Dwóch faworytów w wyborach w Gorzowie Wielkopolskim

O fotel prezydenta Gorzowa walczy siedmioro kandydatów. Jako faworytów sondaże opublikowane w Gazecie Lubuskiej i Gazecie Wyborczej wskazują obecnego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka i wójta podgorzowskiego Deszczna Jacka Wójcickiego.
Według prawnika i politologa dr. hab. Pawła Leszczyńskiego z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie Wlkp., tak duża liczba kandydatów na prezydenta jest wyrazem zainteresowania różnych środowisk przyszłością miasta i dużej woli zmiany dotychczasowego gospodarza Tadeusza Jędrzejczaka - rządzi miastem od 1998 roku.
Wg sondażu wyborczego wykonanego 28-30 października br. przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych Homo Homini na zlecenie Gazety Lubuskiej (GL) w mieście będzie druga tura wyborów prezydenckich z udziałem Jacka Wójcickiego i Tadeusza Jędrzejczaka. Wójcicki (KWW Porozumienie Ruchów Miejskich Ludzie dla Miasta) uzyskał w sondażu 28,1 proc. głosów ważnych, natomiast Jędrzejczak (KWW Tadeusza Jędrzejczaka) 22,5 proc., a kandydat PiS Marek Surmacz 16,8 proc. głosów.
Na mniej niż 10 proc. ważnych głosów - wg sondażu GL - może liczyć sześcioro pozostałych kandydatów na prezydenta miasta: Krystyna Sibińska (KW Platforma Obywatelska RP) - 7,9 proc., Ireneusz Madej (KWW Komitet Obywatelski Solidarność i Madej) - 7 proc., Rafał Zapadka (KW Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikke) - 1 proc. i Maciej Szykuła (KW PSL) - 0,9 proc. Sondaż przeprowadzono na próbie 1000 respondentów. Błąd oszacowania określono na 3 proc.
Z sondażu, który na zlecenie Gazety Wyborczej (GW) wykonała 20-26 października firma Millward Brown metodą ankiety telefonicznej CATI wśród 502 osób powyżej 18 roku życia wynika, że w pierwszej turze 32 proc. uzyska Jacek Wójcicki, a 30 proc. Tadeusz Jędrzejczak.
Wyniki pozostałych kandydatów: Marek Surmacz - 6 proc. , Krystyna Sibińska - 6 proc., Ireneusz Madej - 4 proc., Rafał Zapadka - 2 proc. i Maciej Szykuła - 1 proc. Sondaż wskazał frekwencję na poziomie 57 proc.
W drugiej turze wyborów prezydenckich - wg sondażu GW - Wójcicki mógłby uzyskać 46 proc. głosów, a Jędrzejczak 29 proc.
Leszczyński także uważa, że dojdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich. Przed rokiem Jędrzejczak wygrał w pierwszej uzyskując prawie 58 proc. głosów przy frekwencji na 38,09 proc.
Wśród potencjalnych uczestników wyborczej dogrywki, podobnie jak wynika z sondaży GL i GW, Leszczyński widzi obecnego prezydenta i wójta Deszczna, ale - w jego opinii - w miejsce któregoś z nich może wejść wspierany przez Solidarność Ireneusz Madej.
"Atutem Wójcickiego i Madeja może stać się deklarowana przez nich bezpartyjność" - wyjaśnił Leszczyński. Dodał, że w przypadku Wójcickiego nieznaczny spadek notowań może wywołać publikacja sprzed kilku dni o zarzutach prokuratorskich dotyczących jednej z inwestycji wodociągowych w gminie Deszczno, ale wg Leszczyńskiego nie zepchnie to Wójcickiego na dalszą pozycję w wyścigu o władzę w Gorzowie Wlkp.
Oceniając kampanię wyborczą Leszczyński zwrócił uwagę na liczne billboardy, ulotki. "Niestety, żaden z kandydatów nie pokusił się o znalezienie sposobu na dotarcie do młodych wyborów w wieku od 18 do 24 lat. Kampanie były sztampowe, a przez to mało interesujące dla młodzieży. Moim zdaniem w walce o głosy młodych wyborców nikt nie wykorzystał możliwości, jakie dawał im internet" - powiedział PAP Leszczyński.
W tej sytuacji - kontynował - trudno się spodziewać, aby w głosowaniu na prezydenta miasta wzięły udział tłumy młodych ludzi. "A szkoda, gdyż tak buduje się tzw. patriotyzm lokalny i przywiązanie do swojego miasta. Bez nich nadal będziemy borykać się z problemem odpływu zdolnej młodzieży z naszego miasta" - dodał politolog.
