Tysiące ludzi ucieka z miast. Chcą mieszkać na wsi i dojeżdżać

- Eksodus na wiejskie obrzeża miast to już stały trend. Łódź, Bydgoszcz, Szczecin to miasta, gdzie w okresie 2019-2020 spadek liczby mieszkańców był największy.
- Wśród 66 miast na prawach powiatu mieszkańców przybyło jedynie w Warszawie, Krakowie, Rzeszowie, Świnoujściu oraz w Żorach.
- Mniejsza liczba mieszkańców to dla władz miast spore zmartwienie. I nie chodzi jedynie o podatki.
Kierunek zmian liczby ludności w miastach i na wsi jest niezmienny. Od końca lat 90. ub. wieku maleje liczba ludności w miastach i rośnie na wsi - szczególnie w gminach podmiejskich skupionych wokół dużych miast.
Ubytek mieszkańców to dla miast przede wszystkim strata dochodów z tytułu wpływów z podatków. Ale to nie jedyny problem, jaki generuje spadek liczby mieszkańców.
Ubytek jakości
- Nie ma pozytywnych aspektów odpływu mieszkańców z miast. Tą najbardziej namacalną konsekwencją tego procesu jest kurczenie się bazy podatkowej, ale to nie jedyna rzecz - mówi dr Karol Janasz z Krajowego Instytutu Polityki Przestrzennej i Mieszkalnictwa, współtwórca i kierownik Obserwatorium Polityki Miejskiej.
Zdaniem eksperta jeszcze większym zagrożeniem od ilościowego odpływu mieszkańców, jest odpływ jakościowy.
- Z miast wyjeżdżają mieszkańcy, którzy są bardziej mobilni, często również zamożniejsi, młodsi - bo szukają nowej przestrzeni życia, miejsca do założenia rodziny. Tymczasem wydaje się, że to jest ta grupa, o którą włodarze powinni szczególnie zabiegać i to jest obecnie największe wyzwanie związane z rozwojem miast - mówi Janas.
Najczęściej, jak zaznacza, nie jest tak, że mieszkańcy opuszczają miasta na dobre.
- Oni dalej w nich pracują, korzystają z usług, infrastruktury. To oczywiście ma swoje plusy i minusy, bo wyjeżdżając z miast, nie płacą podatków, a przyczyniają się chociażby do powstawania korków, posyłają dzieci do szkół, za które ten samorząd płaci itp. Z drugiej jednak strony lepiej, żeby przeprowadzili się pod to miasto i dalej byli z nim związani zawodowo, bo stanowią kapitał, z którego firmy czerpią korzyści - mówi ekspert.
W jego opinii to, że wiele osób nie melduje się danym mieście czy decyduje się na meldunek czasowy, nie zmienia faktu, że odpływ ludności z miast jest ewidentny.
- Dane GUS nie są danymi rejestrowanymi. Ta statystyka ludności powstaje w oparciu o algorytm. Poza tym nie ma obowiązku meldunkowego i wiele osób z różnych przyczyn nie melduje się w mieście, w którym mieszka, co zapewne wpływa na szczegółowe statystyki. Tak czy siak ten problem jest, on narasta i nie można go bagatelizować, bo będzie stawiał przed włodarzami miast i miastami olbrzymie wyzwania - mówi Janas.
Czytaj też: Miasto kompaktowe. Sposób na depopulację i pogłębiającą się peryferyjność
I przyznaje, że odpływ mieszkańców jest szczególnie niebezpieczny w przypadku mniejszych miast.
- Tam ci ludzie wyjeżdżają zwykle gdzieś dalej - do dużego miasta lub na jego obrzeża, zrywają więź i to jest swoisty "drenaż mózgów" - tłumaczy kierownik Obserwatorium Polityki Miejskiej.
Kolejny problem, będący konsekwencją odpływu ludności z miast, stanowi infrastruktura.
- Przyzwyczailiśmy się, żeby myśleć o rozwoju miast w kategoriach ilościowych, a w tym wypadku trzeba się przestawić i mówić o rozwoju, który będzie miał rozwój jakościowy przy malejącej liczbie ludności. To wymaga zupełnego przestawienia się, bo nie będziemy mówić o nowych inwestycjach, ale przewymiarowaniu infrastruktury i dostosowaniu jej do nowej rzeczywistości - mówi Janas.
