Partnerzy portalu

Tysiące ludzi ucieka z miast. Chcą mieszkać na wsi i dojeżdżać

Polskie miasta z roku na rok tracą mieszkańców – dowodzą dane GUS za lata 2019 i 2020. Pod lupę wzięliśmy wszystkie miasta na prawach powiatu. Wyjątków od tej tendencji jest zaledwie pięć. Niekwestionowanym rekordzistą wśród miast, które w analizowanym okresie straciły najwięcej mieszkańców, jest Łódź, którą opuściło aż 7756 mieszkańców.
  • Eksodus na wiejskie obrzeża miast to już stały trend. Łódź, Bydgoszcz, Szczecin to miasta, gdzie w okresie 2019-2020 spadek liczby mieszkańców był największy.
  • Wśród 66 miast na prawach powiatu mieszkańców przybyło jedynie w Warszawie, Krakowie, Rzeszowie, Świnoujściu oraz w Żorach.
  • Mniejsza liczba mieszkańców to dla władz miast spore zmartwienie. I nie chodzi jedynie o podatki. 

Kierunek zmian liczby ludności w miastach i na wsi jest niezmienny. Od końca lat 90. ub. wieku maleje liczba ludności w miastach i rośnie na wsi - szczególnie w gminach podmiejskich skupionych wokół dużych miast. 

Ubytek mieszkańców to dla miast przede wszystkim strata dochodów z tytułu wpływów z podatków. Ale to nie jedyny problem, jaki generuje spadek liczby mieszkańców. 

Ubytek jakości

- Nie ma pozytywnych aspektów odpływu mieszkańców z miast. Tą najbardziej namacalną konsekwencją tego procesu jest kurczenie się bazy podatkowej, ale to nie jedyna rzecz - mówi dr Karol Janasz z Krajowego Instytutu Polityki Przestrzennej i Mieszkalnictwa, współtwórca i kierownik Obserwatorium Polityki Miejskiej. 

Zdaniem eksperta jeszcze większym zagrożeniem od ilościowego odpływu mieszkańców, jest odpływ jakościowy.

- Z miast wyjeżdżają mieszkańcy, którzy są bardziej mobilni, często również zamożniejsi, młodsi - bo szukają nowej przestrzeni życia, miejsca do założenia rodziny. Tymczasem wydaje się, że to jest ta grupa, o którą włodarze powinni szczególnie zabiegać i to jest obecnie największe wyzwanie związane z rozwojem miast - mówi Janas. 

Najczęściej, jak zaznacza, nie jest tak, że mieszkańcy opuszczają miasta na dobre. 

- Oni dalej w nich pracują, korzystają z usług, infrastruktury. To oczywiście ma swoje plusy i minusy, bo wyjeżdżając z miast, nie płacą podatków, a przyczyniają się chociażby do powstawania korków, posyłają dzieci do szkół, za które ten samorząd płaci itp. Z drugiej jednak strony lepiej, żeby przeprowadzili się pod to miasto i dalej byli z nim związani zawodowo, bo stanowią kapitał, z którego firmy czerpią korzyści - mówi ekspert.

W jego opinii to, że wiele osób nie melduje się danym mieście czy decyduje się na meldunek czasowy, nie zmienia faktu, że odpływ ludności z miast jest ewidentny. 

- Dane GUS nie są danymi rejestrowanymi. Ta statystyka ludności powstaje w oparciu o algorytm. Poza tym nie ma obowiązku meldunkowego i wiele osób z różnych przyczyn nie melduje się w mieście, w którym mieszka, co zapewne wpływa na szczegółowe statystyki. Tak czy siak ten problem jest, on narasta i nie można go bagatelizować, bo będzie stawiał przed włodarzami miast i miastami  olbrzymie wyzwania - mówi Janas. 

Czytaj też: Miasto kompaktowe. Sposób na depopulację i pogłębiającą się peryferyjność

I przyznaje, że odpływ mieszkańców jest szczególnie niebezpieczny w przypadku mniejszych miast. 

- Tam ci ludzie wyjeżdżają zwykle gdzieś dalej - do dużego miasta lub na jego obrzeża, zrywają więź i to jest swoisty "drenaż mózgów" - tłumaczy kierownik Obserwatorium Polityki Miejskiej. 

Kolejny problem, będący konsekwencją odpływu ludności z miast, stanowi infrastruktura. 