Tadeusz Jędrzejczak mówił w kampanii, że nowa kadencja przyniesie dynamiczny rozwój miasta. Przekonywał, że w ciągu najbliższych czterech lat pod jego rządami w Gorzów zostanie zainwestowany zostanie 1 mld zł, gdyż on i jego urzędnicy mają już przygotowane projekty i zabezpieczone pieniądze na wiele inwestycji.
"Najważniejsi są mieszkańcy i ich komfort życia. To, żeby Gorzów był dobrym miejscem do życia, żeby tutaj dobrze rozwijała się przedsiębiorczość, żeby ludzie mieli dobrą pracę, czyli dobre zarobki i żeby zadbać też o najbiedniejszych, o ludzi, którzy potrzebują opieki, pomocy, osoby starsze" - mówił z kolei w kampanii Wójcicki.
Kandydat PiS Marek Surmacz obiecywał uczciwą władzę, rzetelne wydawanie unijnych pieniędzy oraz - jak to określił - "zatkanie wszystkich korupcyjnych dziur". "Zadbam także o rozwój i inwestycje i podniesienie estetyki miasta" - deklarował.
Krystyna Sibińska z PO zapewniała, że wie jak skutecznie zabiegać o unijne pieniądze. "Wiem, jak dobrze zagospodarować te pieniądze, tak aby każdy gorzowianin odczuwał to w swoim budżecie - przekonywała.
Program Ireneusza Madeja także otwiera zapis o optymalnym wykorzystaniu środków unijnych w nowej perspektywie finansowej. Wśród inwestycji wymienia się w nim budowę trasy średnicowej, modernizację wylotowej ul. Kostrzyńskiej i budowę nowego mostu przez Wartę. Jego zdaniem konieczna jest odnowa Gorzowa Wlkp., który w minionych 16 latach zamiast rozwoju przeżywa regres.
Kandydat Nowej Prawicy Rafał Zapadka zapowiedział, że w przypadku objęcia urzędu znacząco zmniejszy administrację, zlikwiduje straż miejską i stworzy przedsiębiorcom korzystne warunki do rozwijania swoich biznesów, a dzięki temu mieszkańcy miasta będą stawali się coraz bogatsi.
Maciej Szykuła z PSL mówił w kampanii, że motorem napędowym dla rozwoju miasta jest gospodarka. W swoim programie deklaruje wsparcie lokalnych przedsiębiorców chcących inwestować w Gorzowie, w tym pomoc w pozyskiwaniu przez nich wsparcia unijnego, przygotowaniu terenów inwestycyjnych oraz tworzenie atrakcyjnych miejsc pracy.
W badaniu dotyczącym wyborów do Rady Miasta Gorzowa Wlkp. w sondażu GL PO osiągnęła 22,9 proc., PiS - 18,9 proc, Porozumienia Ruchów Miejskich Ludzie dla Miasta - 16,3 proc., Komitet Tadeusza Jędrzejczaka 13,7 proc., Komitet Obywatelski Solidarność i Madej 7,9 proc., SLD - Lewica Razem - 5,7 proc., Nowa Prawica i PSL po 0,9 proc. 12,8 proc. respondentów było niezdecydowanych.
Według sondażu GW w wyborach do rady miejskiej na 20 proc. głosów może liczyć PO, na 15 proc. KWW Porozumienie Ruchów Miejskich Ludzie dla Miasta, na 14 proc. PiS, na 12 proc. SLD i na 11 proc. KWW Tadeusza Jędrzejczaka. W ankiecie pozostałe komitety osiągnęły wynik 3 proc. i niższy.
Biorąc po uwagę wyniki obu sondażów, nową siłą w radzie miejskiej stanie się komitet Ludzie dla Miasta.
<!-- pagebreak //-->
Tadeusz Jędrzejczak rządzi miastem od 1998 roku. walczy o reelekcję
Prezydent Gorzowa Wlkp. Tadeusz Jędrzejczak po raz kolejny poszedł do wyborów z własnym komitetem. Podczas kampanii przekonywał, że w ciągu najbliższych czterech lat w Gorzowie zostanie zainwestowany 1 mld zł.
Prezydent mówił, że on i jego urzędnicy mają przygotowane projekty i zabezpieczone pieniądze na wiele inwestycji w następnej kadencji.