A to jest jego zdaniem nie do zaakceptowania przez włodarzy, którzy zdają sobie sprawę ze skali problemu, ale trudno im mówić o konieczności zmiany strategii miasta, Tymczasem trendy demograficzne są trwałe i o ich korekcie czy odwróceniu można myśleć w perspektywie dziesięcioleci, a nie lat.
Miasta tracą mieszkańców i podatników
Spośród 66 miast na prawach powiatu największy spadek ludności zanotowała Łódź. W 1995 roku mieszkało tu 823 215 ludzi. Pięć lat później liczba ludności spadła poniżej 800 tysięcy i wyniosła 793 217. W 2016 roku łodzian było już tylko 693 503. W 2019 r. liczba mieszkańców wynosiła 679 941, rok później już 672 185, co oznacza ubytek o kolejne 7756 osób.
- Tak naprawdę odpływ ludności odbywa się na nieodległe tereny wiejskie, które są swoistymi przedmieściami Łodzi. Ludzie nie wyjeżdżają z niej, bo nie podoba im się miasto, oni cały czas są z nim związani poprzez rynek pracy - mówi Dorota Kałuża-Kopias z Zakładu Demografii i Gerontologii Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.
I dodaje, że wszystkie duże miasta mają bilans dodatni w przypadku osób w wieku 20-29 lat, czyli studentów i tych dopiero zaczynających karierę zawodową.
- Ten odpływ zaczyna się w miarę jak zdobywamy doświadczenie na rynku pracy, zarabiamy więcej, mamy dzieci i poszukujemy większego komfortu życia, a życie na wsi jest tańsze - podobnie jak działki czy domy. Wyjeżdżamy, ale nie zrywamy więzi z miastem. To miasto niestety traci w sytuacji, gdy decydujemy się na meldunek w nowym mieście, bo maleją wpływy z podatków - mówi Kałuża-Kopias.
Straty w ostatnich latach zanotowała nie tylko stolica regionu, ale pozostałe miasta na prawach powiatu: Piotrków Trybunalski (2019 r. - 73 090, 2020 r. -72 250, ubytek o 840 osób) oraz Skierniewice (2019 r. - 48 089, 2020 r. - 47 655, ubytek o 434 osób).
Duży spadek nastąpił też w stolicy województwa zachodniopomorskiego. W 2019 r. Szczecin zamieszkiwało 401907 osób, w 2020 r. - 398 255. Różnica to 3652 osoby. O 813 mniej mieszkańców jest w Koszalinie (2019 r. - 107 048, 2020 r. - 106 235). Nieznacznie, bo o 60 osób, wzrosła z kolei liczba świnoujścian (2019 r. - 40 888, 2020 r. - 40 948).
Wzrostem liczby mieszkańców nie może pochwalić się żadne z pomorskich miast. W Gdańsku mieszka o 102 osoby mniej (2019 r. - 470907, 2020 r. - 470805), w Gdyni ubyło 481 osób (2019 r. - 246348, 2020 r. - 245867, wg stanu na 30.06), a w Słupsku 361 (2019 r. - 90681, 2020 r. - 90320, stan na 30.06.2020). To niewielki spadek w stosunku do danych z lat 2015-2016, kiedy to z miasta wyjechało ok. 4 tys. osób.
Na minusie jest też Sopot. Tutaj ubytek wynosi 157 osoby (2019 r. - 35 719, 2020 r. - 35 562, stan na 30.06.2020).
Podobnie wygląda sytuacja miast na prawach powiatu w woj. warmińsko-mazurskim. W Olsztynie w 2019 r. mieszkało 171 979 osób, rok później - 171 249. To oznacza odpływ 730 mieszkańców. Jeszcze gorzej jest w Elblągu, gdzie ubytek ludności wyniósł 765 osób (2019 r. - 119 317, 2020 r. - 118 582).
Czytaj też: Katowice, Sosnowiec i Bytom liderami niechlubnego rankingu
Tendencja spadkowa utrzymuje się też na Podlasiu. W Białymstoku w 2020 r. mieszkało o 569 mieszkańców mniej niż rok wcześniej (2019 r. - 297 554, 2020 r. - 296 958). Łomżę opuściły 372 osoby (2019 r. - 62 945, 2020 r. - 62 573), a Suwałki 119 (2019 r. - 69 758, 2020 r. - 69 639).
