Czytaj także: Nowe życie regionów górniczych. Trzeba naciskać na Unię
Fundusz sprawiedliwej transformacji początkowo miał zostać skierowany tylko do typowo górniczych regionów. Obecnie - jak podkreśla Jerzy Buzek - rozważa się skierowanie dodatkowych pieniędzy na regiony, które mają dużą emisję CO2 z innych źródeł, takich jak rolnictwo czy huty. Oznacza to, że o środki - w kontekście województwa śląskiego - mogłyby się ubiegać także takie miasta jak Częstochowa, Zawiercie czy Myszków.
Najważniejsze w procesie transformacji będzie bezpieczeństwo obywateli
Najważniejszymi obecnie gałęziami gospodarki w woj. śląskim są górnictwo oraz motoryzacja (ta pierwsza już nie notuje wzrostu gospodarczego). Jak mówi Jakub Chełstowski, marszałek woj. śląskiego, region potrzebuje jeszcze dwóch, a może trzech inteligentnych specjalizacji, dzięki którym możliwy będzie dalszy wzrost gospodarczy. Obecnie wzrost woj. śląskiego to około 72 proc. średniego wzrostu regionów Unii Europejskiej.
- Pracujemy nad strategią rozwoju i myślę, że już w pierwszym kwartale 2020 r. skierujemy ją do publicznej debaty. Strategia ta będzie uwzględniała zmiany gospodarcze, a także środki, które mają być implementowane z funduszu. Największym wyzwaniem będzie zapewnienie bezpiecznej transformacji na inne gałęzie gospodarki w taki sposób, aby młodzi ludzie stąd nie wyjeżdżali. Obecnie średnia wynagrodzeń w wciąż działającym górnictwie to 7 tys. zł. Średnia dla całego województwa to około 5 tys. zł - mówi Jakub Chełstowski.
Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego(fot. Michał Oleksy/PTWP)
Jak dodaje Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski, region jeszcze przez kilkanaście lat będzie oparty na przemyśle wydobywczym. Transformacja - jego zdaniem - powinna przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo obywateli.
Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski (fot. Michał Oleksy/PTWP)
- Europa musi sobie uświadomić, że my transformujemy się od 29 lat, kiedy niektóre kraje UE zaczęły ten proces nawet 60 lat temu. Oczywiście będziemy dążyć do samowystarczalności oraz tego, aby miks energetyczny był na odpowiednim poziomie. Potrzebujemy do tego szacunku partnerów europejskich. Transformację należy rozumieć szerzej, czyli nie tylko w kontekście odejścia od wydobycia, ale w kontekście zamiany jednej gałęzi gospodarki na inną. Jeśli ma ona zostać przeprowadzona szybko, to w oparciu o ludzi już pracujących w przemyśle wydobywczym - twierdzi Jarosław Wieczorek.
Wciąż są chętni na wydobycie węgla. Potrzebny plan dla całego regionu
Bytom jest miastem, które prawdopodobnie ucierpiało najbardziej w związku z wieloletnim wydobyciem węgla. Przykład śląskiego miasta pokazał, że niekompletnie przeprowadzony proces zamykania kopalń może także doprowadzić do katastrofalnych skutków społecznych. Tylko w Bytomiu w latach 2003 i 2004 bezrobotnych było około 18 tys. mieszkańców, wcześniej uzależnionych od przemysłu wydobywczego.
Mariusz Wołosz, prezydent Bytomia(fot. Michał Oleksy/PTWP)
- Nadal mamy na terenie miasta funkcjonującą kopalnię i musimy zastanowić się, co z ludźmi, którzy tam pracują. Ponadto jej działanie powoduje dalsze negatywne skutki wydobycia dla miasta - mówi Mariusz Wołosz, prezydent Bytomia - Oczekujemy także jasnego sygnału o kierunkach działania państwa. Pod Bytomiem wciąż są pokłady węgla i zgłaszają się prywatne firmy, które ubiegają się o koncesję na wydobycie. Mam nadzieję, że do tego nigdy nie dojdzie - zaznacza.
Samorządy już zwracają uwagę, że planowany fundusz musi być - jak wskazuje zresztą jego nazwa - przede wszystkim sprawiedliwy. Na czym powinno to polegać?
