Katastrofa mostu w Koszalinie. Prokuratura sprawdzi organizację prac

- Do czasu zakończenia prowadzonych oględzin wszelkie prace przy feralnym wiadukcie zostały wstrzymane. Czas na wyciąganie pierwszych wniosków z dokonanych ustaleń przyjdzie dopiero w przyszłym tygodniu.
- Tym, co budzi sporo wątpliwości, czy wręcz zastrzeżeń ze strony kierowców jest fakt, że prace rozbiórkowe wiaduktu prowadzone były przy zachowaniu ruchu na przebiegającej poniżej niego ulicy.
- Władze Koszalina tłumaczą, że ulica nie została zamknięta, gdyż była duża presja na to, aby była jak najdłużej przejezdna.
Jak poinformował nas prok. Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie śledczych prowadzą czynności pod kątem art. 163 par. 2 Kodeksu Karnego tj. sprowadzenia zdarzenie, „które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach” w postaci „zawalenia się budowli, zalewu albo obsunięcia się ziemi, skał lub śniegu”. Prokuratura będzie sprawdzać, czy proces organizowania budowy został przygotowany właściwie.
- Chodzi o to, czy aby nie rozpoczęto rozbiórki bez należytego zabezpieczenia – tłumaczy w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl Ryszard Gąsiorowski.
Jak dodaje, na razie przesłuchani zostali m.in. kierownik budowy, kierownik prac rozbiórkowych, a także operatorzy ciężkiego sprzętu. Niewykluczone, że Prokuratura powoła też biegłych z zakresu drogownictwa, aby pomogli wyjaśnić przyczyny zdarzenia, do którego doszło w czwartkowe (21 października) popołudnie.
Do czasu zakończenia prowadzonych oględzin wszelkie prace przy feralnym wiadukcie zostały wstrzymane. Czy i pod jakimi warunkami zostaną wznowione, o tym zadecyduje nadzór budowlany. Pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Szczecinie byli na miejscu zdarzenia w czwartek i piątek. Jak usłyszeliśmy w Wydziale Inspekcji i Kontroli szczecińskiego WINB czas na wyciąganie pierwszych wniosków z dokonanych ustaleń przyjdzie dopiero w przyszłym tygodniu. Przedstawiciele Inspektoratu podkreślają jednak, że osoby prowadzące prace przy rozbiórce wiaduktu posiadały stosowne uprawnienia.
O krok od tragedii
Tym, co budzi sporo wątpliwości, czy wręcz zastrzeżeń ze strony kierowców jest fakt, że prace rozbiórkowe wiaduktu prowadzone były przy zachowaniu ruchu na przebiegającej poniżej niego ulicy. Tylko cudem spadające elementy konstrukcji nie przygniotły żadnego z przejeżdżających pod wiaduktem samochodów (na dostępnych w Internecie nagraniach video widać, że na sekundy przed upadkiem części wiaduktu jechały pod nim jeszcze auta).
- Tłumaczenia „nie można było przewidzieć” są nie do przyjęcia. Dopuszczenie do ruchu na ulicy pod rozbieranym wiaduktem to narażanie nas wszystkich na niebezpieczeństwo! Winni tej skandalicznej decyzji powinni zostać bezwzględnie ukarani! – dopomina się w mediach społecznościowych Adam Ostaszewski, były wiceprzewodniczący sejmiku województwa zachodniopomorskiego.

Prezydent: była presja, by nie zamykać ulicy
Pytani o sprawę przedstawiciele nadzoru budowlanego wskazują, że sposób prowadzenia prac rozbiórkowych powinien wynikać z dokumentacji budowy. Andrzej Kierzek, wiceprezydent Koszalina ds. polityki gospodarczej tłumaczył z kolei na antenie Radia Koszalin, że ulica nie została zamknięta, gdyż była duża presja na to, aby była jak najdłużej przejezdna.
- Miała zostać zamknięta, gdy wykonawca zakończy prace na przęśle nad rzeką – mówił Kierzek. Jak dodał wiadukt miał być rozbierany przęsło po przęśle (i tak też było, jedno przęsło zostało skute, a przy próbie skucia drugiego konstrukcja runęła).

- Wykonawca, który realizuje prace, twierdzi, że tą technologią rozbierał już wiele mostów i zawsze się ona sprawdzała – powiedział wiceprezydent Koszalina. Bronił też dokonanego przez ratusz wyboru wykonawcy prac stwierdzając, że urząd sprawdził jego referencje i oddał most w dobre ręce, będąc przekonanym, że te prace zostaną wykonane prawidłowo.
- Wybrany wykonawca wiele mostów już rozebrał, jeszcze więcej mostów zbudował – stwierdził w Radiu Koszalin wiceprezydent Kierzek.
Obiekt z 1971 roku groził zawaleniem
Wiadukt na al. Monte Cassino w Koszalinie w ciągu dk 6 od marca ubiegłego roku jest zamknięty dla ruchu ze względu na zagrożenie zawaleniem. Tą trasą odbywał się tranzyt z kierunku Gdańska do Szczecina, Poznania, Kołobrzegu i z powrotem. Ze względu na jego zamknięcie, ciężarówki nie omijają centrum miasta.
W czerwcu br. wybrano wykonawcę, który podjął się rozbiórki wiaduktu, zaprojektowania i budowy nowego. Przetarg wygrało konsorcjum dwóch firm z liderem INTOP Skarbimierzyce, które zobowiązało się zrealizować zadanie za blisko 35,9 mln zł. 18 października rozpoczęto rozbiórkę konstrukcji.
Oddany do użytku w 1971 r. wiadukt to konstrukcja o długości ok. 220 m, a jego nośność to 40 ton. Modernizację przeszedł w latach 2008-2009. Został wybudowany w technologii tzw. belek WBS. W ocenie GTI Design w Gdańsku, wykonawcy zleconej przez miasto w ubiegłym roku ekspertyzy, nie spełniają one żadnych obowiązujących przepisów, jeśli chodzi o grubość betonu i otuliny, która znajduje się na prętach zbrojeniowych. Ekspertyza wskazała, że obiekt grozi zawaleniem i była podstawą do wydania decyzji o jego rozbiórce przez nadzór budowlany.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.