Partnerzy portalu

Grubość, ocieplenie, izolacja podłóg i dachów. Rząd skontroluje nasze domy i mieszkania

Samorządy mają zinwentaryzować wszystkie budynki: skontrolować je i uzyskać dokładne informacje o nich, np. o grubości ścian i ich ocieplenia, grubości izolacji podłóg i dachów. Zadanie to nakłada na nie II etap Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
  • II etap Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) nazywa się Zintegrowanym Systemem Ograniczenia Niskiej Emisji (ZONE).
  • W ramach jego tworzenia Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB) przekazuje właśnie samorządom 3,5 tys. mobilnych terminali, które mają służyć do wprowadzania danych z inwentaryzacji budynków do CEEB.
  • Problem w tym, że samorządy mają prowadzić te inwentaryzacje na własny koszt, a na ogół je na to nie stać, bo wymagałoby to zatrudnienia dodatkowych pracowników.
  • Trudności jest więcej - nie wspominając o tym, że w niejednej gminie właściciele budynków wciąż nie złożyli deklaracji do CEEB. W Warszawie dotyczy to aż 40 tys. budynków, a w Lublinie 6,5 tys.

Pierwszy etap tworzenia Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) jest już formalnie zakończony. To znaczy, że do końca czerwca zeszłego roku właściciele i zarządcy wszystkich budynków mieli zgłosić do CEEB, jakie jest w nich źródło ciepła.

Szkopuł w tym, że po dziś dzień w niejednej gminie właściciele wielu budynków wciąż nie złożyli deklaracji do CEEB - z informacją o ich źródle ciepła. I nie jest to wcale problem marginalny. Na przykład w Warszawie dotyczy to aż 26 proc. budynków, czyli około 40 tysięcy. W Lublinie na ponad 32 tys. budynków 6,5 tys. nie ma deklaracji złożonych w CEEB. I nie do końca wiadomo, kto miałby wyegzekwować od ich właścicieli to, by ten obowiązek spełnili.

Zadaliśmy Głównemu Urzędowi Nadzoru Budowlanego, odpowiedzialnemu za CEEB, pytanie, jak to wygląda w skali całego kraju. To znaczy, ile w całej Polsce jest budynków, które nie zostały jeszcze zgłoszone do tej ewidencji i jaki jest ich odsetek w najgorszych pod tym względem gminach. GUNB jednak dotąd nie odpowiedział na nasze - przekazane mu we wtorek, 12 września - pytania w tej sprawie.

Jakie dane o budynkach mają być zbierane podczas ich inwentaryzacji?

To jednak tylko początek problemów. Teraz bowiem GUNB zaczyna realizować już drugi etap tworzenia Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Nazywa się on Zintegrowanym Systemem Ograniczania Niskiej Emisji. W jego ramach do CEEB mają być zbierane kolejne informacje o budynkach. Między innymi o tym:

- czy mają rzeczywiście takie źródło ciepła, jakie wpisano w deklaracji do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków;
- z czego są zbudowane;
- ile wynosi obwód budynku i jego przeznaczenie;
- jak wysokie są ich kondygnacje i jaka liczba oraz wielkość pomieszczeń;
- jaka jest średnia temperatura w ogrzewanych pomieszczeniach;
- jaką grubość mają ściany oraz ich ocieplenie;
- jaka jest grubość izolacji podłóg, dachów i stropów;
- jakie są w budynku okna i drzwi oraz jaki jest ich stan;
- jaki jest stan instalacji grzewczej;
- czy budynek przechodził termomodernizację, a jeśli tak, to kiedy i czy była na to przyznana dotacja.

Zbieraniem tych informacji mają zajmować się samorządy, prowadząc inwentaryzację budynków pod tym kątem (co będzie wymagać wizyty w każdym domu). Zaś na zinwentaryzowanie wszystkich będą mieć 5 lat. Mają im w tym pomóc specjalne terminale mobilne z przygotowaną do nich aplikacją, której uruchomienie miało miejsce w poniedziałek, 18 września.

Samorządy otrzymają 3,5 tys. takich terminali, a Główny Urząd Nadzoru Budowlanego już zaczął im je przekazywać. Choć nie do wszystkich adresatów one już dotarły. 

Samorządowcy: Kto pokryje koszty inwentaryzacji budynków?

W środowisku samorządowym informacja o tym, że samorządy mają zinwentaryzować - w ramach CEEB - wszystkie budynki, budzi wielkie wzburzenie. Głównie z dwóch powodów. Po pierwsze z dotychczasowych informacji wynika, że za prawidłowość danych wpisanych w ramach inwentaryzacji budynków do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków mają odpowiadać samorządowi urzędnicy, a nie podający te dane właściciele budynków.

Po drugie zaś samorządy mają prowadzić inwentaryzację budynków na swój własny koszt, co będzie wymagać zatrudnienia dodatkowych pracowników, w tym specjalistów budowlanych. Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich szacuje, że może to kosztować w skali całego kraju nawet miliard złotych.

- Do zbierania takich danych nie będę miał kogo posłać. Bo nie można posłać do tego zwykłego urzędnika, ale kogoś, kto zna się na budownictwie. Pozyskanie takich specjalistów jest poza zasięgiem naszych możliwości finansowych i kadrowych - mówi Krzysztof Iwaniuk, wójt Terespola i szef Związku Gmin Wiejskich.

