Poznań: Przez zagrożenie epidemiczne zoo zamknięte na dwa tygodnie
Rzecznik prasowy poznańskiego zoo Małgorzata Chodyła zaznaczyła, że na wniosek dyrektor ogrodu nadzorujący pracę zoo urzędnicy wydziału zdrowia i spraw społecznych i zastępca prezydenta Poznania Jędrzej Solarski zgodzili się w piątek na zamkniecie ogrodu od 27 marca do 11 kwietnia.
Chodyła podkreśliła, że z powodu koronawirusa choruje 14 pracowników ogrodu, a kolejne 16 osób od poniedziałku nie przyjdzie do pracy, bo musi opiekować się dziećmi w wieku żłobkowym i przedszkolnym.
"W okresie wiosennym, kiedy jest najwięcej pracy związanej z otwieraniem po zimie dużych wybiegów, jest to dla nas wielkie obciążenie" - zaznaczyła.
Podkreśliła, że zoo pracuje siedem dni w tygodniu przez 12 godzin dziennie, co oznacza, że zgodnie z Kodeksem pracy pracownikowi po dniu roboczym przysługuje dzień wolny.
Rzeczniczka jako jeden z powodów decyzji o zamknięciu wskazała także zagrożenie zakażeniem SARS-CoV-2 pracowników i części przebywających w ogrodzie zwierząt.
"Niestety większość osób, które nas odwiedzają, nie nosi maseczek. Kiedy zwracamy im uwagę i prosimy o założenie maseczek ze względu na bezpieczeństwo zwierząt, odwiedzających, ale również pracowników, wtedy tłumaczą, że są na dworze, w lesie" - powiedziała.
Zaznaczyła, że jednej niedzieli w lutym zoo odwiedziło 2,5 tys. ludzi. "Nigdy nie było takiej liczby zwiedzających o tej porze roku" - stwierdziła.
Dodała, że według szacunków w najbliższy weekend ogród mogło odwiedzić około 5 tys. osób. "Co jest olbrzymim obciążeniem, bo to jest jednak tłok. Ludzie muszą wejść jednym wejściem do zoo. Ten tłok naszych zwiedzających nie przeraża, a generowałby wzajemne zakażenia" - podkreśliła rzeczniczka.
Chodyła przekazała, że poznańskie zoo zatrudnia w dwóch placówkach łącznie 150 osób, a porównywalne pod względem wielkości i liczby zwierząt zoo w Berlinie zatrudnia około pół tysiąca pracowników.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.