Promocja to realne zyski dla miasta

Na komorniczej licytacji zostaną wystawione pohutnicze kamienice, a wraz z nimi lokatorzy, którzy boją się o swoją przyszłość. Czy zostaną zostawieni sami ze swoimi problemami czy też mogą liczyć na jakąś pomoc miasta?
Jacek Guzy: Miasto nie zamierza zakupić tych konkretnych kamienic, ale na pewno interesuje się ludźmi i ich losem – i to nie tylko lokatorami mieszkań pohutniczych. Wystarczy spojrzeć w budżet, gdzie zabezpieczone jest 100 tys. zł na projekt budownictwa socjalnego, który będzie realizowany w latach 2012-2013. Będzie to około 40 mieszkań.
Co do licytacji kamienic pohutniczych, to chciałbym zauważyć, że jak na razie nikt nie stracił dachu nad głową. Co do obaw lokatorów związanych z możliwymi podwyżkami czynszów, to warto zdać sobie sprawę, że czynsze wzrastają wszędzie, i w spółdzielniach mieszkaniowych, i w mieszkaniach komunalnych. Przedstawianie przy okazji tej sprawy urzędu miasta jako wroga lokatorów licytowanych kamienic jest nieporozumieniem. Ich licytacja nie jest w żaden sposób zawiniona przez miasto. Chciałbym jeszcze raz przy tej okazji podkreślić, że mieszkania w tych kamienicach już dawno mogły być przez lokatorów wykupione – nie były.
Należy przy tym podkreślić, że wielu byłych hutników jest przeciwnych wstrzymywaniu licytacji, bo liczą, że dzięki niej odzyskają chociaż część zaległych pensji. Sprawy ewentualnego wykupu przez miasto mieszkań pohutniczych dotyczyło jedno z pytań przeprowadzanej ostatnio ankiety. Oczywiście jej wynik formalnie nie jest zobowiązujący, ale na jego podstawie widać wyraźnie, że społeczeństwo Siemianowic nie dało nam mandatu, aby kupować te kamienice. Wręcz przeciwnie, respondenci stwierdzili właśnie coś odwrotnego. Warto przy tym dodać, że znaczny odsetek badanych nie był w ogóle świadomy istnienia takiego problemu.
Czy zatem niewykupienie tych mieszkań jest równoznaczne z brakiem pomocy dla mieszkańców?
Ależ oczywiście, że nie – zawsze staramy się pomóc. Sam wielokrotnie spotykałem się z tymi mieszkańcami, wielokrotnie tłumaczyłam jakie są możliwości. Niestety nie można zapominać, że dzisiejsza sytuacja jest wynikiem zaszłości, jakie nagromadziły się w ciągu wielu, wielu lat. Trzeba przestrzegać prawa choćby czasami było to gorzkie. Niestety, pewni ludzie w tym mieście wiele naobiecywali, mówiąc że to wszystko jest do załatwienia, rozbudzając nadzieję – niech to teraz załatwią. Ja twierdziłem od początku, że tej sprawy się załatwić nie da. Poza tym mówiąc o ewentualnym wykupie trzeba by wskazać grupę społeczną, której te pieniądze należy odebrać. W tym momencie postąpiłem w sposób bardzo demokratyczny i otwarty. Dla mnie znaczące jest słowo ludzi – a oni wyrazili swoje zdanie odpowiadając na pytania ankiety.
Przejdźmy do inwestycji miejskich – wspominał Pan o projekcie budownictwa socjalnego. Co jeszcze się dzieje?
Wszystko postępuje zgodnie z planem. Na początek września planujemy zakończenie pierwszego etapu prac związanych z budową Parku Tradycji. Będzie on na pewno czymś wyjątkowym, co przyciągnie do Siemianowic mnóstwo, ludzi nie tylko z naszego regionu. Kończymy ulicę Spacerową, kończymy zieleniec na Tuwimie. Przy tej okazji chcę wytłumaczyć jedną rzecz. Ludzie pytają mnie dlaczego przeznaczamy na to tak duże pieniądze.
