Wójt gminy Potęgowo o farmach wiatrowych: strach ma wielkie oczy

We wtorek rusza posiedzenie Sejmu, na którym kontynuowane będą prace nad nowelizacją ustawy o inwestycjach w lądowe farmy wiatrowe. Organizacje wspierające rozwój OZE apelują o odważniejsze zmiany w prawie, a władze gmin, gdzie takie elektrownie stoją już od lat, zapewniają, że w cieniu wiatraków da się żyć - pisze serwis Businessinsider.
Portal daje przykład gminy Potęgowo, do której budżetu rocznie wpływa około 4 mln zł podatków od właścicieli zlokalizowanych tu farm wiatrowych.
Mieszkańcy mieli sporo obaw, bo w przestrzeni publicznej pojawiały się różne głosy, np. że krowy nie będą dawać mleka, a kury znosić jajek. - Po latach okazało się, że te obawy zupełnie się nie sprawdziły. Krowy dają mleko, a kury niosą jajka. Strach ma wielkie oczy. Dlatego tak ważne jest, by mieszkańcy od początku dostawali pełną informację na temat inwestycji. To klucz do tego, by uniknąć protestów społecznych - mówi Business Insiderowi Dawid Litwin, wójt gminy Potęgowo.
W ostatnich latach realizowane były w Polsce jedynie te projekty wiatrowe, dla których inwestorom udało się uzyskać pozwolenia przed wprowadzeniem w 2016 r. restrykcyjnej zasady 10H. Według tej zasady nie można budować farmy w odległości od budynku mieszkalnego mniejszej niż 10-krotność wysokości wiatraka. Dyskusja o poluzowaniu tych norm toczy się od lat, ale dopiero w 2023 r. projekt zmian trafił pod obrady Sejmu.
Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.