W styczniu na wokandę trafi sprawa byłego marszałka województwa podkarpackiego

- Proces rozpoczął się po trzech latach od skierowania aktu oskarżenia, który wiosną 2015 r. trafił najpierw do Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
- Razem z nim oskarżonych zostało jeszcze osiem innych osób - sprawy sześciu zostały wyłączone do odrębnych postępowań.
- Jedna oskarżona osoba poddała się dobrowolnie karze i została już prawomocnie skazana.
O terminie procesu odwoławczego poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Przemyślu sędzia Małgorzata Reizer.
Karapyta został w styczniu br. skazany przez Sąd Rejonowy w Przemyślu na cztery lata więzienia. Odpowiadał m.in. za gwałt i korupcję. Proces odbywał się z wyłączeniem jawności. Po wyjściu z sali były marszałek powiedział dziennikarzom, że od niektórych zarzutów został uniewinniony. "Biorąc to pod uwagę (…) widmo 12 lat zostało zmniejszone" - podkreślił wtedy Karapyta.
12 lat więzienia to była maksymalna kara, która mu groziła.
Wtedy też zapowiedział złożenie odwołania od wyroku. Gdy je złożył powiedział, że w apelacji wnosi o uniewinnienie. "Dopóki mnie nie skażą będą walczył o uniewinnienie, bo jestem niewinny" - powiedział były marszałek.
Z kolei prokuratura wnosi w apelacji o uznanie oskarżonego winnym w tych zarzutach, w których sąd I instancji go uniewinnił.
Proces byłego marszałka rozpoczął się w kwietniu 2018 r. i toczył się przy drzwiach zamkniętych z uwagi na ważny interes prywatny pokrzywdzonych kobiet i oskarżonego, który zgodził się na podawanie danych personalnych i pokazywanie wizerunku.
Lubelska prokuratura oskarżyła byłego marszałka województwa podkarpackiego o korupcję, płatną protekcję i zgwałcenie. Postawiła mu łącznie 16 zarzutów. Najobszerniejsza część zarzutów wobec Karapyty dotyczy przestępstw urzędniczych, to znaczy płatnej protekcji i korupcji. Z części zarzutów b. marszałek województwa w pierwszej instancji został uniewinniony.
Wraz z nim przed przemyskim sądem stanęło jeszcze dwóch innych oskarżonych: Henryk S. - były burmistrz Ustrzyk Dolnych, i Robert M. - były zastępca komendanta powiatowego policji w Jarosławiu.
Henryk S. został skazany m.in. za wręczanie łapówek Karapycie na 1 rok i 6 miesięcy w zawieszeniu na 5 lat i grzywnę 10 tys. zł. Natomiast Robert M. został skazany za ujawnienie Karapycie tajemnicy śledztwa na grzywnę w kwocie 3 tys. zł.
Proces rozpoczął się po trzech latach od skierowania aktu oskarżenia, który wiosną 2015 r. trafił najpierw do Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Razem z nim oskarżonych zostało jeszcze osiem innych osób - sprawy sześciu zostały wyłączone do odrębnych postępowań. Jedna oskarżona osoba poddała się dobrowolnie karze i została już prawomocnie skazana.
Rzeszowski sąd uznał jednak, że właściwszym do prowadzenia sprawy będzie przemyski sąd okręgowy, gdyż do najpoważniejszych przestępstw objętych aktem oskarżenia doszło w byłym woj. przemyskim i przekazał sprawę do Przemyśla.
W kwietniu 2016 roku proces Karapyty miał zatem ruszyć przed Sądem Okręgowym w Przemyślu, jednak wówczas się nie rozpoczął - sąd na niejawnym posiedzeniu przychylił się częściowo do wniosku obrońcy jednego z oskarżonych o wyłączenie siedmiorga oskarżonych, w tym Karapyty, do odrębnego postępowania i rozpoznania przed Sądem Rejonowym w Rzeszowie. Chodziło o zmniejszenie liczby osób oskarżonych w jednej sprawie, czyli o ekonomikę i szybkość procesu.
Od tego czasu sprawa byłego marszałka zaczęła krążyć między sądami, które kolejno wyłączały się z orzekania w tej sprawie. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Przemyślu.
Tu z kolei rozpoczęcie procesu opóźniała niezdolność do stawienia się przed sądem Karapyty, który przeszedł operację.
W rezultacie proces ruszył 16 kwietnia 2018 r.
W okresie, który obejmował akt oskarżenia, Karapyta pełnił funkcje wojewody podkarpackiego, a później marszałka woj. podkarpackiego. Na te stanowiska desygnowany był przez Polskie Stronnictwo Ludowe, którego był wówczas członkiem. Z ugrupowania wystąpił po postawieniu mu zarzutów przez prokuraturę.
Jeden z zarzutów dotyczy zgwałcenia i molestowania seksualnego podległej Karapycie pracownicy. Miało do tego dojść w latach 1999-2001, gdy był on urzędnikiem jednego ze starostw powiatowych woj. podkarpackiego.
Karapyta w trakcie śledztwa nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów.
Czy Polaków będzie stać na mieszkania? Zobacz najnowszą debatę
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.