Tak naprawdę ciężko byłoby je wydać w inny sposób, bo są to pieniądze „znaczone”, które można wydać tylko na działania związane z ekologią. Może nie wszystkim się to co robimy podoba, może niektórzy narzekają, ale pragnę przypomnieć, że niedawno narzekali na to, że na Tuwimie nic się nie dzieje – no to teraz się dzieje. Jest to zresztą tylko początek prac.
Z innych kwestii – powstaje cudowna perełka, są to nasze tereny przy stawie Rzęsa – będą to wspaniałe obszary rekreacyjne, co w połączeniu z polem golfowym powinno przynieść odpowiedni efekt. Podsumowując – zaplanowane inwestycje nie są zagrożone, mimo ciężkiej sytuacji w kraju i na świecie.
Ostatnio można w różnych miejscach zobaczyć plakaty z napisem „Siemianowice – dobre bo śląskie”. Co to za kampania i czego możemy się po niej spodziewać?
Miasto musi się rozwijać. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że aby przyciągnąć inwestorów trzeba inwestować w promocję. Obserwując obecną sytuację na scenie politycznej i w mediach, związaną z jakąś zupełnie nieuzasadnioną obawą, że my, Ślązacy, chcemy się oddzielać od Polski i zaprowadzić autonomię, wyszliśmy z założenia, że warto się przy tej okazji zapromować i pokazać, że Siemianowice Śląskie są dobre właśnie dlatego, że są śląskie. Potęga naszego kraju polega na różnorodności regionów. Wszyscy jesteśmy Polakami, mamy te same idee, ale każdy region jest odmienny. Pod pojęciem śląskości kryje się mnóstwo rzeczy, o których możemy rozmawiać godzinami: nasza godko śląska, powstania śląskie, tradycje. Nas, Ślązaków, denerwuje jeśli ktoś mówi, że jesteśmy jakąś opcją niemiecką. A przy tym Ślązakiem jest ten, kto się nim czuje. To właśnie tak szeroko rozumianą śląskość chcemy wykorzystać dla promocji miasta i całej metropolii. Śląskość nie jest czymś, co dzieli, ale co łączy.
Siemianowice promują się też na inne sposoby – także przy golfie i... w ZOO.
Cóż... mamy niejako po sąsiedzku piękny ogród zoologiczny, wszyscy go chwalimy, lubimy tam spędzać czas. Z drugiej jednak strony wiadomo, że na jego utrzymanie nie ma pieniędzy. Jeżeli chcemy, aby ten jedyny na Śląsku ogród zoologiczny istniał, to pozwólmy mu się rozwijać. Nie chodzi tu nawet o rozwój ZOO jako instytucji, ale o to aby stworzyć w tym ogrodzie normalne warunki dla zwierząt, które na tę chwilę takich warunków często nie mają. Dlatego ustaliłem z panią dyrektor, że przeznaczymy pewne środki na budowę nowego wybiegu dla wydr. Niektórym może się to nie podobać. Pewnie, że wszystkich nie zadowolimy. Nie zapominajmy przy tym, że jest to też forma promocji, bo jako Miasto, sponsor, będziemy tam cały czas reklamowani.
Natomiast co do golfa, to na siemianowickim polu golfowym spotkali się znani i bogaci, którzy przy tej okazji mieli okazję dostrzec istnienie naszego miasta. Uczestniczyliśmy w tej imprezie jako współorganizatorzy, mieliśmy jako Siemianowice własne stoisko. Zainteresowanie nim było spore, a zainteresowani mogli się wszystkiego o naszym mieście dowiedzieć. Dla mnie ważnym jest również, że poza celebrytami na polu golfowym w Siemianowicach zebrali się naprawdę bogaci ludzie, którzy obracają milionami. Na inwestorów nie można czekać w gabinecie, trzeba do nich wyjść – spotkać się z nimi chociażby przy takiej okazji, jak ta na polu golfowym. Wielu z tych, którzy tam byli, przyjedzie do nas ponownie na galę boksu, która odbędzie przy okazji Dni Siemianowic. Kto wie, może te – w sumie niezobowiązujące – spotkania zaowocują w przyszłości realnymi zyskami dla miasta czego wszystkim mieszkańcom i sobie bym życzył.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.