Sporo, bo o 1020 mieszkańców mniej ma Gorzów Wielkopolski (2019 r. - 123 609, 2020 r. - 122 589), z kolei Zielona Góra straciła 33 mieszkańców (2019 r. - 141 222, 2020 r. - 140 892).
Drugim pod względem ubytku mieszkańców miastem na prawach powiatu w Polsce jest Bydgoszcz. W 2019 r. zamieszkiwało ją 348 190 osób, rok później już tyko 344 091 (spadek 4099 osób).
Tylko nieco lepiej wygląda sytuacja w Toruniu, gdzie ubytek wyniósł 2834 osoby (2019 r. - 201 447, 2020 r. - 198 613). O 804 mniej mieszka w Grudziądzu (2019 r. - 94 368, 2020 r. - 93 564), a o 1322 mniej we Włocławku (2019 r. - 109 883, 2020 r. - 108 561).
Duże straty notuje też stolica Wielkopolski. W 2019 r. w Poznaniu mieszkało 534 813 osób, w roku 2020 było ich 532 048. To oznacza, że miasto opuściło 2765 mieszkańców. Drugi niechlubny wynik w regionie należy do Kalisza, gdzie spadek liczby mieszkańców wyniósł 1140 (2019 r. - 100246, 2020 r. - 99106). Wynik Konina to 983 osoby mniej (2019 r. - 73 522, 2020 r. - 72 539), a Leszno straciło 651 mieszkańców (2019 r. - 63 505, 2020 - 62 854).
Mieszkańców ubyło też w stolicy województwa świętokrzyskiego. W 2019 r. w Kielcach mieszkały 194 852 osoby, w roku 2020 - 1934 15. Różnica to 1437.
Ubytki zanotowały też wszystkie miasta na prawach powiatu na Lubelszczyźnie: Biała Podlaska ma mniej o 228 mieszkańców (2019 r. - 57 170, 2020 r. - 56 942), Chełm o 797 (2019 r. - 61 932, 2020 r. - 61 350), Lublin o 1198 (2019 r. - 339 784, 2020 r. - 338 586), Zamość o 652 (2019 r. - 63 437, 2020 r. - 62 785).
Największy wzrost liczby mieszkańców w miastach na prawach powiatu w Polsce odnotowała Warszawa. W 2019 r. w stolicy mieszkało 1 790 658 osób, rok później 1 794 166. To oznacza wzrost o 3508 osób.
Spory spadek, bo o 2075 mieszkańców nastąpił w Radomiu (2019 r. - 211 371, 2020 r. - 209 296) oraz w Płocku, gdzie według danych GUS mieszka 1157 osób mniej (2019 r. - 119 425, 2020 r. - 118 268). Spadki na podobnym poziomie wystąpiły w Ostrołęce (2019 r. - 52 055, 2020 r. - 51 656, różnica 399) oraz w Siedlcach (2019 r. - 78 185, 2020 r. - 77 813, różnica 372).

W przeciwieństwie do województwa mazowieckiego przypływu mieszkańców nie zanotowało żadne z dolnośląskich miast. W Jeleniej Górze ubyło 726 osób (2019 r. - 79 061, 2020 r. - 78 335), w Legnicy 914 (2019 r. - 99 350, 2020 r. - 98 436), we Wrocławiu 941 (2019 r. - 642 869, 2020 r. - 641 928), a w Wałbrzychu 1385 (2019 r. - 111 356, 2020 r. - 109 971).
Na demograficznym plusie w 2020 r. był Kraków, gdzie w stosunku do 2019 przybyło 551 mieszkańców (2019 r. - 779 115, 2020 r. - 779 966). Nie udało się to Nowemu Sączowi, który opuściło 236 mieszkańców (2019 r. - 83 794, 2020 r. - 83 558), ani Tarnowowi, z którego wyprowadziły się 972 osoby (2019 r. - 108 470, 2020 r. - 107 498).
Pozytywny trend od lat notuje Rzeszów. W 2002 roku w stolicy Podkarpacia mieszkało niespełna 159 tys. osób. W 2020 r. było ich dokładnie 196 638. W stosunku do roku 2019 miastu przybyło 430 mieszkańców (2019 r. - 196 208). W pozostałych podkarpackich miastach na prawach powiatu zanotowano spadki: w Krośnie o 347 osób (2019 r. - 46 291, 2020 r. - 45 944), w Przemyślu o 890 (2019 r. - 60 689, 2020 r. - 59 779) i w Tarnobrzegu o 385 (2019 r. - 46 745, 2020 r. - 46 360).
