Kurator sądowy: na początku jest bunt przed ośrodkiem kuratorskim
Ośrodki kuratorskie funkcjonują na podstawie rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 5 października 2001 r. w sprawie ośrodków kuratorskich. W całej Polsce działa około 120 ośrodków kuratorskich, do których uczęszcza ok. 1 500 nieletnich.
"Ośrodek kuratorski zawsze funkcjonuje przy sądzie rejonowym, akt utworzenia ośrodka wydaje sąd okręgowy. Na terenie Lubelszczyzny działa 11 takich ośrodków, między innymi w Puławach, gdzie pod naszą opieką jest obecnie 6 młodych osób" - powiedziała PAP kurator Sądu Rejonowego w Puławach Magdalena Chołody.
W ośrodku młodzież przebywa po lekcjach, je posiłek, bierze udział w zajęciach sportowych, socjoterapeutycznych, psychologicznych. Godziny pracy ośrodka wynikają z analizy środowiskowej przygotowanej przez kuratorów i są dostosowane do lokalnych warunków, zazwyczaj są to godziny popołudniowe. Jak podkreśliła Chołody celem ośrodka jest działalność profilaktyczna, resocjalizacyjna i terapeutyczna. "Kiedy młody człowiek wagaruje, nie uczy się, nie słucha poleceń rodziców, spędza czas w towarzystwie osób zdemoralizowanych, to my jako kuratorzy składamy wniosek do sądu o skierowanie nieletniego do ośrodka kuratorskiego. Do ośrodka nie można zgłosić się samemu, ani nie może zrobić tego rodzic" - zaznaczyła Chołody i dodała, że głównym zadaniem jest doprowadzenie do tego, żeby młody człowiek prawidłowo funkcjonował w społeczeństwie.
"Pomagamy w problemach w nauce, jeździmy na basen, na narty, na lodowisko, chodzimy do kina. Dzieci na przykład nie wiedzą jak się mają zachować na basenie. W tych domach, z których one pochodzą nie zawsze niestety jest taki rytm dnia i wspólne spędzanie czasu. Dzieci zwykle włóczą się po mieście, gdzieś tam z kolegami i zaczynają się pojawiać różne przestępstwa, alkohol, narkotyki, papierosy. Jako kuratorzy wchodzimy do różnych domów i na naszych twarzach jest przerażenie, jak niektóre rodziny potrafią żyć" - powiedziała Chołody.
"Pierwszy moment to, żeby ten młody człowiek zaszczepił w swojej głowie, że jest taka możliwość, że sąd może skierować go do ośrodka. Wiadomo, na początku jest ogromny bunt. Choć są takie osoby, które +już sobie nagrabiły+ i tylko ośrodek kuratorski uratuje je przed umieszczeniem w zamkniętym młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Takie osoby przychodzą bardzo chętnie i pracują" - podkreśliła Chołody.
Jeżeli dziecko nie przychodzi na zajęcia do ośrodka, źle się zachowuje, nie ma współpracy z rodzicem, nie ma efektów, to kurator jest zobligowany do złożenia wniosku do sądu o zmianę zastosowanego środka na wyższy i zwykle jest to skierowanie do ośrodka zamkniętego.
"Mamy w tym momencie jednego chłopca, który będzie musiał opuścić ośrodek. Ale mamy też dwóch chłopców, którzy mimo niełatwego początku świetnie się rozwinęli, współpracują. Jeden z nich przyszedł do nas w grudniu minionego roku i bardzo dobrze funkcjonował w ośrodku, chodził do szkoły, zdał i wszystko się ułożyło. Złożony został już wniosek o uchylenie ośrodka, a kurator złożył wniosek o uchylenie nadzoru. Spotykamy tego chłopca często i bardzo pozytywnie wspomina pobyt u nas, gdzie na początku był taki bardzo niechętny do współpracy. Drugiego chłopca na milimetry ośrodek uchronił przed ośrodkiem wychowawczym i mimo początkowego oporu chłopiec świetnie się rozwinął" - powiedziała Chołody.
Pobyt w ośrodku określany jest indywidualnie, średnio trwa rok i dotyczy tylko osób przed ukończeniem 18. roku życia. "Ponieważ skierowanie do ośrodka kuratorskiego jest dobrym i dosyć skutecznym środkiem wychowawczym, dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości od dłuższego czasu podejmuje działania, aby wspierać tworzenie nowych ośrodków" - podkreślił dr Krzysztof Stasiak z Katedry Prawa Karnego Materialnego i Kryminologii Uniwersytetu Gdańskiego.
W pandemii ośrodki kuratorskie pracowały zmianowo i w reżimie sanitarnym, były też placówki, które zawiesiły swoją działalność.
"Idea ośrodka kuratorskiego polega na tym, że jest to praca grupowa i to jest największa wartość ośrodka. Jeżeli ośrodek jest zamknięty, to nie ma możliwości pracy grupowej" - dodał Stasiak.
"Nie wyobrażałam sobie, że zamkniemy ośrodek na pół roku i nie będzie tej pracy. U młodego człowieka te pół roku to jest bardzo dużo. U nas ten czas się bardzo liczy. Oczywiście internet był jakąś formą pomocy, ale to nie było to. W tej pracy chodzi o możliwość bezpośredniego oddziaływania, kiedy my swoją postawą pokazujemy młodemu człowiekowi, że tak nie można robić. W internecie jest to niemożliwe" - podsumowała Chołody.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.