- Przyzwyczailiśmy się, żeby myśleć o rozwoju miast w kategoriach ilościowych, a w tym wypadku trzeba się przestawić i mówić o rozwoju, który będzie miał rozwój jakościowy przy malejącej liczbie ludności. To wymaga zupełnego przestawienia się, bo nie będziemy mówić o nowych inwestycjach, ale przewymiarowaniu infrastruktury i dostosowaniu jej do nowej rzeczywistości - mówi Janas.

A to jest jego zdaniem nie do zaakceptowania przez włodarzy, którzy zdają sobie sprawę ze skali problemu, ale trudno im mówić o konieczności  zmiany strategii miasta, Tymczasem trendy demograficzne są trwałe i o ich korekcie czy odwróceniu można myśleć w  perspektywie dziesięcioleci, a nie lat.

Miasta tracą mieszkańców i podatników

Spośród 66 miast na prawach powiatu największy spadek ludności zanotowała Łódź. W 1995 roku mieszkało tu 823 215 ludzi. Pięć lat później liczba ludności spadła poniżej 800 tysięcy i wyniosła 793 217. W 2016 roku łodzian było już tylko 693 503. W 2019 r. liczba mieszkańców wynosiła 679 941, rok później już 672 185, co oznacza ubytek o kolejne 7756 osób.

- Tak naprawdę odpływ ludności odbywa się na nieodległe tereny wiejskie, które są swoistymi przedmieściami Łodzi. Ludzie nie wyjeżdżają z niej, bo nie podoba im się miasto, oni cały czas są z nim związani poprzez rynek pracy - mówi Dorota Kałuża-Kopias z Zakładu Demografii i Gerontologii Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.

I dodaje, że wszystkie duże miasta mają bilans dodatni w przypadku osób w wieku 20-29 lat, czyli studentów i tych dopiero zaczynających karierę zawodową. 

- Ten odpływ zaczyna się w miarę jak zdobywamy doświadczenie na rynku pracy, zarabiamy więcej, mamy dzieci i poszukujemy większego komfortu życia, a życie na wsi jest tańsze - podobnie jak działki czy domy. Wyjeżdżamy, ale nie zrywamy więzi z miastem. To miasto niestety traci w sytuacji, gdy decydujemy się na meldunek w nowym mieście, bo maleją wpływy z podatków - mówi Kałuża-Kopias. 

Straty w ostatnich latach zanotowała nie tylko stolica regionu, ale pozostałe miasta na prawach powiatu: Piotrków Trybunalski (2019 r. - 73 090, 2020 r. -72 250, ubytek o 840 osób) oraz Skierniewice (2019 r. - 48 089, 2020 r. - 47 655, ubytek o 434 osób).

Duży spadek nastąpił też w stolicy województwa zachodniopomorskiego. W 2019 r. Szczecin zamieszkiwało 401907 osób, w 2020 r. - 398 255. Różnica to 3652 osoby. O 813 mniej mieszkańców jest w Koszalinie (2019 r. - 107 048, 2020 r. - 106 235). Nieznacznie, bo o 60 osób, wzrosła z kolei liczba świnoujścian (2019 r. - 40 888, 2020 r. - 40 948).

Wzrostem liczby mieszkańców nie może pochwalić się żadne z pomorskich miast. W Gdańsku mieszka o 102 osoby mniej (2019 r. - 470907, 2020 r. - 470805), w Gdyni ubyło 481 osób (2019 r. - 246348, 2020 r. - 245867, wg stanu na 30.06), a w Słupsku 361 (2019 r. - 90681, 2020 r. - 90320, stan na 30.06.2020). To niewielki spadek w stosunku do danych z lat 2015-2016, kiedy to z miasta wyjechało ok. 4 tys. osób. 

Na minusie jest też Sopot. Tutaj ubytek wynosi 157 osoby (2019 r. - 35 719, 2020 r. - 35 562, stan na 30.06.2020).

Podobnie wygląda sytuacja miast na prawach powiatu w woj. warmińsko-mazurskim. W Olsztynie w 2019 r. mieszkało 171 979 osób, rok później - 171 249. To oznacza odpływ 730 mieszkańców. Jeszcze gorzej jest w Elblągu, gdzie ubytek ludności wyniósł 765 osób (2019 r. - 119 317, 2020 r. - 118 582). 

Czytaj też: Katowice, Sosnowiec i Bytom liderami niechlubnego rankingu

Tendencja spadkowa utrzymuje się też na Podlasiu. W Białymstoku w 2020 r. mieszkało o 569 mieszkańców mniej niż rok wcześniej (2019 r. - 297 554, 2020 r. - 296 958). Łomżę opuściły 372 osoby (2019 r. - 62 945, 2020 r. - 62 573), a Suwałki 119 (2019 r. - 69 758, 2020 r. - 69 639). 