Wśród przedsięwzięć w programie wyborczym Jędrzejczaka jest budowa centrum edukacji zawodowej, zespołu szkół artystycznych czy przebudowa centrum miasta i rozbudowa centrum sportowo - rehabilitacyjnego "Słowianka".
Piastując najważniejszy urząd w mieście, Jędrzejczak miał poważne atuty w kampanii wyborczej. Przed wyborami odbywało się wiele uroczystości związanych z otwieraniem różnych inwestycji, czy też konferencji na temat trwających bądź planowanych przedsięwzięć.
Sama kampania billboardowa Jędrzejczaka ograniczała się w zasadzie do oplakatowania niektórych autobusów komunikacji miejskiej. W tegorocznych wyborach startuje pod hasłem "Bo łączy nas Gorzów", a symbolem jego kampanii jest kwiat róży.
Sama kampania wizerunkowa w przypadku tego kandydata nie była i nie musiała być aż tak widoczna, jak konkurentów. Przez 16 lat sprawowania rządów prezydent stał się osobą znaną niemal wszystkim mieszkańcom miasta.
Zdaniem Jędrzejczaka kampania wyborcza była "pozamerytoryczna". "Ja przedstawiłem jako jedyny prawdziwy program realny i ten, który jest oparty na środkach europejskich, które zdobyłem dla naszego miasta" - mówił PAP Jędrzejczak.
Kandydaturę Jędrzejczaka na prezydenta Gorzowa Wlkp. popiera Sojusz Lewicy Demokratycznej. Na mocy zawartego z nim porozumienia po wyborach ma dojść do współpracy radnych miejskich z obu komitetów. Ponadto Jędrzejczak, podobnie jak przed czterema laty, był jedynką na liście SLD do sejmiku woj. lubuskiego w okręgu gorzowskim.
Jędrzejczak jest prezydentem Gorzowa Wlkp. od jesieni 1998 r. W walce o ten urząd w następnych wyborach nie przeszkodził mu nawet proces ws. tzw. afery budowlanej, w którym Jędrzejczak w I instancji został skazany, jednak po apelacji uniewinniony z części zarzutów, a sama sprawa trafiła z powrotem do prokuratury.
W trakcie śledztwa Jędrzejczak był tymczasowo aresztowany, odbyło się także nieskuteczne referendum ws. jego odwołania. Poprzednie wybory Tadeusz Jędrzejczak wygrał w pierwszej turze, uzyskując 57,74 proc. poparcia.
Tadeusz Jędrzejczak urodził się w 1955 roku w Gorzowie. Jest absolwentem Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze. Był współzałożycielem Socjaldemokracji Rzeczpospolitej Polskiej. Był posłem SLD I, II i III kadencji; Sojusz opuścił w 2007 r. Od tego czasu w wyborach samorządowych startuje z własnym komitetem, który wystawia także kandydatów na radnych. Interesuje się muzyką jazzową (gra na perkusji), literaturą iberoamerykańską i tenisem ziemnym. Ma żonę lekarkę i dwie córki.
<!-- pagebreak //-->
Marek Surmacz pierwszy raz w walce o prezydenturę w mieście
Marek Surmacz jest doświadczonym samorządowcem oraz politykiem tzw. wyższego szczebla. Mimo piastowania wielu stanowisk nie miał wcześniej okazji spróbować swoich sił w wyborach prezydenckich w rodzinnym Gorzowie Wlkp. W tych był kandydatem PiS.
Publicznie potępiam nieuczciwość, korupcję, nepotyzm. Służba publiczna nie jest dla mnie okazją do wzbogacenia się - z takimi hasłami Surmacz szedł do walki o najważniejszy urząd w Gorzowie Wlkp.
W swoim programie kandydat PiS zapowiadał działania na rzecz budowania wspólnoty wśród mieszkańców miasta, powstrzymania procesu upadłości miasta i uruchomienia szybkiego rozwoju. Zapewniał, że każda inicjatywa obywatelska i gospodarcza będzie uszanowana.
"Miasto to nie tylko gospodarka, to także kultura, oświata, sport i... sentyment do Gorzowa. Zadbam o to, aby gorzowskie szkoły, placówki kultury i kluby sportowe były wizytówką naszego miasta. Zagwarantuję bezpieczeństwo i wysoki poziom opieki medycznej. Wierze w możliwości gorzowian" - mówił podczas konferencji prasowych.