- To powinno być zadanie zlecone samorządom przez rząd, z porządnym finansowaniem - dodaje Iwaniuk.

Tego samego zdania są inne samorządy. - Dostaliśmy od GUNB terminale, ale w naszej obecnej sytuacji kadrowej nie ma możliwości, byśmy oddelegowali pracownika czy pracowników do zajmowania się tymi inwentaryzacjami. To będzie bardzo czasochłonne i skomplikowane zadanie - mówi Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala.

Urząd Miejski w Lublińcu wyliczył, że musiałby poddać inwentaryzacji - w ramach CEEB - 6 tys. budynków, co wymagałoby zatrudnienia 6 pracowników. I musieliby być to specjaliści z zakresu budownictwa, co oznaczałoby pensje na poziomie 7 tys. zł brutto. Ich zatrudnienie kosztowałoby więc 500-600 tys. zł rocznie. Na to tamtejszego samorządu nie stać.

- Z pewnością będziemy potrzebować co najmniej kilku osób do obsługi tego zadania. Aktualnie będzie to dwóch pracowników zajmujących się Centralną Ewidencją Emisyjności Budynków. Ponadto uprawnienia do kontroli będzie miała także Straż Miejska Miasta Lublin - mówi Monika Głazik z lubelskiego urzędu miasta.

Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków miała m.in. pomóc w ustaleniu, ile w Polsce jest jeszcze starych pieców, tzw. kopciuchów (Fot. Shutterstock)
Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków miała m.in. pomóc w ustaleniu, ile w Polsce jest jeszcze starych pieców, tzw. kopciuchów (Fot. Shutterstock)

„Niewątpliwie pracę związaną z inwentaryzacją i kontrolą wykonywać będzie spora grupa urzędników i strażników miejskich, a nie ma informacji, żeby samorządy otrzymały na te zadania dodatkowe środki finansowe” - wskazuje Urząd Miasta Łodzi. „Nie zapominajmy o tym, że jest to tak naprawdę nowe zadanie, do którego musimy się przygotować, tak by jak najskuteczniej je realizować” - dodaje.

Wciąż jest pełno pytań i wątpliwości, ale nikt ich nie rozwiewa

Z jednej strony samorządy zapewniają jednak, że przygotowują się do obsługi tego zadania. Na przykład biorąc udział w szkoleniach organizowanych przez GUNB. Tak było chociażby w lubelskim magistracie. Urząd Miasta Lublina planuje, że rozpocznie kontrole w budynkach po uruchomieniu pełnej wersji systemu ZONE. I chce zacząć te kontrole od budynków, dla których nie złożono dotąd deklaracji do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (jest ich w Lublinie około 6,5 tys.).

Z drugiej jednak strony duża część samorządów czeka, aż ruszy aplikacja dla terminali mobilnych, które GUNB przekazuje samorządom. Bo najpierw będą one chciały zobaczyć, jak to działa i czy w ogóle działa. Bo mają jeszcze w tej sprawie mnóstwo pytań i wątpliwości. Tak jest np. w Urzędzie m.st. Warszawy, który te pytania kierował do Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, ale nie uzyskał odpowiedzi.

Z ust wielu samorządowców pada zapowiedź, że nie będą wykonywać inwentaryzacji budynków w ramach CEEB póki rząd nie przyzna im środków na wykonywanie tego zadania. W związku z tym samorządy już zwróciły GUNB kilkaset terminali.

Niektórzy postulują też, by za wiarygodność danych zbieranych podczas inwentaryzacji budynków odpowiadali ich właściciele, a nie urzędnicy. Bo wtedy zbieranie tych danych byłoby dużo prostsze.

Pojawia się też pytanie, co w sytuacji, gdy części danych nie będzie można ustalić (szczególnie, gdy ich zbieraniem będą zajmować się nie specjaliści budowlani, ale zwykli urzędnicy), bo np. dom jest stary i nie ma żadnej dokumentacji budowlanej, a jego właściciel nie będzie w stanie podać wymaganych danych.

- Co robić, gdy nie będzie wiadomo, jaka jest izolacja stropu czy podłogi? Nawiercać ją, żeby to sprawdzić? Kto pokryje koszty usunięcia śladu po odwiercie? Co robić, gdy w jakimś domu mieszka staruszka i nie będzie w stanie podać większości danych? - pytają samorządowcy. I podobnych pytań mają jeszcze bardzo wiele. A odpowiedzi na nie na razie jeszcze nie dostali.

KOMENTARZE68

  • 987654321 2023-09-22 08:22:48
    Najpierw niech zrobią inwentaryzację swojego burdelu na tych wypierdzianych stołkach
  • yak2k 2023-09-22 06:06:09
    w pierwszym etapie ceeb były sytuację że nie dało się wypełnić danych budynku. system wymagał danych których jeden z właścicieli nie miał prawa znać. teraz znowu wymaga danych, tym razem technicznych których wielu właścicieli poo prostu nie zna a pozyskanie byłoby kosztowne i wymagało uszkodzenie bu...dynku (np. przez odwierty)  rozwiń
  • A 2023-09-21 22:41:00
    Kto wydawał pozwolenie na budowę niech sprawdzą u siebiebie w archeo chyba że mają delikatnie mówiąc bałagan. Mieli dostępne projekty. Po co im ta wiedza. Wycena do podatku katastralnego 😁 Polityk jak pomaga to czuje że pozycja się zmieniła ale dalej piecze 😁.

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!