- Na tym, aby odpowiadać na różne potrzeby miast. Nie każda gmina górnicza ma takie same problemy, choć ich podłoże jest podobne. Już teraz trzeba pomyśleć o tym, aby wypracować przyjazne dla samorządów kryteria dzielenia środków. Miasta górnicze przez wiele lat odgrywały kluczową rolę w rozwoju gospodarczym całego kraju i nie mogą z dnia na dzień stracić swoich funkcji społecznych i właśnie gospodarczych - mówi Anna Hetman, prezydent Jastrzębia-Zdroju.
Jak dodaje, tereny pogórnicze nie są atrakcyjne dla inwestorów i nie należy się dziwić, że nie powstaną na nich fabryki lub inne precyzyjne produkcje. W przypadku Jastrzębia władze miejskie starają się przyciągnąć sektor IT, rozwinąć turystykę oraz przyciągać małe i średnie przedsiębiorstwa. Wciąż jednak - jak mówi Anna Hetman - niemal co czwarty mieszkaniec Jastrzębia pracuje w sektorze związanym z górnictwem. Odejście od wydobycia może być o tyle trudniejsze, że wciąż da się w nim dobrze zarobić.
Anna Hetman, prezydent Jastrzębia-Zdroju (fot. Michał Oleksy/PTWP)
- Przez lata gminy górnicze dokonywały ogromnych zwrotów podatków, co dziś odbija się na naszych budżetach. Co się z tym wiąże? Brak środków na inwestycje. Pozyskanie środków zewnętrznych także wiąże się z zabezpieczeniem wkładu własnego. Fundusz sprawiedliwej transformacji powinien zakładać takie kryteria, aby było one przyjazne dla gmin, aby można było te środki w pełni wykorzystać - zaznacza Anna Hetman.
Czytaj także: Witold Stępień o transformacji energetycznej: samorządy mają tutaj do odegrania olbrzymią rolę
Jak przekonuje Jakub Chełstowski, pieniądze z funduszu powinny być rozdzielane na poziomie regionalnym. Jego zdaniem, wpłynie to pozytywnie na kontrolę nad funduszami oraz na usystematyzowanie procesu rozdzielania środków. Zapowiada także, że województwo śląskie będzie wspierało rozwój w kilku wyszczególnionych specjalizacjach: medycynie, przemyśle lotniczym, ochronie środowiska oraz IT.
- Pracujemy jeszcze nad dwoma specjalizacjami, które mogą być wiodące, ale na razie nie powinienem zdradzać szczegółów. Zależy nam jednak na tym, aby samorządy aktywnie włączyły się w kreowanie dobrych pomysłów w tych specjalizacjach. Im więcej po ich stronie będzie projektów dojrzałych, tym większa szansa na to, aby transformacja przyspieszyła. Na pewno fundusz nie będzie wykorzystywany dla uzbrajania działek i ich sprzedaży. To nie transformacja, tylko obrót nieruchomościami - zaznacza marszałek Chełstowski.
Nikt nie będzie chciał utrzymywać kolejnego muzeum. Potrzebne pomysły
Jak twierdzi Janusz Michałek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, obecną pogórniczą degradację śląskich miast należy rozpatrywać w kategoriach szansy.
- Jesteśmy najlepszą strefą ekonomiczną w Polsce i Europie oraz drugą najlepszą na świecie. To nie dzięki "greenfieldom", ale dzięki temu, że na początku mieliśmy mnóstwo problemów - mówi Janusz Michałek.
Janusz Michałek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (fot. Michał Oleksy/PTWP)
Jak przekonuje, dowodem na to są liczby: 22 lata działania strefy, 35 mld zł inwestycji, 400 inwestorów i 80 tys. miejsc pracy. Ostatnie trzy lata to niemal 3 mld zł bezpośrednich inwestycji.
- Za kilka lat na rynku zacznie brakować wykwalifikowanych kadr. A to właśnie dzięki obecnym problemom z transformacją mamy potencjał rozwoju - uważa Janusz Michałek. - Musimy wykorzystać to, że na Śląsku uczy się 140 tys. młodych ludzi. Musimy ich przekonać, że warto tu zostać, że są tu świetni pracodawcy, a otoczenie się zmienia. Już dziś na świecie Śląsk przestaje być kojarzony z węglem, a zaczyna być kojarzony z zielenią - dodaje.
