Partnerzy portalu

Białystok: Ruszył proces wz. z hasłami wznoszonymi na marszu ONR sprzed pięciu lat

  • PAP
  • 5 maja 2021 - 13:11
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w środę proces z subsydiarnego aktu oskarżenia, związany z hasłami wykrzykiwanymi na marszu zorganizowanym w tym mieście kilka lat temu przez ONR. Oskarżonych jest siedem osób, którym zarzucono publiczne nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym.

Na obchody 82. rocznicy powstania ONR zorganizowane w Białymstoku 16 kwietnia 2016 r., złożyła się m.in. msza św. w archikatedrze i marsz ulicami miasta z udziałem ok. czterystu osób. Według publikowanych w mediach nagrań z niektórych fragmentów marszu, jego uczestnicy krzyczeli m.in.: "My Europę obronimy, islamistów nie wpuścimy, "Narodowy radykalizm", "Polacy przeciw imigrantom", "Śmierć wrogom ojczyzny" czy "Wielka Polska katolicka".

Jedno ze śledztw - prowadzone najpierw w Białymstoku, a potem w Warszawie - dotyczyło podejrzeń nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych lub wyznaniowych, ale ostatecznie zostało prawomocnie umorzone. To otworzyło jednak drogę do subsydiarnego aktu oskarżenia stron uznanych tam za pokrzywdzone. Z tego prawa skorzystał Rafał Gaweł, związany z Ośrodkiem Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.

Obecnie przebywa on w Norwegii, gdzie uzyskał azyl polityczny. W Polsce prawomocnie skazany jest na dwa lata więzienia za oszustwa przy prowadzeniu działalności gospodarczej. Niedawno Sąd Najwyższy oddalił kasację złożoną przez obrońcę w jego sprawie, uznając ją za bezzasadną; ocenił też, że nie ma żadnych powodów do uznania, że skazany jest prześladowany.

W subsydiarnym akcie oskarżenia dotyczącym marszu ONR z kwietnia 2016 r. Rafał Gaweł zarzuca siedmiu konkretnym działaczom środowisk narodowych, że wobec przedstawicieli społeczności żydowskiej, w tym wobec niego, kierowali groźby karalne poprzez okrzyki "a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści", czym mieli oni publicznie nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych.

W kwietniu Sąd Okręgowy w Białymstoku nie uwzględnił wniosków oskarżonych, m.in. o umorzenie postępowania (ich obrońca powoływał się na argument, że Gawła nie można uznać w tej sprawie za pokrzywdzonego, bo nie ma on korzeni żydowskich), ewentualnie o powołanie biegłego z zakresu kulturoznawstwa do oceny treści i znaczenia wznoszonych okrzyków, opisanych w subsydiarnym akcie oskarżenia. I zdecydował, że konieczny jest proces.

Ten ruszył w środę, choć zanim doszło do odczytania subsydiarnego aktu oskarżenia, sąd oddalił wniosek o odroczenie sprawy złożony przez jednego z obrońców. Chodziło o to, że nie znał on akt (ustanowiony został dopiero w środę rano), co wpłynie na realizację prawo oskarżonego do obrony.

Oskarżeni nie przyznają się. "Oczywiście, że się nie przyznaję. Żartem są te oskarżenia (...), akt oskarżenia nie ma pokrycia w dowodach. A prawdopodobną intencją oskarżyciela subsydiarnego jest zbieranie datków od oszukanych darczyńców. Dlatego stoję dzisiaj w tym miejscu" - mówił prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz, który jako jedyny zgadza się na podawanie w mediach swoich danych i wizerunku.

Sytuację określił mianem "absurdalnej"; mówił, że oskarżyciel subsydiarny jest osobą "zupełnie niewiarygodną publicznie", nawiązując m.in. do prawomocnego wyroku skazującego; Bąkiewicz mówił też m.in. o "wielu postępowaniach sądowych", które - według jego słów - są wobec Gawła prowadzone "o inne oszustwa i publikowanie fałszywych informacji".

Bąkiewicz mówił, że oskarżenia są sprzeczne z dotychczasowymi ustaleniami dwóch prokuratur. Odnosząc się do zarzutów powiedział, że w czasie białostockiego marszu z kwietnia 2016 roku wznoszonych było blisko 50 różnych haseł. "Byliśmy rozciągnięci na kilkusetmetrowym odcinku, i praktycznie żaden z oskarżonych nie stał jeden przy drugim" - tak mówił o zarzucie, że mieliby wspólnie wznosić hasło wymienione w akcie oskarżenia.

Odwołując się do zeznań jednego z policjantów ze śledztwa powiedział, hasło to pojawiło się jako "marginalne", raz lub dwa. "Moją rolą w trakcie marszu było utrzymywanie porządku. Nie zajmowałem się hasłami" - powiedział oskarżony. O samym haśle mówił, że to parafraza słów "a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści". W jego ocenie, określenia "syjoniści" nie można traktować jako synonimu "żydostwa". "To oczywiście logiczny błąd. Syjonizm jest doktryną polityczną tylko części wspólnoty żydowskiej i nie może słowo +syjonista+ stanowić synonimu słowa +Żyd+" - mówił Bąkiewicz.

"Parafraza tego hasła (z użyciem słowa +syjoniści+ zamiast +komuniści+) nie jest skierowana ani w stosunku do żadnej grupy narodowościowej, nie była stosowana w stosunku do pana Rafała Gawła ani nie mogła, w stosunku do nikogo, wzbudzić uczucia użycia jakiejkolwiek groźby" - dodał.

W maju sąd wyznaczył jeszcze dwa kolejne terminy rozpraw w tej sprawie.

KOMENTARZE0

Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!