Sporo, bo o 1020 mieszkańców mniej ma Gorzów Wielkopolski (2019 r. - 123 609, 2020 r. - 122 589), z kolei Zielona Góra straciła 33 mieszkańców (2019 r. - 141 222, 2020 r. - 140 892).

Drugim pod względem ubytku mieszkańców miastem na prawach powiatu w Polsce jest Bydgoszcz. W 2019 r. zamieszkiwało ją 348 190 osób, rok później już tyko 344 091 (spadek 4099 osób).

Tylko nieco lepiej wygląda sytuacja w Toruniu, gdzie ubytek wyniósł 2834 osoby (2019 r. - 201 447, 2020 r. - 198 613). O 804 mniej mieszka w Grudziądzu (2019 r. - 94 368, 2020 r. - 93 564), a o 1322 mniej we Włocławku (2019 r. - 109 883, 2020 r. - 108 561).

Duże straty notuje też stolica Wielkopolski. W 2019 r. w Poznaniu mieszkało 534 813 osób, w roku  2020 było ich 532 048. To oznacza, że miasto opuściło 2765 mieszkańców. Drugi niechlubny wynik w regionie należy do Kalisza, gdzie spadek liczby mieszkańców wyniósł 1140 (2019 r. - 100246, 2020 r. - 99106). Wynik Konina to 983 osoby mniej (2019 r. - 73 522, 2020 r. - 72 539), a Leszno straciło 651 mieszkańców (2019 r. - 63 505, 2020 - 62 854).

Mieszkańców ubyło też w stolicy województwa świętokrzyskiego. W 2019 r. w Kielcach mieszkały 194 852 osoby, w roku 2020 - 1934 15. Różnica to 1437.

Ubytki zanotowały też wszystkie miasta na prawach powiatu na Lubelszczyźnie: Biała Podlaska ma mniej o 228 mieszkańców (2019 r. - 57 170, 2020 r. - 56 942), Chełm o 797 (2019 r. - 61 932, 2020 r. - 61 350), Lublin o 1198 (2019 r. - 339 784, 2020 r. - 338 586), Zamość o 652 (2019 r. - 63 437, 2020 r. - 62 785). 

Największy wzrost liczby mieszkańców w miastach na prawach powiatu w Polsce odnotowała Warszawa. W 2019 r. w stolicy mieszkało 1 790 658 osób, rok później 1 794 166. To oznacza wzrost o 3508 osób.

Spory spadek, bo o 2075 mieszkańców nastąpił w Radomiu (2019 r. - 211 371, 2020 r. - 209 296) oraz w Płocku, gdzie według danych GUS mieszka 1157 osób mniej (2019 r. - 119 425, 2020 r. - 118 268). Spadki na podobnym poziomie wystąpiły w Ostrołęce (2019 r. - 52 055, 2020 r. - 51 656, różnica 399) oraz w Siedlcach (2019 r. - 78 185, 2020 r. - 77 813, różnica 372). 

Największy przypływ ludności wśród wszystkich miast na prawach powiatu w Polsce zanotowała Warszawa (fot. pixabay)
Największy przypływ ludności wśród wszystkich miast na prawach powiatu w Polsce zanotowała Warszawa (fot. pixabay)

W przeciwieństwie do województwa mazowieckiego przypływu mieszkańców nie zanotowało żadne z dolnośląskich miast. W Jeleniej Górze ubyło 726 osób (2019 r. - 79 061, 2020 r. - 78 335), w Legnicy 914 (2019 r. - 99 350, 2020 r. - 98 436), we Wrocławiu 941 (2019 r. - 642 869, 2020 r. - 641 928), a w Wałbrzychu 1385 (2019 r. - 111 356, 2020 r. - 109 971).

Na demograficznym plusie w 2020 r. był Kraków, gdzie w stosunku do 2019 przybyło 551 mieszkańców (2019 r. - 779 115, 2020 r. - 779 966). Nie udało się to Nowemu Sączowi, który opuściło 236 mieszkańców (2019 r. - 83 794, 2020 r. - 83 558), ani Tarnowowi, z którego wyprowadziły się 972 osoby (2019 r. - 108 470, 2020 r. - 107 498).