W województwie opolskim jedynym miastem na prawach powiatu jest stolica województwa. W 2020 r. w stosunku do roku ubiegłego Opole opuściło 196 osób (2019 r. - 128 035, 2020 r. - 127 839).
Spośród 19 miast na prawach powiatu w województwie śląskim tylko w jednym przybyło mieszkańców. To Żory, gdzie w 2019 r. mieszkały 62472 osoby. W 2020 było ich o 417 więcej (62 844).
Czytaj też: Depopulacja - każdy sposób jest dobry, by jej przeciwdziałać
Statystyki pozostałych miast pokazują niebezpieczną tendencję wyludniania się miast. Najgorzej sytuacja wygląda w Częstochowie, z której wyjechały 2903 osoby (2019 r. - 220 433, 2020 r. - 217 530), Sosnowcu, który stracił 2388 mieszkańców (2019 r. - 199 974, 2020 r. - 197 586), oraz w Katowicach, które do 2012 r. liczyły ponad 300 tys. mieszkańców. W 2019 r. było ich już 292 774, a w 2020 roku było ich o kolejne 2221 osób mniej (290 553).
2008 mieszkańców ubyło w Bytomiu (2019 r. - 165 263, 2020 r. - 163 255).
Straty na poziomie powyżej tysiąca mieszkańców zanotowały Dąbrowa Górnicza (2019 r. - 119 373, 2020 r. - 118 285, różnica 1088), Gliwice (2019 r. - 178 603, 2020 r. - 177 049, różnica 1554) oraz Zabrze (2019 r. - 172 360, 2020 r. - 170 924, różnica 1436).
Spadki na poziomie ponad 900 mieszkańców zanotowały Ruda Śląska (2019 r. - 137 360, 2020 r. - 136 423, ubytek o 970 osób), Rybnik (2019 r. - 138 098, 2020 r. - 137 128, ubytek o 970 osób), Chorzów (2019 r. - 107 807, 2020 r. - 106 846, ubytek o 961 osób) oraz Bielsko-Biała (2019 r. - 170 663, 2020 r. - 169 756, ubytek o 907 osób).
Spadki na poziomie powyżej 700 mieszkańców wystąpiły w Jaworznie (2019 r. - 91 115, 2020 r. - 90 368, ubytek o 747 mieszkańców), Tychach (2019 r. - 127 590, 2020 r. - 126 871, ubytek o 719 osób) i w Jastrzębiu-Zdroju (2019 r. - 88 743, 2020 r. - 88 038, ubytek o 705 osób).
Mniej mieszkańców mają też Siemianowice Śląskie (2019 r. - 66 841, 2020 r. - 66 270, ubytek o 571 osób), Świętochłowice (2019 r. - 49 557, 2020 r. - 49 108, ubytek o 449 osób), Piekary Śląskie (2019 r. - 55 030, 2020 r. - 54 702, ubytek o 328 osób) oraz Mysłowice (2019 r. - 74 618, 2020 r. - 74 559, ubytek o 59 osób).
Prognozy GUS przewidują, że proces wyludniania się śląskich miast będzie się pogłębiał - w 2050 roku Katowice będą miały 208 tys. mieszkańców. Kurczyć się będzie też populacja Sosnowca (do 131 tys. mieszkańców). Poniżej 100 tys. mieszkańców będą miały Chorzów oraz Tychy.
Czy Polaków będzie stać na mieszkania? Zobacz najnowszą debatę

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
-
Magda z Krakowa
2023-01-26 11:12:20
dlatego warunkiem punktowanym do przyjęcia dziecka do przedszkola, szkoły czy żłobka na 1 miejscu powinno być płacenie podatków w miejscowości w której jest placówka.
-
MOKEBE
2021-10-23 14:22:26
Do hehehe: czym tu sie chwalic? praca zdalna? najgorsze co może być
-
mimi
2021-09-10 22:09:15
Wieś niedaleko wielkich miast a zapadłe dziury z mieszkańcami burakami i chamami, bez lekarzy i cywilizacji to dwie różne sprawy