Waszczykowski dla "DGP": Sytuacja z nowym ambasadorem Niemiec będzie bardzo trudna
Waszczykowski został zapytany, czy podziela entuzjazm byłego już ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza do przyznania agreement nowemu ambasadorowi Niemiec w Polsce, którym został Arndt Freytag von Loringhoven.
"Zasada jest taka, że jeśli ze strony państwa, które ma gościć ambasadora, w ciągu trzech miesięcy nie ma odpowiedzi, to kraj wysyłający powinien przemyśleć tę kandydaturę, a sam kandydat zrezygnować. Wtedy państwo przyjmujące nie musi się z niczego tłumaczyć. Cisza jest negatem, jak trefle w brydżu. Ktoś tam się przyznał, że dwa tygodnie temu w czasie spotkania w formacie Gymnich w Berlinie doszło do rozmowy ostatniej szansy. Być może nowy minister chciał wyjść z gestem, zrobić nowe otwarcie w relacjach z Niemcami. Dla mnie jest to zrozumiałe. Natomiast nie jest zrozumiałe stanowisko niemieckie, które jest pełne presji, żeby nie powiedzieć szantażu" - powiedział był szef MSZ.
Według niego, sytuacja z nowym ambasadorem będzie bardzo trudna. "Polska jest okrutnie doświadczona przez drugą wojnę światową. Szczególnie przez Niemcy. Nie będzie to komfortowe, kiedy w rocznicach tamtych wydarzeń brać będzie udział człowiek z takim rodzinnym bagażem. Oczywiście dzieci nie odpowiadają za czyny swoich przodków, ale tu mówimy o ikonie, ilustracji państwa niemieckiego. Ona nie może się kojarzyć tak jednoznacznie z tragiczną przeszłością" - powiedział Waszczykowski.
Pytany, czy możliwe byłoby wysłanie syna adiutanta Hitlera na placówkę RFN do Izraela, stwierdził, że nie chciał o tym wspominać, ale Niemcy nie pozwoliliby sobie na coś takiego. "Każdy inny neutralny kraj, Madagaskar na przykład - tak. Ale nie Izrael i nie Polska" - powiedział Waszczykowski.
Dopytany, czy zabrakło wrażliwości, stwierdził, że nie chce powiedzieć, że to niemiecki humor, ale tak to wygląda. "Odrzucam te dziennikarskie opinie nazywające to polskim fochem. Proszę odwrócić sytuację. Czy naprawdę w liczącym 80 mln obywateli państwie nie ma osoby bez związków z tamtą wojną? Niemcy naprawdę mogli wskazać człowieka, który zna Polskę i region, który działałby na rzecz pojednania. To nie jest tak, że można odrzucić przeszłość i skupić się na tym, co będzie. Te relacje wymagają wrażliwości" - powiedział.
Pytany jakie naciski ma na myśli, mówiąc o wymuszonej akceptacji dla ambasadora, powiedział, że relacje polsko-niemieckie są bardzo rozległe. "Paleta spraw, na które Niemcy mogli wskazać palcem i coś insynuować, jest spora: budżet europejski, energetyka, interesy handlowe" - powiedział Waszczykowski.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.