Marek Surmacz urodził się 31 stycznia 1955 w Gorzowie Wlkp., gdzie w 1974 ukończył Technikum Melioracji Wodnych. Po ukończeniu Szkoły Ruchu Drogowego MO w Piasecznie od 1979 do 1996 roku pracował najpierw w milicji, a potem w policji; był m.in. naczelnikiem Wydziału Ruchu Drogowego w Gorzowie Wlkp. W 2002 Surmacz uzyskał dyplom licencjata administracji publicznej PWSZ w Gorzowie Wlkp., a dwa lata później tytuł magistra Wydział' Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego.
Od 1997 należał do Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, potem Przymierza Prawicy, po przyłączeniu się tego ruchu do PiS został członkiem tej partii. W latach 1990-2005 Surmacz był gorzowskim radnym, a w latach 1990-1992 i w 1998 członkiem zarządu miasta.
W 2004 bez powodzenia startował w wyborach do PE, by rok później zostać wybranym na posła z ramienia PiS. W 2006 roku został wiceministrem SWiA, którym był do maja 2007 r. W przeprowadzonych w tym samym roku wyborach parlamentarnych nie został ponownie wybrany do Sejmu. Od sierpnia 2008 do 10 kwietnia 2010 był doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. samorządowych i bezpieczeństwa. Cztery lata temu Surmacz ponownie wszedł do gorzowskiej rady miasta. W wyborach w 2011 roku kandydował do Senatu, ale bez powodzenia.
Marek Surmacz ma żonę, troje dzieci i pięcioro wnuków.
<!-- pagebreak //-->
Krystyna Sibińska ponownie walczy o prezydenturę
Posłanka Platformy Obywatelskiej Krystyna Sibińska przed czterema laty także kandydowała na urząd prezydenta Gorzowa Wlkp. W kampanii podkreślała, że Gorzów musi dobrze wykorzystać fundusze unijne, a ona wie jak to zrobić.
Sibińska była jedyną kobietą wśród siedmiorga kandydatów ubiegających się o najważniejsze stanowisko w Gorzowie Wlkp.
Wiem, jak dobrze zagospodarować pieniądze, które Gorzów może uzyskać z UE, tak aby każdy gorzowianin odczuwał to w swoim budżecie - przekonywała podczas kampanii wyborczej.
W jej programie była mowa o rozwoju budownictwa mieszkaniowego, remontach dróg i chodników, rozwoju komunikacji publicznej i infrastruktury rowerowej, rewitalizacji parków, skwerów i zagospodarowaniu brzegów Warty. Podczas kampanii obiecywała rozwijanie budżetu obywatelskiego i wprowadzenie karty mieszkańca Gorzowa.
Sibińska zapowiedziała stworzenie dobrych warunków dla rozwoju kultury i sportu, usprawnienie pracy urzędu, wydłużenie pracy żłobków, powołanie senioralnej rady miasta.
W jej programie były też propozycje powołania biura obsługi inwestora, rabatów dla przedsiębiorców od lat wynajmujących lokale w centrum miasta, wprowadzenia ulg podatkowych dla firm inwestujących w gorzowian, rozwijanie współpracy szkół z przedsiębiorcami m.in. zakresie edukacji zawodowej oraz działania na rzecz powołania Akademii Gorzowskiej i utworzenia w mieście ośrodka radioterapii.
"Gorzów ma być miastem bardzo przyjaznym dla ludzi, ma mieć wygodne drogi, ma mieć dostępną komunikację, ma mieć piękne centrum miasta, planowo i fajnie zagospodarowane, ma być miastem, które integruje swoich mieszkańców, wspiera i (...) szanuje obywateli" - mówiła Sibińska.
Według niej tylko partie polityczne dają gwarancję poważnego traktowania mieszkańców, w przeciwieństwie do małych komitetów powoływanych doraźnie na wybory. "Komitety tworzą się, a następnie nie mając doświadczenia są mało skuteczne i znikają, a wyborcy zostają z niczym" - przekonywała Sibińska.
Sibińska rozpoczęła polityczną karierę w 2006 r. uzyskując mandat do Rady Miasta Gorzowa Wlkp. Od 2008 r. kierowała jej pracami. W wyborach z 2010 r. nie zdołała pokonać Tadeusza Jędrzejczaka, ale ponownie została radną i wybrano ją na przewodniczącą rady. W wyborach parlamentarnych w 2011 r. została posłanką.
Krystyna Sibińska urodziła się w 1962 r. w Złocieńcu (woj. zachodniopomorskie). W 1987 r. uzyskała tytuł magistra inżyniera budownictwa Politechniki Szczecińskiej. Po ukończeniu studiów przeprowadziła się z rodziną do Gorzowa Wlkp.
