Jak powstrzymać ASF w Polsce? Nowy minister ma pomysł

Jak zauważył minister, gdyby w 2014, czyli wtedy, gdy tylko ASF pojawiało się w Polsce, podjęto decyzję o wybiciu wszystkich świń i dzików wokół ogniska, zapewne zaraza nie rozprzestrzeniłaby się. Wówczas jednak bagatelizowano rolę dzików twierdząc, że nie ma dowodów na to, że to one przenoszą choroby. "Tymczasem to właśnie one są jej głównym nosicielem" - podkreślił.
Zdaniem ministra, żeby chorobę opanować, wszyscy muszą wypełniać swoje role. Zaznaczył, że państwo jest przygotowane finansowo na walkę z ASF.
Minister podkreślił, że Inspekcja Weterynaryjna na bieżąco musi monitorować sytuację, wydawać zalecenia i kontrolować gospodarstwa, ale również myśliwi i rolnicy powinni zaangażować się w walkę z zarazą.
"Myśliwi muszą zrozumieć, że odstrzał dzików to nie jest +widzi mi się+, czy dobra wola kół łowieckich, ale obowiązek" - podkreślił. Dodał, że w interesie państwa jest odstrzał dzików i Polski Związek Łowiecki musi to wykonać.
Czytaj też: Minister Ardanowski nie widzi wielkiego sensu budowy na granicy zapory przed ASF
Ogromny obowiązek ciąży również na rolnikach, którzy hodują trzodę chlewną. "Bioasekuracja jest absolutnym obowiązkiem gospodarstwa, rolnik, który tego nie rozumie, zaszkodzi nie tylko sobie, ale także swoim sąsiadom, produkcji trzody na dużym terenie " - podkreślił szef resortu rolnictwa.
Ardanowski uważa, że bioasekuracja nie wymaga wielkich wydatków. Przede wszystkim - jak zaznaczył - nie można dopuścić do tego by kontakt ze świniami miały inne zwierzęta: np. psy, koty, szczury czy myszy. Poza tym, pojazdy, które wjeżdżają do gospodarstwa muszą przejechać przez maty nasączone środkami dezynfekcyjnymi. Dodał również, że potrzebny jest rejestr osób odwiedzjących gospodarstwo oraz dbałość o czystość ubrań i butów.
"Rozszerzamy działania bioasekuracji na cały kraj, co oznacza, że o wsparcie finansowe będą mogli ubiegać się też rolnicy mieszkający poza strefami zagrożenia" - powiedział. Oznacza to, że jeżeli rolnik rzeczywiście będzie musiał ponieść koszty zakupu maty, środków dezynfekcyjnych czy w niektórych przypadkach budowy płotu, państwo zwróci mu część tych wydatków.
Zdaniem Ardanowskiego, dla rolników, którzy nie żyją z hodowli świń i mają "świniaka na święta" lepszym wyjściem z sytuacji niż ponoszenie kosztów na bioasekurację, jest zaprzestanie produkcji na dwa lata i wzięcie przysługującego im odszkodowania.
Czy Polaków będzie stać na mieszkania? Zobacz najnowszą debatę
-
wschód
2018-07-08 12:56:31
To mi dopiero wymyślił,, od dawna staramy się przestrzegać bio -asekuracji i nic to nie daje morze trochę wspomóc ale nie do końca ,,człowieku pomyśl za nim będzie za póżno nie słuchaj pseudo doradców ,,nic tylko wybijanie nosiciela ,czyli dzika ,,,,inaczej za góra 1 rok będziecie ten syf mieli w W... rozwiń
-
MALINKA.
2018-07-02 10:49:54
Polski rolnik jest rozpuszczony jak cygański bat - trzeba z tym skończyć, najwyższa pora. Płaczą, że im nie opłaca się zbierać malin, a robotnik musiałby płacić 8 zł za pół kg, więc nie kupuje, ale rolnik nie odpuszcza i żąda odszkodowania, grozi protestem, więc władze zmuszają robotnika do wypłacen... rozwiń
-
nierolnik
2018-07-01 21:14:10
Naprawdę to jest odkrywcze. Bardzo. Wiemy o tym od 4 lat ale w Warszawie byli mądrzejsi. Są pieniądze na walkę asf ale na podstawowe materiały do tej walki kasy brak, a inspektorzy mają tyrać harytatywnie. Co za bdury.