Jak wynika z danych Spółki Restrukturyzacji Kopalń, w górnictwie wciąż pracuje jednak 80 tys. osób. Szacuje się, że górnictwo tworzy wokół siebie kolejnych 120 tys. miejsc pracy. Ponadto, SRK przejęła 50 szybów, ponad 600 km wyrobisk oraz około 2 tys. budynków infrastruktury, znajdujących się na gruntach o powierzchni 3 tys. ha.
- Nie tylko likwidujemy kopalnie, ale także rozpoczynamy działania mające na celu zagospodarowanie tych nieruchomości. Musimy to zrobić bezpiecznie - zaznacza Radosław Wąsik, wiceprezes ds. zagospodarowania majątku w SRK.
Jak dodaje, tutaj niezbędna jest pomoc samorządu. Zdaniem Radosława Wąsika, woj. śląskie ma duży potencjał, jeśli chodzi o szeroko rozumiany rozwój fotowoltaiki. Jeśli jednak pojawia się podmiot zainteresowany inwestycją w tym zakresie, może zostać zablokowany przez zaniedbanie miejscowych planów zagospodarowania.
Radosław Wąsik, wiceprezes ds. zagospodarowania majątku, Spółka Restrukturyzacji Kopalń (fot. Michał Oleksy/PTWP)
- Rewitalizację należy rozumieć jako przywrócenie do życia, a nie tylko odnowienie elewacji. Tutaj też spora rola samorządów. My możemy szukać inwestora czy funduszy, ale nie mamy zasobów, aby mieć gotowy pomysł dla każdego miasta. Muzeum Śląskie jest świetnym przykładem rewitalizacji terenów pogórniczych. Nie możemy jednak zakładać, że w miejsce każdej likwidowanej kopalni powstanie muzeum. To musi być przestrzeń miejska, może biurowce, gastronomia lub inna gałąź przemysłu - wymienia Radosław Wąsik.
Z tym zdaniem zgadza się m.in. Jakub Chełstowski. Jak wylicza, tylko w 2019 r. Muzeum Śląskie zarobiło około 1 mln zł, ale wygenerowało koszty na poziomie 35 mln zł.
- Nie żałujemy tych pieniędzy. Jest to laurka dla mieszkańców i inwestorów, która buduje markę regionu. Musimy jednak skupić się na transformacji. Skupienie rewitalizacji w kierunku budowania kolejnych obiektów kulturalnych będzie powodowało większe obciążenie budżetu miasta czy województwa - przekonuje marszałek.
Jak zaznacza europoseł Grzegorz Tobiszowski, Śląsk powinien mieć realny plan na wykorzystanie środków z funduszu, jeszcze zanim sam fundusz zostanie ostatecznie "klepnięty" w Brukseli.
Grzegorz Tobiszowski, poseł do Parlamentu Europejskiego (fot. Michał Oleksy/PTWP)
- Z Polski musi być słyszalny głos, że rozumiemy światowy proces, ale nie potrzebujemy litości. Dlatego już wcześniej, jeszcze przed formalnym powstaniem funduszu, musimy mieć konkretne projekty, najlepiej w zaawansowanym stadium - mówi Grzegorz Tobiszowski. - Musimy myśleć w wielu aspektach, np. panować nad cenami energii, żeby później nie zmagać się z niekontrolowanym wzrostem cen. Trzeba myśleć także o utrzymaniu miejsc pracy w energetyce. Moim zdaniem, najważniejszą rolę w kreowaniu procesu transformacji powinny odegrać samorządy. To one oddolnie najlepiej czują, jakie inwestycje będą w stanie do siebie przyciągnąć - dodaje.
******
Artykuł powstał w trackie debaty "Sprawiedliwa transformacja", która odbyła się podczas konferencji "Górnictwo" w Katowicach 22 listopada. Moderatorami dyskusji byli Wojciech Kuśpik, prezes PTWP oraz Michał Wroński, dziennikarz PortalSamorzadowy.pl.
Wojciech Kuśpik, prezes PTWP (fot. Michał Oleksy)
Michał Wroński, dziennikarz PortalSamorzadowy.pl (fot. Michał Oleksy/PTWP)