poddawane nieustającym kontrolom, to uniknąć emisji CO2 przy procesie spalania się po prostu nie da, a maksymalne ograniczanie produkcji gazów cieplarnianych jest wpisane już dzisiaj we wszystkie unijne dokumenty. Co więcej, spalanie, nawet z odzyskiem ciepła, jest w unijnych regulacjach określone jako rozwiązanie szkodliwe.
W dodatku od 1 stycznia 2021 roku wprowadzony zostaje także tzw. plastix tax, w myśl którego za każdą tonę niepoddanego recyklingowi plastiku (a to on stanowi w głównej mierze o kaloryczności odpadów trafiających do spalania) trzeba będzie zapłacić 800 euro. Do tego dochodzą jeszcze „groźby” wprowadzenia opłat od spalania odpadów na wzór tych, jakie pobierane są za składowania odpadów.
Nie da się także zapomnieć o celach, jakie stawiają przed nami wcześniejsze dyrektywy - w 2035 roku 65 procent zabranych odpadów komunalnych będzie musiało trafić do recyklingu (a nie tylko zostać zebranych w sposób selektywny). Jak łatwo policzyć, pozostanie wówczas jeszcze 35 procent odpadów, które teoretycznie mogą trafić do spalarni.
Zwolennicy takiego rozwiązania dodają przy tym, że odpadów będzie ciągle przybywać, co gwarantuje, że będzie czym zasilać wybudowane instalacje. Druga strona widzi problem diametralnie odmiennie: wdrażanie gospodarki obiegu zamkniętego sprawi, że będziemy ograniczać konsumpcję (choćby przez wprowadzanie systemu kaucyjnego i rozszerzonej odpowiedzialności producentów), zawracać produkty do ponownego użycia, odchodzić od jednorazowych opakowań, rozwój technologii ma także pozwolić na odzyskiwanie frakcji, które dzisiaj tracimy. Kto ma rację?
Kto zbuduje spalarnie
Grzegorz Podlewski, wiceprzewodniczący Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, która przygotowuje się do budowy dużej spalarni, spytamy o unijne dyrektywy, mówi:
- Budowa instalacji nie tylko nie zwolni gmin z obowiązku osiągnięcia unijnych poziomów recyklingu odpadów, ale może bardzo pomóc w spełnieniu tych wymagań. Niezrealizowanie wspomnianych norm może się wiązać z roczną karą dla gmin GZM w wysokości ok. 60 mln zł, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca wyniosłoby prawie 28 zł rocznie.
Jak tłumaczy, już teraz widzimy, że tendencja produkcji śmieci w gospodarstwach domowych jest wzrostowa - i to z wyprzedzeniem wobec szacunków sprzed kilku lat.
- Musimy też pamiętać, że - rozmawiając o instalacji termicznego przekształcania odpadów - mówimy o tych z nich, z których już absolutnie nic nie odzyskamy. To właśnie takich odpadów jest ok. 250 tys. ton rocznie, a po uwzględnieniu również szarej strefy, może się okazać, że nawet 400 tys. ton - twierdzi nasz rozmówca.
I choć Komisja Europejska jasno stwierdziła, że wszelkiego rodzaju instalacje termiczne nie mogą liczyć na unijne dofinansowanie, przedstawiciel GZM przyznaje, że nadal liczy na wsparcie z Brukseli:
- Mimo wszystko liczymy na to, że Komisja Europejska dostrzeże fakt, że większość krajów Unii Europejskiej ma już rozwiązany problem zagospodarowania termicznego odpadów, a w Polsce wciąż to spora luka.
Jak argumentuje, w Europie działa aktualnie ok. 500 takich instalacji. W samych Niemczech to prawie 70 o mocy prawie 20 mln ton. A w Polsce… osiem plus dwie w budowie.
- Dlatego też liczymy m.in. na wsparcie z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, nie bez znaczenia jest też możliwość dofinansowania ze środków krajowych zapowiedzianych już przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Szacowany przez nas koszt budowy instalacji to nawet miliard złotych - mówi Grzegorz Podlewski.
W obiegu zamkniętym
Warto zwrócić także uwagę, że Europa znajduje się w momencie przechodzenia na gospodarkę o obiegu zamkniętym. A statystyczny Polak przyznaje się do wyrzucania ponad 34 proc. surowców wtórnych do odpadów zmieszanych. Może to kosztować polską gospodarkę ponad 450 mln złotych rocznie.
Także Ministerstwo Klimatu i Środowiska tłumaczy i zachęca do recyklingu: - Recykling pozwala na oszczędność energii, surowców i środowiska naturalnego. Każda wykorzystana ponownie szklana butelka to oszczędność energii potrzebnej do oświetlenia pokoju żarówką przez 4 godziny. Przetworzenie tony aluminium to oszczędność 4 ton boksytu i 700 kilogramów ropy naftowej. Poddane recyklingowi odpady to także mniej wysypisk.
Na stronie MKiŚ można także przeczytać, że aktualnie to inwestowanie w odnawialne źródła energii należą do najprężniej rozwijających się sektorów, pomimo panującego kryzysu gospodarczego.
- Według danych Eurostatu, w czasie, kiedy na świecie szalała recesja, liczba tzw. „zielonych” miejsc pracy wzrosła o 20 proc. Z tego względu Unia Europejska zakłada, że skoncentrowanie się na recyklingu i innych, ekologicznych modelach biznesu będzie w najbliższym czasie kluczowe dla osiągnięcia zrównoważonego wzrostu. (...) Ze względu na coraz większy popyt w gospodarkach krajów rozwijających się, ceny surowców i energii będą rosnąć – wyjaśnia resort środowiska.
Ministerstwo dodaje jednak, że śmieci są stałym i „odnawialnym” źródłem surowców i energii, z których nasza gospodarka może i powinna korzystać.
Tym samym nie wyprowadza zainteresowanych ze stanu rozterki. Tymczasem czas ucieka, a my nadal nie wiemy, czy, a jeśli tak, to jak spalać odpady.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
EL
2020-11-07 11:08:24
• Podczas pobytu w Malmo (2011) zwiedzałem spalarnię VEOLIA zaopatrującą miasto w ciepło i poznałem cały system logistyczny. Warto zorganizować wycieczki dla samorządowców do Malmo, aby przełamać negatywne stereotypy polskie i wdrożyć pilotażową el-ciepłownie w zainteresowanej gminie. A potem model ... rozwiń
-
Andrzej Bartoszkiewicz
2020-11-06 14:37:59
Do zgazowanie odpadów - proszę podać konkretne miejsca, gdzie jest prowadzone z sukcesem zgazowywanie odpadów komunalnych. Proszę o kontakt 601 773 432.
-
Zgazowanie odpadów
2020-11-06 11:31:25
Można też zgazować. Frakcja nadsitowa lub przetworzona na RDF znakomicie nadaje się jako paliwo do procesu zgazowania. Do strumienia paliwa można dodać osady z oczyszczalni ścieków. Emisją z procesu zgazowania jest oczyszczony, wyodrębniony strumień CO2. Oczyszczony CO2 jest towarem sprzedażnym. Uk... rozwiń