Pozytywny trend od lat notuje Rzeszów. W 2002 roku w stolicy Podkarpacia mieszkało niespełna 159 tys. osób. W 2020 r. było ich dokładnie 196 638. W stosunku do roku 2019 miastu przybyło 430 mieszkańców (2019 r. - 196 208). W pozostałych podkarpackich miastach na prawach powiatu zanotowano spadki: w Krośnie o 347 osób (2019 r. - 46 291, 2020 r. - 45 944), w Przemyślu o 890 (2019 r. - 60 689, 2020 r. - 59 779) i w Tarnobrzegu o 385  (2019 r. - 46 745, 2020 r. - 46 360). 

W województwie opolskim jedynym miastem na prawach powiatu jest stolica województwa. W 2020 r. w stosunku do roku ubiegłego Opole opuściło 196 osób (2019 r. - 128 035, 2020 r. - 127 839).

Spośród 19 miast na prawach powiatu w województwie śląskim tylko w jednym przybyło mieszkańców. To Żory, gdzie w 2019 r. mieszkały 62472 osoby. W 2020 było ich o 417 więcej (62 844). 

Czytaj też: Depopulacja - każdy sposób jest dobry, by jej przeciwdziałać

Statystyki pozostałych miast pokazują niebezpieczną tendencję wyludniania się miast. Najgorzej sytuacja wygląda w Częstochowie, z której wyjechały 2903 osoby (2019 r. - 220 433, 2020 r. - 217 530), Sosnowcu, który stracił 2388 mieszkańców (2019 r. - 199 974, 2020 r. - 197 586), oraz w Katowicach, które do 2012 r. liczyły ponad 300 tys. mieszkańców. W 2019 r. było ich już 292 774, a w 2020 roku było ich o kolejne 2221 osób mniej (290 553). 

2008 mieszkańców ubyło w Bytomiu (2019 r. - 165 263, 2020 r. - 163 255). 

Straty na poziomie powyżej tysiąca mieszkańców zanotowały Dąbrowa Górnicza (2019 r. - 119 373, 2020 r. - 118 285, różnica 1088), Gliwice (2019 r. - 178 603, 2020 r. - 177 049, różnica 1554) oraz Zabrze (2019 r. - 172 360, 2020 r. - 170 924, różnica 1436). 

Spadki na poziomie ponad 900 mieszkańców zanotowały Ruda Śląska (2019 r. - 137 360, 2020 r. - 136 423, ubytek o 970 osób), Rybnik (2019 r. - 138 098, 2020 r. - 137 128, ubytek o 970 osób), Chorzów (2019 r. - 107 807, 2020 r. - 106 846, ubytek o 961 osób) oraz Bielsko-Biała (2019 r. - 170 663, 2020 r. - 169 756, ubytek o 907 osób).

Spadki na poziomie powyżej 700 mieszkańców wystąpiły w Jaworznie (2019  r. - 91 115, 2020 r. - 90 368, ubytek o 747 mieszkańców), Tychach (2019 r. - 127 590, 2020 r. - 126 871, ubytek o 719 osób) i w Jastrzębiu-Zdroju (2019 r. - 88 743, 2020 r. - 88 038, ubytek o 705 osób).

Mniej mieszkańców mają też Siemianowice Śląskie (2019 r. - 66 841, 2020 r. - 66 270, ubytek o 571 osób), Świętochłowice (2019 r. - 49 557, 2020 r. - 49 108, ubytek o 449 osób), Piekary Śląskie (2019 r. - 55 030, 2020 r. - 54 702, ubytek o 328 osób) oraz Mysłowice (2019 r. - 74 618, 2020 r. - 74 559, ubytek o 59 osób). 

Prognozy GUS przewidują, że proces wyludniania się śląskich miast będzie się pogłębiał - w 2050 roku Katowice będą miały 208 tys. mieszkańców. Kurczyć się będzie też populacja Sosnowca (do 131 tys. mieszkańców). Poniżej 100 tys. mieszkańców będą miały Chorzów oraz Tychy.

KOMENTARZE8

  • Magda z Krakowa 2023-01-26 11:12:20
    dlatego warunkiem punktowanym do przyjęcia dziecka do przedszkola, szkoły czy żłobka na 1 miejscu powinno być płacenie podatków w miejscowości w której jest placówka.
  • MOKEBE 2021-10-23 14:22:26
    Do hehehe: czym tu sie chwalic? praca zdalna? najgorsze co może być
  • mimi 2021-09-10 22:09:15
    Wieś niedaleko wielkich miast a zapadłe dziury z mieszkańcami burakami i chamami, bez lekarzy i cywilizacji to dwie różne sprawy

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!