Zanim zajęła się polityką przez 17 lat pracowała na różnych stanowiskach w przedsiębiorstwie budowlanym Gobex, a później w Urzędzie Miasta i Gminy w podgorzowskiej Witnicy. W 2004 r. ukończyła studia podyplomowe na kierunku zarządzanie projektami europejskimi na Uniwersytecie Szczecińskim, a w 2007 r. studia podyplomowe na kierunku prawo administracyjne i samorządowe.
Sibińska ma męża i trzy córki. Jest wielbicielką książek, a drugą jej pasją jest narciarstwo.
<!-- pagebreak //-->
Jacek Wójcicki - wójt Deszczna postawił wszystko na jedną kartę
Cieszący się dużym poparciem w swojej gminie wójt podgorzowskiego Deszczna Jacek Wójcicki po namowach członków KWW "Porozumienie Ruchów Miejskich Ludzie dla Miasta" podjął ryzyko i wystartował w wyborach na prezydenta Gorzowa Wlkp.
W przedwyborczych sondażach miał duże poparcie i był wskazywany na najgroźniejszego konkurenta prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka.
O jego starcie w wyborach prezydenckich mówiło się od dłuższego czasu. Na styku funkcjonowania Gorzowa i gminy Deszczno Wójcicki często miał inne zdanie niż Jędrzejczak, co szybko podchwytywały i nagłaśniały lokalne media.
Sam Wójcicki długo zwlekał z ogłoszeniem decyzji o starcie w wyborach prezydenckich w Gorzowie. Zrobił to jako ostatni z siódemki zarejestrowanych kandydatów.
Wójcicki w swojej gminie cieszy się dużym poparciem i miał dużą szansę na wygranie wyborów po raz trzeci z rzędu. Podczas konferencji, na której ogłosił, że będzie walczył o fotel prezydenta Gorzowa Wlkp., nie ukrywał, że długo zastanawiał się nad decyzją o starcie w tych wyborach.
"Decyzja nie była łatwa, bo była również życiowym wyzwaniem. Podejmując to wyzwanie podejmuję ryzyko bardzo duże, bo rezygnuję z kandydowania w gminie Deszczno, rezygnuje z tego dotychczasowego życia" - mówił Wójcicki.
Tłumaczył, że postanowił spróbować sowich sił w wyścigu o fotel prezydenta Gorzowa, gdyż jego zadaniem miasto zwolniło tempo rozwoju, co bezpośrednio rzutuje też na szanse rozwojowe okalających je gmin, w tym Deszczna. "Chcielibyśmy, żeby Gorzów był przykładem partnerstwa, żeby to miasto było liderem regionu, żeby było najlepszym miejscem do życia" - powiedział Wójcicki.
Wójcicki zdecydował się powalczyć o najwyższy urząd w Gorzowie za namową członków ruchu społecznego Ludzie dla Miasta. Przeprowadzili oni nawet sondaż, z którego wynika, że Wójcicki jest jedynym kandydatem, który realnie może zagrozić silnej pozycji Jędrzejczaka rządzącego Gorzowem od 1998 r.
W kampanii Wójcicki był bez wątpienia kandydatem, który mógł się poszczycić największymi banerami wyborczymi. Jego zdjęcie na jednym z gorzowskich bloków miało kilkaset metrów kwadratowych powierzchni, niewiele mniejsze była podobizna Wójcickiego zawieszona na jednym z biurowców w centrum miasta.
Krótko przed wyborami lokalne media obiegła informacja, że Wójcicki jest podejrzany o niegospodarność podczas budowy sieci wodociągowej w jednej z wsi w gminie Deszczno. Zarzuty w tej sprawie usłyszał na początku br. Wójcicki mówił mediom, że nie ma sobie nic do zarzucenia i liczy, że ta sprawa zakończy się dla niego pomyślnie.
Jacek Wójcicki ma 33 lata, jest kawalerem. Urodził się w Szczecinie, a z Deszcznem związany jest od dzieciństwa. Z wykształcenia jest ekonomistą. Ukończył także kilka kierunków studiów podyplomowych, m.in. na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Od 2006 roku jest wójtem Deszczna. Wcześniej był radnym tej gminy. Mimo młodego wieku jest doświadczonym samorządowcem. Od 2011 pełni funkcję wiceprezesa Zrzeszenia Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów Woj. Lubuskiego, jest także wiceprzewodniczącym Zarządu Związku Celowego Gmin MG6.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.