Partnerzy portalu

Fatalna perspektywa dla polskich miast i przyszłych emerytów

W 2035 r. w Polsce będzie 37 proc. osób w wieku senioralnym i 17 proc. w wieku przedprodukcyjnym. To oznacza, że jedna osoba pracująca będzie utrzymywać jedną osobę niepracującą. Przed samorządami trudne wyzwanie. Miasta się wyludniają, społeczeństwo starzeje, a to kosztuje.
Europejski Kongres Gospodarczy
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
  • Polskie społeczeństwo starzeje się i zarówno rząd, jak i samorządy muszą być świadome, jak duża jest skala problemu. 
  • Równie dużym problemem jest wyludnianie się miast. Eksperci alarmują – za nieco ponad 20 lat katowicka metropolia może stracić status metropolii. 
  • - Za 25 lat w województwie śląskim będziemy mieć 950 tys. mniej ludzi w i to jest tragedia w kontekście demograficznym, społecznym i ekonomicznym. Do tego trzeba dołożyć starzenie się społeczeństwa. Każda władza unika tego tematu jak ognia, jedynie samorządowcy próbują sobie jakoś radzić za środki własne - mówiła Małgorzata Ochęduszko-Ludwik, członek zarządu województwa śląskiego.
  • O tych i innych problemach dyskutowano podczas sesji "Samorządy wobec demografii i migracji" w ramach X Europejskiego Kongresu Ekonomicznego. 

Podregiony łódzki i katowicki są tymi, gdzie na przestrzeni ostatnich 30 lat odnotowano największy spadek ludności. Prognozy dla nich są alarmujące.  

– Najszybciej wyludniają się miasta małe. Najwięcej, bo 30 proc. ludności ubyło w Kazimierzu Dolnym i Władysławowie. Absolutne odpływy zanotowała Łódź, jak również miasta w metropolii śląskiej: 10 proc. ubytku  mają Katowice, Sosnowiec, Bytom i Gliwice. Kluczowym czynnikiem jest jest tu emigracja zagraniczna. Często są to wyjazdy czasowe, ale to tendencja, która narasta. Zaczyna się też zupełnie nowy model rodziny. Nie mamy prostej zastępowalności pokoleń. To nie tylko depopulacja, to są także nasze emerytury, to jest cały szereg zjawisk ekonomicznych. Wszystkie nasze zabezpieczenia typu emerytury to niegdyś był dług rolowany, czyli młode pokolenie zarabiało i z tego emerytury były wypłacane. Jeżeli tego młodego pokolenia nie ma, to pojawia się problem – mówiła prof. Grażyna Trzpiot, kierownik Katedry Demografii i Statystyki Ekonomicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Prof. Grażyna Trzpiot, kierownik Katedry Demografii i Statystyki Ekonomicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach (fot. PTWP)
Prof. Grażyna Trzpiot, kierownik Katedry Demografii i Statystyki Ekonomicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach (fot. PTWP)

Według prognoz statystycznych w regionie katowickim spadek ludności może wynieść nawet 621 tys.

– To liczba ogromna i wręcz niebezpieczna. Ustawowo metropolia musi mieć ponad 2 mln mieszkańców. Teraz mamy 2,3 mln. Do 2030 r. przewiduje się spadek o ponad 8 proc, do 2050 r. zostanie już praktycznie 1,730 mln. Pytanie, czy wobec obowiązujących przepisów prawa, dalej bylibyśmy metropolią – zastanawiała się Danuta Kamińska, wiceprzewodnicząca zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.

Problemem, z którymi zmaga się nie tylko aglomeracja śląska, ale też inne regiony kraju, jest odpływ mieszkańców do mniejszych miast i gmin. 

– Dochody miast i gmin są oparte głównie na podatku PIT. Mieszkańcy miast, uciekając do małych gmin, automatycznie zmniejszą potencjał tych pierwszych, bo to do nich przechodzą wpływy z PIT. W ramach Unii Metropolii Polskich pracowaliśmy nad rozwiązaniem tego problemu. Były propozycje, by dzielić PIT na pół, czyli połowa dla gminy, którą się zamieszkuje, druga dla tej, gdzie się pracuje. Mieszańcy nie pracujący, a mieszkający w danej miejscowości to są tzw. gapowicze, bo korzystają z różnych dóbr, na które idą pieniądze podatników – powiedziała Kamińska.

Danuta Kamińska, wiceprzewodnicząca zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (fot. PTWP)
Danuta Kamińska, wiceprzewodnicząca zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (fot. PTWP)

 

Wydawać by się mogło, że gminy wiejsko-miejskie, bo tam coraz chętniej przeprowadzają się Polacy, powinny się cieszyć z rosnącej liczby mieszkańców. Tymczasem większa liczba ludności oznacza więcej wydatków. 

Anna Grygiek, burmistrz Strumienia (fot. PTWP)
Anna Grygiek, burmistrz Strumienia (fot. PTWP)

– Zarówno gminom wiejsko-miejskim jak i metropoliom brakuje środków, by zatrzymać mieszkańców. Rosną zadania, ale dochodów nie przybywa. Od kilku lat tendencja jest taka, że przybywa chętnych do mieszkania na wsiach, ale też są gminy, gdzie ich ubywa. Komunikacja, praca, infrastruktura drogowa – to wszystko ma na to wpływ. Na terenach wiejskich jest mało pracy, wiec lokalizacja w pobliżu miasta sprawia, że ludzie chętnie zmieniają miejsce zamieszkania. Jeżeli jednak gmina nie ma dostępu do dobrych dróg, to ci mieszkańcy nie będą tam mieszkać. My nie mamy się lepiej, bo bardzo szybko musimy tworzyć nową infrastrukturę – mówię tu o szkołach, żłobkach itp., a to wszystko kosztuje – powiedziała Anna Grygierek, burmistrz Strumienia.

