Lubelskie: 1,5 tys. osób leczonych jest w szpitalach z powodu COVID-19
Na Lubelszczyźnie zajętych było w czwartek 81 proc. łóżek dla pacjentów COVID-19, tj. 1526 z 1873 miejsc. Wolnych łóżek nie było w 13 z 27 szpitali z oddziałami zakaźnymi. Dotyczyło to m.in. placówek w Janowie Lubelskim, Międzyrzecu Podlaskim, Parczewie. W szpitalu tymczasowym w Lublinie zajętych było w czwartek 99 z 122 dostępnych miejsc. Od piątku w szpitalu tymczasowym będzie funkcjonować pododdział onkologiczny.
Dyrektor szpitala w Biłgoraju Tomasz Kwiatkowski podkreślił w rozmowie z PAP, że wszystkie z 66 łóżek covidowych były w czwartek zajęte. Według niego, obecna sytuacja epidemiczna jest zdecydowaniem gorsza niż w trakcie trzeciej fali. "Przywożeni są do nas pacjenci młodzi, często długo czekają w domu, zanim się zdecydują wezwać pogotowie. Najczęściej tak zachowują się pacjenci, którzy są nieszczepieni i nie wierzą w COVID-19. Trafiają do nas w ciężkim stanie, z dużymi zmianami w płucach, z saturacją spadającą nawet do 50. Wtedy niewiele już można zrobić przy tak zaawansowanych stanach. Stąd ten wysoki wskaźnik zgonów na Lubelszczyźnie" - powiedział Kwiatkowski.
W szpitalu w Chełmie przygotowanych jest obecnie dla zakażonych 149 miejsc, a wolnych w czwartek było 9 łóżek. "Sytuacja na pewno jest trudna, chociażby pod względem liczby pacjentów trafiających do szpitala. Tak naprawdę wolne łóżka - po wypisie pacjentów lub po powiększeniu miejsc - natychmiast się zapełniają przez nowo przyjętych pacjentów. W środę rano było 20 wolnych łóżek, a wieczorem już wszystkie były zajęte" - powiedziała PAP dyrektor szpitala w Chełmie Kamila Ćwik.
Jej zdaniem, dodatkowe łóżka covidowe na pewno są potrzebne, ale zwróciła uwagę, że odbywa się to kosztem innych pacjentów. "Niestety te łóżka covidowe powstają w miejscu łóżek innych specjalności, których działalność redukujemy. Natomiast dzisiaj stoimy już przed trudnym wyborem, który oddział można zamknąć, bo do tej pory głównie ograniczaliśmy działalność" - dodała dyrektor chełmskiego szpitala.
Zaznaczyła, że zbliżamy się obecnie do szczytu zakażeń na Lubelszczyźnie, ale szpitale będą ten szczyt odczuwały dłużej ze względu na to, że pacjenci nie zawsze trafiają do szpitala w momencie stwierdzenia zakażenia. "Mamy pacjentów, którzy trafiają do nas z pogorszeniem stanu zdrowia dopiero po dwóch tygodniach od stwierdzenia zakażenia" - dodała Ćwik.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 2110 nowych zakażeniach i 60 zgonach z powodu COVID-19 w województwie lubelskim. Prawie 35 tys. osób objętych jest kwarantanną.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.