 Poruszyła też temat starzejącego się społeczeństwa i seniorów, o których potrzeby należy zadbać.

– W miastach będzie łatwiej sobie z tym poradzić, gdyż tam infrastruktura jest rozbudowana, daje większe możliwości. Ileś lat temu na wsiach były rodziny wielopokoleniowe. Teraz mamy wiele budynków, w których mieszka jedna samotna osoba. Jej nie będzie stać na utrzymanie, pomoc opiekunki, a biorąc uwagę deficyt pracowników, będzie to jeszcze większy problemem. Mamy więcej dzieci i to cieszy, ale bolączką jest kwestia seniorów, której nie można lekceważyć – mówiła Grygierek.

Ale lekceważyć nie można również konieczności pobudzania dzietności. Dostrzega to coraz więcej firm, które wychodzą naprzeciwko młodym ludziom, pragnącym łączyć rodzicielstwo z karierą zawodową.

Jarosław Kacprzak, PR manager w Future Processing (PTWP)
Jarosław Kacprzak, PR manager w Future Processing (PTWP)

 – Jesteśmy firmą technologiczną. Bycie inżynierem zwykle wiąże się z byciem mężczyzną, ale przecież my też mamy dzieci. Naszym pomysłem było przedszkole, które ciągle się rozrasta. Dla pracowników i samej firmy to bardzo dobre rozwiązanie strukturalne. Kolejną rzeczą, na którą stawiamy jest egalitaryzm. Nieważna jest płeć, ale wiedza, doświadczanie, umiejętności techniczne. Kiedy mówimy, że firma jest atrakcyjna, to nie chodzi o benefity typu przedszkole, siłownia czy masaże. Firma jest atrakcyjna poprzez wzorzec pracy, którą można w niej wykonywać. Chcemy przyciągać nie tylko wynagrodzeniem, ale również interesującymi projektami. Inżynierom nie robi różnicy, gdzie mieszkają. Oni chętnie poniosą koszty dojazdów, by przyjść do pracy, która jest dla nich atrakcyjna. Ludzie będą wyjeżdżali z miast albo nie będą podejmowali decyzji o posiadaniu dzieci, jeśli ich perspektywy zawodowe nie będą interesujące – mówił Jarosław Kacprzak, PR manager w Future Processing

Zdaniem Andrzeja Kowalczyka, rektora Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, tym, co podnosi atrakcyjność miast, są uczelnie wyższe.

Andrzej Kowalczyk, rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (fot. PTWP)
Andrzej Kowalczyk, rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (fot. PTWP)

–  Obecność uczelni w mieście czy regionie generuje rozwój infrastruktury i usług, to jest oczywiste. Uczelnie powinny być jedną z najwyższych wartości kreowania i generowania życia w mieście, bo przyciągają młodych ludzi. Pytanie jak ich zatrzymać? Otóż skoro uczelnia ma tak ogromną rangę, to musi być wzmacniana i wspierana – mówił Kowalczyk. 

Wsparcia już potrzebują, a będą potrzebować jeszcze bardziej, polskie samorządy. W niedługiej perspektywie czeka je ogromne wyzwanie. 

– Co roku więcej nas umiera niż się rodzi – średnio to o 4,3 tys. ludzi. Przy tej wieloletniej perspektywie demograficznej, za 25 lat w województwie śląskim będziemy mieć 950 tys. mniej ludzi w i to jest tragedia w kontekście demograficznym, społecznym i ekonomicznym. Do tego trzeba dołożyć starzenie się społeczeństwa. Każda władza unika tego tematu jak ognia, jedynie samorządowcy próbują sobie jakoś radzić za środki własne. Fundusze rządowe to kropla w morzu potrzeb. Obecny rocznik wyżowy – 55-59 lat – za 20 lat będzie grupą społeczną z tzw. podwójnego starzenia. Osobami w wieku 60-65 lat trzeba będzie się zająć inaczej niż tymi, którzy wchodzą w wiek 80-85 lat. Ja pytam kto to ma zrobić? Jeżeli w 2035 r. będziemy mieli 37 proc. osób w  wieku senioralnym, do tego dołożymy 17 proc. – z tendencją malejącą – osób w wieku przedprodukcyjnym, to okaże się, że osób w wieku produkcyjnym jest w stosunku do nich 50/50. Co w przyszłości stanie się na rynku, nie wiemy, ale rysuje się tutaj smutna konkluzja, że jedna osoba pracująca będzie utrzymywać jedną osobę niepracującą – mówiła Małgorzata Ochęduszko-Ludwik, członek zarządu województwa śląskiego.

Poniżej publikujemy też rozmowę z wicemarszałek:

Sesję moderowała Katarzyna Domagała-Szymonek, dziennikarka serwisu Portalsamorzadowy.pl

 

 

 

KOMENTARZE3

  • ja 2018-05-24 11:33:21
    Do maryy55:
  • Prog. Glass 2018-05-23 18:16:26
    Anulujcie Dekrety Bermana, podnieście pensje ludziom, przynajmniej przy tych cenach do 2,5 tys brutto! Program tanich kredytów, więcej przedszkoli i żłobków! Większy zasiłek macierzyński! Program opieki nad młodą matką itp. Ale do tego trzeba polityków uczciwych jak łza, a nie kanciarzy, kłamców, zł...odziei i miejscowych baronów! Kasa, władza deprawuje!  rozwiń
  • maryy55 2018-05-22 20:22:42
    Warszawa i Rzeszów ma najwyższe dodatnie saldo migracji. W tych 2 miastach szybko wzrasta liczba mieszkańców

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!